Mediterranea Inferno

Ta gra to trip, który trzeba przeżyć osobiście!

Tyle bym chciał napisać – jeśli lubicie tytuły skupione na historii, a do tego powalone, to  Mediterranea Inferno jest pozycją obowiązkową. Niestety muszę napisać więcej, żeby był sens publikować tekst… A więc! Trafiłem na tę pozycję przez przypadek. Najpierw mignęła mi na Twitterze, gdzie zobaczyłem ciekawą rysowaną grafikę oraz info, że gra zdobyła jakąś nagrodę za najlepszą narrację. Dodałem do listy życzeń na Steamie i długo nie trwało, aż wskoczyła na większą promocję. Pierwszym zaskoczeniem było to, że przyjaciele z opisu to trzej młodzi geje. No nie są to moje klimaty, ale kij, już w historii weszły dragi, mistyczne klimaty i bardzo przypadła mi do gustu oprawa audiowizualna, więc poddałem się tripowi i ależ to był trip!

Gdy dostajesz towar od tak wyglądającego gościa, to znaczy, że na pewno nieźle porobi.

Historia Mediterranea Inferno rozgrywa się we Włoszech po skończeniu covidowych lockdownów. Trzech przyjaciół, którzy wspólnie brylowali na mieście – Claudio, Andrea i Mida – w końcu mają okazję spotkać się po dwóch latach pandemicznej separacji. Przez ten czas życie każdego z nich poszło w innym kierunki, ale nawet jeśli z pozoru któryś z nich wydaje się pozytywny, tak naprawdę tak nie jest. Twórcy gry świetnie tu pokazali, jak wymuszona izolacja wpłynęła na różne osoby, jak pogorszył się ich stan psychiczny oraz jak trudno jest poradzić sobie w życiu ogólnie.

I tu wchodzą psychodeliki, a konkretnie oferowany przez pewnego typa tajemniczy Owoc Mirażów. Podczas wspólnego wyjazdu na weekend chłopaki trafiają na tego jegomościa i oczywiście dają się skusić na obietnicę nie tylko odkrycia odpowiedzi na ich życiowe problemy, ale wręcz na szansę wstąpienie do nieba. Mirażowe tripy, których doświadczą przyjaciele, są jak miks grzybów, LSD i DMT, co zostało świetnie oddane nie tylko w formie AV, ale też prostego gameplayu polegającego na wyborze, gdzie pójść, co zobaczyć, co odpowiedzieć. Poza tym jest tu masa nawiązań do wszelakich religii, kultury, mediów i wszystkiego innego, co tylko było sens tu wcisnąć. Chociaż wciśnięcie nie jest dobrym określeniem, ponieważ Lorenzo Redaelli stworzył genialny, wieloskładnikowy koktajl, który gładziutko wchodzi i natychmiastowo rozwiera nam oczy. Nie inaczej wygląda kwestia bohaterów, a konkretnie ich osobowości i rozterki. Tworzą świetnie grający ze sobą misz-masz i to, że są gejami totalnie przestaje mieć znaczenie. Wręcz muszę przyznać, że dialogi zostały tak świetnie napisane, że aż mam wrażenie, że w pewnym stopniu poznałem sposób myślenia facetów lubiących facetów. W sumie to trochę jak z obejrzeniem randomowego dokumentu czy programu edukacyjnego, który bierze z zaskoczenia i coś po nim zostaje.

Akcja dzieje się we Włoszech i twórca pokazuje, jak wciąż głęboko jest tam zakorzenione chrześcijaństwo.

Nic więcej nie napiszę o historii, żeby nie psuć wielu niespodzianek, które znajdują się w niej. Przejście gry zajmie jakieś pięć, sześć godzin i trzeba to zrobić dwa razy na pewno. Trzy, jeśli chce się zobaczyć finały wszystkich trzech bohaterów Mediterranea Inferno. Wszystko dlatego, że za pierwszym razem nie sposób zebrać wymaganą liczbę kart, by wstąpić do nieba. Zabieg jest celowy i tylko trochę irytujący, ponieważ przy drugim przejściu brakuje opcji przewijania tekstu, dopiero po nim pojawia się przyspieszenie. Większym problemem jest za to dziwny system sejwów – mam wręcz wrażenie, że jest zepsuty. Gdy robiłem save’a nie aktualizował się nadpisywany, po ponownym wejściu do menu zapisu nieraz miałem wrażenie, że nadal nie ma tego, który dopiero co zrobiłem. Właściwie nie ma to znaczenia, bo i tak nie można sobie zrobić strategicznego zapisu przed konkretnym wyborem, aby ułatwić sobie powrót, tak jak to powinno działać w visual novelach. Ale, auto zapis działa i stan oczekiwania Decka też nie robi problemów, więc przy tej długości gry da się przeżyć to niedociągnięcie.

Mocno brechtnąłem, gdy zobaczyłem te opcje lodów w wizji jednego z chłopaków.

Mediterranea Inferno jest świetnie skrojoną historią dla dorosłych, która jest po prostu życiowa. Nie brakuje tu humoru, obyczajówki i oczywiście dramatu. Wszyscy gracze, którzy kochają opowieści w formie gier powinni mieć na radarze tę pozycję, bo dostarcza zdecydowanie wybijające się przeżycie! I to w zupełności wystarczy, żeby zniwelować problem z zapisem (nie ma też zapisu w chmurze Stream, o czym przekonałem się, gdy chciałem przeskoczyć z Decka na Legiona Go), czy brak przewijania tekstu przy drugim podejściu. W związku z tym jest to…


Zakup obowiązkowy!


Producent: Eyeguys
Wydawca: Santa Ragione
Data wydania: 24 sierpnia 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 4 GB
Cena: 67,99 PLN
Platformy: PC, Nintendo Switch, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox Series X|S

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *