Tomba! Special Edition
Lubię, gdy stare gry zostają wydane na obecne konsole, szczególnie gdy dostają dodatkowe opcje, tak jak Tomba!.
Za nastolatka grałem w Tombę na PSX-ie. Wyraźnie pamiętam, że zablokowałem się w jakiejś wiosce na drzewach i nie wiedziałem, gdzie znaleźć coś, co było mi wtedy potrzebne. Głównym problemem było to, że gra była po niemiecku… I tak sobie teraz myślę, że jednak była to druga część serii. Widzę jednak pewną powtarzalność motywów w przygodach różowowłosego dzikusa – nawet gdy gra jest w zrozumiałym języku, wszystko jest baaardzo poukrywane. W związku z tym i teraz zaklinowałem się w pewnym momencie. Całe szczęście, że obecnie znalezienie rozwiązania problemu jest o kilka kliknięć na klawiaturze czy ekranie telefonu.
Zanim zacznę pisać o fabule, warto jeszcze poinformować o rozbieżności tytułów. W sklepach europejskich znajdziecie grę pod nazwą „Tombi!”. Problemem, z tego co wyczytałem w necie, okazał się język włoski. „Tomba” dla Włochów znaczy „grób” i widocznie Sony, ówczesny wydawca, wolał nie ryzykować złych skojarzeń. Trochę bez sensu, ale cóż. Jestem przyzwyczajony do właściwego imienia bohatera, więc przy nim zostanę. Myślę też, że większość jednak kojarzy tę wersję, stąd taka w tytule wpisu.
Co do fabuły, nie mam jej tu dużo. Gra zaczyna się od wesołej animacji, w której banda Złych Świń napada na powóz. Kradnie znajdujące się tam skarby, Tomba przy okazji traci bransoletkę dziadka. Dziki chłopak oczywiście koniecznie chce ją odzyskać, więc rusza na poszukiwanie złodziei. I właściwie tyle, bo potem dowiadujemy się tylko trochę o wpływie Złych Świń na okolicznych mieszkańców i jak je dopaść. Brak rozwoju ścieżki fabularnej twórcy w znacznej mierze zrekompensowali masą dodatkowych questów z krótkimi powodami dla nich. Dzięki temu trochę lepiej możemy poznać stworzony przez studio Whoopie Camp świat. I jest to w zupełności wystarczające w tej pozycji.
Gameplay spokojnie można określić jako metroidvanię z elementami RPG. Zaczynamy z podstawowym zakresem ruchu, jak skok, atak. Z czasem znajdziemy przedmioty, które pozwolą się dostać we wcześniej niedostępne miejsca, np. hak z liną czy spodenki poprawiające szybkość, co z kolei pozwoli na dalsze skoki. Przeciwników jest kilka typów i większość pokonuje się przez wskoczenie na nich i następnie rzucenie nimi. Jest to ważne, bo tylko tak zbiera się potrzebne punkty doświadczenia w trzech kolorach potrzebne do przejęcia specjalnych kryształów. Poza tym za zbierane rzeczy, wykonywane zadania i zabitych przeciwników wpadają punkty AP, i te również są niezbędne do odbierania nagród z różnych skrzyń czy żeby wejść w dane drzwi. Pod kątem rozgrywki Limited Run Games nie zrobili żadnych poprawek, więc gdyby ktoś chciał przejść grę tak, jak kiedyś trzeba było, musi przygotować się na spore wyzwanie. Stracić wszystkie życia jest bardzo łatwo, ponieważ Tomba jest dość dziki w kierowaniu i chociażby przy skoku na wroga łatwo wylądować obok i oberwać. Dodatkowo każdy powrót do danej lokacji wiąże się z respawnem przeciwników. Na dodatek nie brakuje też zabierających kawałki, a nawet całe życie przeszkód, jak kolce czy inne przepaści. I tu pojawia się duży plus Tomba! Special Edition – można przewijać grę, by cofnąć wpadkę oraz robić zapis w dowolnym momencie. Oryginalnie save’y są tylko w osadach i na początku danej lokacji, więc zgon może być dotkliwy.
Lokacje zostały stworzone w 2,5D, więc do eksploracji mamy więcej, niż by się wydawało. A ukrytych w nich rzeczy jest cała masa, od dotykowych owoców odnawiających życie, przez rzeczy potrzebne do questów, po takie dające dodatkowe możliwości. Są też cztery rodzaje skrzyń, które można otwierać specjalnymi, zdobywanymi kolejno kluczami, więc daje to dodatkowy powód do wracania do danych miejsc. Widać, że twórcy mocno postawili na back tracking, dając chociażby dostęp do swego rodzaju szybkiej podróży, ale oczywiście tylko wtedy, gdy odnajdzie się specjalne dzwony. Dodatkowo należy odnaleźć worki na prosiaki, które dopiero otworzą portale do bossów. I te portale też są mocno pokitrane… Właśnie z tego powodu zdecydowałem, że po pierwszej bossowej świni muszę odłożyć tę grę. W pewnym momencie miałem już cztery worki, ale za cholerę nie wiedziałem, co zrobić dalej, a przeleciałem wszystkie dostępne lokacje wzdłuż i wszerz. Okazało się, że za jednymi drzwiami, które można otworzyć, tylko będąc pod wpływem wywołującego śmiech grzyba. Ale już tam byłem, i za wszystkimi innymi też. Problem był w tym, że nie miałem jeszcze odpowiedniego worka. Dopiero dzięki solucji z neta udało mi się to rozwiązać, bo raczej bym nie wpadł na to, żeby iść tam jeszcze raz, bo już jakiś przedmiot stamtąd zabrałem. Potem przejrzałem opis przejścia, żeby zobaczyć, co mnie czeka dalej i stwierdziłem, że bez niego znowu wkrótce zacznę biegać na ślepo. Niestety nie ma mapy, która sensownie pomogłaby się odnaleźć, a przedmiotów do teleportacji w dowolne miejsce jest mało, co znowu wiąże się z ponownym przebijaniem przez wszystkie przeszkody. Poza tym, choć mamy dostęp do listy odkrytych zadań, tak właściwie nie ma w nich żadnych podpowiedzi
Tomba! Special Edition nie otrzymał żadnych poprawek graficznych, jedynie rozdzielczość została podbita i na pewno gra działa w 60 fps. To drugie ma spore znaczenie, ponieważ nasz dzikus jest nie dość, że szybki, to jeszcze wymaga precyzyjnego sterowania. Tak więc pod kątem płynności działania nie mam żadnych obiekcji. Loadingi mogłoby być krótsze, ale dopóki nie biega się w te i nazot za czymś, nie odczuwa się tego zbytnio. Sama grafika nadal się broni! Oczywiście jasno widać, szczególnie w trakcie pobytu w osadach, że jest to wiekowy tytuł (pierwotnie wszedłszy w 1997 roku), ale zaprezentowany już wtedy pikselart bardzo cieszy oczy. Tytuł jest bardzo kolorowy, a projekty lokacji i postaci mają zwodniczy klimat kreskówek dla młodszych. Właściwie humor, którym przepełniona jest ta gra, też głównie wydaje się celować w tę grupę odbiorców. Są jednak miejsca, które pokazują, że o starszych studio też pomyślało – chociażby przy jednej rozmowie z gnomem o efektach działania grzybów. Pod kątem muzyki jest równie wesoło (choć czasem i złowieszczo), co przy oprawie wideo. Ta wersja dostała opcję wyboru między ścieżką oryginalną, a zremasterowaną. Sprawdziłem obie i właściwie mam tylko wrażenie, że poprawiona wersja jest głównie głośniejsza, tak więc właściwie obojętnie, jaką się wybierze. Wciąż jest fajnym elementem tej przygody.
Tomba! nie jest grą łatwą, ba, można ją wrzucić nawet do worka tych trudniejszych, co w sumie zgadza się z duchem czasów, gdy powstała. Sam gameplay jest przyjemny i zasadniczo dobrze bawiłem się przez te pewnie przynajmniej pięć godzin przed odłożeniem gry. Niestety mam ostatnio za dużo na głowie i nie mam przestrzeni na tracenie czasu na bieganie po tych samych lokacjach w ciemno za głęboko poukrywanymi rzeczami potrzebnymi do popychania gry dalej. Korzystanie z solucji byłoby rozwiązaniem, ale jeśli tytuł nie jest point and clickiem, to nie chce mi się tak bawić. Mam wrażenie, że większość graczy, która zdecydują się na podejście do omawianej gry, właśnie w ten sposób będzie sobie musiała z nią poradzić. Tomba! to pozycja, po którą warto sięgnąć, jeśli chce się poznać jeden ze starych klasyków, ale warto być przygotowanym na wspomniane przeszkody. Zastanawiałem się nad naszą oceną „trudno powiedzieć” i pod kątem tego, co napisałem o tej grze, bardziej by ona pasowała. Muszę jednak przyjąć poprawkę na czas, kiedy powstała, oraz porządne nowe wydanie, które oferuje dodatkowe opcje, jak wspomniane przewijanie czy galerię.
Serdecznie dziękujemy Limited Run Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Whoopee Camp, Limited Run Games
Wydawca: Limited Run Games
Data wydania: 1 sierpnia 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (limitowana od LRG)
Waga: 2,74 GB
Cena: 74 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC, PlayStation 5
Najnowsze komentarze