B-PROJECT RYUSEI*FANTASIA

Czytanka, która uczy, że najważniejsze w byciu menadżerką zespołu idoli jest szybkie odbieranie telefonów.

B-PROJECT RYUSEI*FANTASIA jest częścią „projektu multimedialnego” opowiadającego historię fikcyjnej grupy idoli, która rozpoczyna swoją drogę do sławy. Jednak tak właściwie jest to supergrupa, składa się bowiem z aż czternastu chłopów należących oryginalnie do czterech osobnych zespołów. Od 2015 wychodzą piosenki, powstała też manga, trzy sezony anime, adaptacja sceniczna, gra rytmiczna, a teraz jeszcze visual novel. Jej akcja rozgrywa się gdzieś między drugim a trzecim sezonem serialu, po tym jak do tytułowego B-Project dołączył ostatni z zespołów, a przed grupą stanęło nowe wyzwanie: pierwsza trasa złożoną z wielkich, stadionowych koncertów. Znajomość uniwersum nie jest tu absolutnie konieczna (ja nie wiedziałam nic, nie siedzę też ogólnie w temacie J-popu), ponieważ sama gra rozpoczyna się od obszernego streszczenia losów głównej bohaterki od początków jej menadżerskiej drogi i przedstawienia każdego z zespołów, dzięki czemu da się jakoś w tym odnaleźć.

To dobrze, bo początkowo zagubienie przychodzi naturalnie, w końcu czternaście postaci to bardzo dużo. Dopasowywanie imion do twarzy graniczy z niemożliwością, a z czasem wcale nie robi się łatwiej. Na szczęście dużo gładziej przychodzi dopasowywanie wyglądu do charakteru, ponieważ większość postaci dostaje sporo czasu ekranowego, a nawet całe, rozbudowane wątki. Podczas pierwszego przejścia gry trochę się zdziwiłam, ponieważ ujrzałam napisy końcowe po niecałych dziesięciu godzinach i drugim z pięciu zaplanowanych koncertów. Zastanawiałam się, co dalej z zespołem i co z postaciami, o których nie zostało wiele powiedziane. Po przystąpieniu do odkrywania drugiego z zakończeń okazało się, że wybór pojawiający się po 1-2 godzinach common route nie tyle przyczynia się do zmiany finału, co odblokowuje drugą, tak samo długą ścieżkę. W trakcie obydwu pojawia się po jeszcze jednym rozwidleniu, które determinuje, jakie epilogi odblokujemy. Bardzo mnie to ucieszyło, bo w rezultacie dostajemy ponad 20 godzin całkiem solidnych okruchów życia.

Każda z dwóch ścieżek skupia się na trochę innym aspekcie bycia idolem i stawia inne wyzwania przed świeżą menadżerką. Ta prowadząca do BACKSTAGE ENDING składa się głównie z problemów rodzinnych i trochę silniej zgłębia psychikę postaci, zaś ta uwieńczona ALTERNATIVE ENDING wiąże się bardziej z kwestiami muzycznymi. Pojawia się praca nad nowymi kawałkami, niekończące się problemy z czuciem się niewystarczająco dobrym na bycie w B-Project oraz skandale prasowe. Główne wątki napisane są porządnie, nie opierają się na budowanej z napięciem dramaturgii, a raczej powolnym przepracowywaniu konfliktów międzyludzkich przeplatanych obyczajowymi scenkami, co w kontekście całokształtu gry wydało mi się dość sensowne. Czasami brakowało mi jednak trochę emocji czy bardziej dynamicznego postawienia sprawy (wkradało się trochę nudy). Mam też wrażenie, że żadna z postaci z zespołu nie popełniała żadnych błędów, nie robiła złych rzeczy – wszystkie konflikty brały się z niedogadania i nieporozumień, a wydaje mi się, że realistyczniej byłoby, gdyby jednak bohaterowie mieli jakieś wady (inne niż bycie przepracowanym i nieumiejącym sobie odpuścić/ zamkniętym i ukrywającym swoje emocje, bo te przywary dzielą mniej więcej wszyscy bohaterowie zaangażowani w główne wątki). Liczyłam też, szczerze mówiąc, na większe zagłębienie się w kwestie branżowe. Pojawiają się pewne mniejsze charakterystyczne elementy, jak np. fakt, że wszyscy chłopcy przed rozpoczęciem pracy w swoich zespołach musieli uczęszczać do „szkoły dla idoli”, gdzie dopiero zostali dobrani w grupy; czy to, że wielki, zagrażający przyszłości B-Project skandal prasowy polegał na tym… że jednego z członków widziano w nocy w klubie, gdzie być może pił alkohol. Trochę jednak zabrakło mi w  tym wrażenia realizmu. Serio można harmonogram pracy idoli zmieniać dowolnie według potrzeb? Serio można sobie grozić odejściem, a pracodawcy nie wspominają o wiążących piosenkarzy kontraktach?

Dziwiła mnie też bardzo bliska relacja menadżerki z członkami zespołu (nie ma to jak zapraszać ją na spotkanie ze swoją dawno niewidzianą matką), ale rozumiem, że była konieczna do tego, by fabuła i klimat B-Project w ogóle zaistniał. Jak wspomniałam, jest to przede wszystkim gra obyczajowa i w dużej mierze opiera się na grupowych, dość uroczych scenach z codziennego życia w trasie. By wyszło to dobrze, trzeba stworzyć grono zabawnych i ciekawych postaci i tak jest w tym przypadku. Pomimo tego, że nie udało mi się głębiej poznać wszystkich chłopaków, i tak każdy ma dość charakterystyczną osobowość, która ożywia rozgrywkę. Dużą rolę odgrywa w tym główna mechanika gry, czyli… pisanie SMSów z poszczególnymi idolami. Chłopaki się nie krygują i piszą do bohaterki nawet w najbardziej prozaicznych sprawach (jaką piżamę wybrać?, co zjeść na kolację?), ale i poważniejszych, do tego wiadomości są zgrane z tym, co aktualnie dzieje się w fabule. Za odpowiedzi dostajemy ocenę, i jeśli uda nam się trafić w punkt, pozwala to odblokować dodatkowe historie. Bonusowe „punkty” dostaje się również za szybkie odebranie telefonu, co jest trochę zabawne. Tak czy inaczej, częste rozmowy telefoniczne i tekstowe zdecydowanie pomagają zbudować więź ze wszystkimi bohaterami, co jest bardzo słodkie.

B-PROJECT RYUSEI*FANTASIA oferuje jeszcze mnóstwo dodatkowej zawartości skoncentrowanej na postaciach. Podstawowym elementem są odblokowywane epilogi dla każdego z bohaterów – o ile sama fabuła nie oferuje żadnych ścieżek romansowych, zakończenia zawierają sporo romantycznego podtekstu. Jest też możliwość zapoznania się z historiami piosenkarzy z czasów ich przebywania w szkole idoli oraz dodatkowymi, anegdotycznymi scenkami; są raczej krótkie, ale po pomnożeniu przez czternaście postaci robi się z tego już całkiem solidna ilość uroczej zawartości. Pytanie tylko, ile słodkości i sympatycznego slice-of-life połączonego z pielęgnowaniem relacji paraspołecznych można znieść. Jeśli odpowiedzią jest „dużo”, to na śmiałków czeka jeszcze sześć historyjek opowiadających o filmach czy serialach telewizyjnych, w których występują idole, co pozwala na chwilę przenieść historię do innego settingu. Generalnie jest  co robić po zakończeniu gry – B-PROJECT RYUSEI*FANTASIA jest wypełnione po brzegi.

Do tego cała ta treść jest umieszczona w wyjątkowo atrakcyjnym i przyjemnym opakowaniu. Jedyne problemy wynikają raczej z zachodniego wydania: kwestie dialogowe, zamiast być rozłożone na tyle dymków, ile potrzeba, są często ściśnięte w jednym, tylko ze zmniejszonym tekstem. Jest to nie tylko nieestetyczne, ale czasem i nieczytelne. Drugim problemem jest też to, że gra nie zawsze odczytuje wybrane przez gracza imię postaci i w jego miejsce pojawia się formułka „player-name”. Cała reszta śmiga. Voice acting jest na poziomie, a na szczególną uwagę zasługuje fakt, że główna bohaterka również dostała dubbing, więc nie jest niemym self-insertem. Po projektach postaci i całym interfejsie (każdy z bohaterów ma swój kolor i swoją ikonkę wykorzystywaną konsekwentnie w trakcie fabuły, co pomaga się połapać) widać włożone w całość pieniądze. Szczególnie doceniam outfity zaprojektowane dla idoli – każda z grup ma swoje charakterystyczne stroje, specjalne wdzianko specjalnie na trasę zespołu oraz kilka sztuk ubrań codziennych, a wszystkie są fantazyjne i bardzo śliczne. Twórcy zdecydowali się zanimować sprite’y 2D, przez co postacie oddychają, przechylają głowę, gestykulują dłońmi… jest to niestety efekt, który mnie trochę odstręczał, wyglądało to dziwnie i niekomfortowo. Przy tłach raczej nikt nie miał okazji specjalnie się wykazać (to jedynie parę prostych pomieszczeń i stadion koncertowy), ale są one schludne. Same projekty postaci są również ładnie wykonane, choć – jak powiedział mój kumpel – „wyglądają jak wygenerowani przez AI”.

Takie jest też moje wrażenie z całokształtu tej gry: pomimo tego, że dała mi trochę rozrywki i parę głębszych, emocjonalnych, choć zanadto rozwleczonych wątków, sprawia wrażenie przede wszystkim dobrze przemyślanego, lecz zachowawczego produktu, a nie czegoś z duszą. Pomimo tego naprawdę nieźle sobie radzi jako okruchy życia umieszczone w świecie idoli, a szczególnie warto pochwalić rozpisanie fabuły na czternaście postaci, i niespłaszczenie przy tym ich historii i osobowości. Generalnie jest to gra dla specyficznego odbiorcy – myślę, że zaintrygowani tą pozycją fani J-popu, gier otome-podobnych oraz samej franczyzy B-Project będą w pełni zadowoleni. Reszta może sobie odpuścić, choć czekałoby ich dość przyjemne doświadczenie.


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: MAGES
Wydawca: PQube
Data wydania: 15. lipca 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 4.9 GB
Cena: 200 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *