Adabana Odd Tales
Adabana Odd Tales ma do zaoferowania nie tylko wyjątkową oprawę wizualną.
Skoro już o niej wspomniałem, to od grafiki zacznijmy. Nie bez powodu w różnych opiniach w necie można znaleźć powtarzające się teksty, że jest to jedna z najładniejszych visual noveli. Trzeba jednak przyznać, że ten styl graficzny nie wszystkim będzie pasował, ponieważ zdecydowanie można stwierdzić, że jest przestylizowany. Właściwie mieszają się tu trzy formy. Pierwsza jest niezwykle detaliczna i mieniąca się ogromem barw; druga jest prostsza, delikatniejsza, jak z książeczki dla dzieci. Natomiast trzecia to już przedstawienie grozy – ohydnej, potwornej i zabójczo niebezpiecznej. Po jedynie opisie i bez kolejnych przykładów na screenach może się wydawać, że taki zestaw do siebie nie pasuje. Jednak w rzeczywistości świetnie obrazuje historię i klimat stworzony przez scenarzystów. Dobitnie czuć, że ta stylizacja była dobrze przemyślana i tworzy jednolitą całość z fabułą.
Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o muzyce. Akcja gry rozgrywa się głównie w tajemniczej krainie, tytułowej Adabanie, która zawiera w sobie dawne japońskie baśnie i opowieści. Są dwa czy trzy utwory, które nawiązują melodiami do muzyki, która kojarzy nam się z czasami feudalnej Japonii – i one są jak najbardziej w porządku. Jednak z jakiegoś powodu osoby odpowiedzialne za podkład muzyczny nie poczuły klimatu historii i obrazującej jej grafiki. W efekcie głównie przygrywają utwory, które melodią i instrumentami bardziej kojarzą się ze średniowieczną Europą… Niby można wytłumaczyć tę decyzję baśnowym rdzeniem produkcji, ale z przykrością muszę stwierdzić, że rozdźwięk jest wręcz uderzający. Jedno, co mogę oddać tej części ścieżki dźwiękowej, to to, że przynajmniej jest dobrze skomponowana. Gorzej natomiast wypadają efekty dźwiękowe, które są zrobione trochę po łebkach, szczególnie odgłosy wielkich demonicznych istot. W kwestii audio nie mogę za to przyczepić się aktorów głosowych, bo raz, że są odpowiednio dobrani, dwa, że porządnie wykonali swoje zadanie.
Adabana Odd Tales opowiada o Shirohime i Kurofude. Oboje przebywają w krainie, która umożliwia im naprawę nadgryzionych przez mole fizycznych wersji ilustrowanych bajek, baśni i innych opowieści. Co ciekawe, nie robią tego klasyczną konserwacją, o nie. Potrafią przenosić się do wnętrza tych historii i naprawiają je od środka, przede wszystkim uzupełniając brakujący tekst, aby opowieść znów mogła być cała. Fantastyczny klimat bardzo szybko pokazuje też swą groźną stronę, bo w książkach dwoje młodych ludzi napotyka też demony. Zresztą, jak na stare historie z morałem przystało, same w sobie nie są miłe i tylko z pozory wydają się dziecinne.
Naturalnie nie mogło obyć się bez tajemnicy. Shirohime poznajemy w momencie, gdy nagle budzi się w nieznanym jej lesie, oczywiście z amnezją. Po spotkaniu Kurofude, który okazuje się ją znać, powoli zaczyna dowiadywać się więcej o tym świecie, i od niego, i z naprawianych książek. Jednak jest w tym coś więcej, inna prawda kryje się za tą całą wędrówką, czego doświadczamy wtrętami być może wspomnień? A może to jeszcze inna opowieść wymagająca naprawienia?
Omawiana visual novela jest z tych krótszych. Całość wraz z trzema zakończeniami można przeczytać w osiem godzin, w związku z tym nie będę zdradzał więcej fabuły. Mogę za to zapewnić, że pod kątem scenariusza jest bardzo ciekawie, jeśli ktoś lubi wręcz mistyczne i emocjonalne opowieści. Adabana Odd Tales gładko przechodzi od ciepłych chwil do grozy oraz w odpowiednim tempie przedstawia kolejne kawałki układanki, które ostatecznie ukażą pełną, satysfakcjonującą historię naprawiaczy ilustrowanych książek. Jednak aby zobaczyć wszystko, trzeba dokonywać odpowiednich wyborów dialogowych, a tych trochę jest. Pierwsze przejście polecam grać na czuja, bo robienie strategicznych zapisów i tak tu nie pomoże. Nawet jeśli wczyta się sejwa z pierwszym wyborem po odkryciu jednego z trzech zakończeń, to i tak nawet nie można przewinąć tekstu. Sam trafiłem za pierwszym razem na zakończenie neutralne z celowo dobieranych odpowiedzi. Zdobycie dwóch pozostałych jest już jednak bardziej złożone, więc sięgnąłem po poradnik na Steamie (jedyny po angielsku tam). Mimo zapewnień, że da mi opcję zobaczenia dwóch pozostałych zakończeń. Wyszło mi z niego dobre, ale po wczytaniu ostatniego wyboru i tak zobaczyłem neutralny, tylko droga do niego była troszkę inna. Nie wiem, gdzie jest problem… Jednak zobaczenie dobrego i neutralnego końca mi wystarczyło, żeby nie grzebać za złym, bo domyślam się, co się wydarzy.
Adabana Odd Tales stworzona przez Lair-soft jest produkcją wyjątkową na pewno pod kątem graficznym. I nawet jeżeli komuś styl może wydawać się na pierwszy rzut oka przesadzony, to wystarczy zacząć czytać tę opowieść, by zupełnie inaczej na niego spojrzeć. Sama historia jest intrygująca, pełna emocji (i pozytywnych, i negatywnych) oraz spokojnie może skłonić do refleksji nad finałowym wyborem bohaterki, która znajduje się w niewątpliwe ciężkim położeniu. Aż szkoda, że część muzyczna i efekty dźwiękowe nie mają wyższego poziomu, ponieważ jeszcze bardziej dopełniłyby tę interesującą wizualną powieść. Na szczęście ten zarzut wobec twórców nie rzutuje na ogólną jakość gry, więc nie zostaje mi nic innego, niż ją polecić!
I na koniec, tak na marginesie, zaraz po tej VN-ce zacząłem inną produkcję Liar-soft – Sona-Nyl of the Violet Shadows. Możecie więc spodziewać się recenzji kolejnej na swój sposób wyjątkowej gry tego studia.
Producent: Liar-soft
Wydawca: ANIPLEX.EXE
Data wydania: 18 czerwca 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 5 GB
Cena na Steam: 64,99 PLN
Najnowsze komentarze