All-Star Fruit Racing

Czy karting jest dla wyścigów tym, czym minigolf jest dla golfa? No wiecie, taką trochę kpiną z poważnej dyscypliny? Nawet jeśli, nie przeszkadza to wielu ludziom bardzo dobrze się przy niej bawić. Na Switchu mamy już do wyboru kilka takich tytułów, a teraz dołącza do nich kolejny, mocno owocowy.

All-Star Fruit Racing nie oferuje żadnej fabuły czy biografii zawodników. Po prostu wskakujemy w rozgrywkę i tyle. Do wyboru dostajemy 22 postaci, przy czym tylko 10 jest dostępnych od razu. Wybór zawodnika ma pływ na ataki specjalne, jakie możemy wykorzystywać w trakcie wyścigów. Dla przykładu, jedna z postaci może wystrzelić samonaprowadzający pocisk dalekiego zasięgu, a inna ustawić na masce pożerającą inne pojazdy roślinną paszczę. Do wyboru są też dwa typy karta, ale nie zauważyłem, żeby miało jakiś wpływ na jazdę. Podobnie jest z częściami. Oczywiście zmiana koloru maski czy felg i tak by nic nie zmieniła, ale to samo jest z oponami. Tak więc naszą główną siłą zostają losowo zdobywane skille (są odnawiane z czasem, zdobywamy je pojedynczo lub poprzez zbieranie bąbelków z owocami) oraz własne umiejętności. Umiejętności prowadzenia karta będą sprawdzanie na 21 trasach. Mają one przeróżne cechy utrudniające, np. przewężenia, klify, z których trzeba zeskoczyć w odpowiednim miejscu, czy nawet składają się z jakby ciała węża. Poza tym posiadają takie przeszkody, jak przetaczające się wielkie głazy czy inne przejeżdżające pociągi. Długości tras też są różne oraz mają różną domyślną liczbę okrążeń.

Do wyboru mamy kilka trybów rozgrywki.

  • W „Custom Race” wybieramy jedną z pięciu wysp (cztery trzeba wcześniej odblokować) z trasami, potem wybieramy formę wyścigu (pierwsze trzy określają sposób zdobywania skilli, następne dwa to zabawa w eliminację najwolniejszego zawodnika), okrążenia i na koniec poziom trudności oraz liczbę zawodników.
  • Kariera zabierze nas do wyścigów o puchary. Dopiero gdy zakończymy cztery wyścigi w danym pucharze na którymś miejscu na podium odblokujemy następny zestaw wyścigów. Na początek mamy trzy turnieje na łatwym poziomie trudności, potem znów trzy na średnim i na koniec pięć na trudnym.
  • Szybkie mistrzostwa pozwalają wybrać poziom trudności i liczbę przeciwników. Za to zostają nam losowo wybrane trasy, forma wyścigów (czyli eliminacja lub dany sposób zdobywania skilli) i liczba okrążeń.
  • W „Custom Championship” robimy właściwie to samo, co wyżej, tylko mamy trochę więcej wyboru.
  • „Time Attack” to po prostu próba zdobycia jak najlepszego czasu na danej trasie na danym poziomie trudności.

Jeśli chodzi o grafikę, jest ładnie i kolorowo, a twórcy nie  bez kozery nadali taki, a nie inny tytuł grze. Wszędzie jest masa owoców i nawet warzyw, a także nawiązań do nich, w chociażby zawodnikach czy skillach. Niestety taka mocno kolorowa grafika i dość często gęsto zapełnione dodatkami trasy potrafią spowodować, że łatwo przeoczyć, gdzie mamy jechać. Szczególnie zdarza się to na trasach, których jeszcze nie poznaliśmy oraz im mniejszy ekran, na którym gramy, tym gorzej. Poza tym kompletnie niezrozumiały jest wybór czcionki użytej do opisu trybów oraz do napisów z komunikatami – jest tak cienka i w niektórych miejscach mała, że trudno ją rozczytać. Jeśli chodzi o muzykę, to poza tragicznym utworem w openingu jest całkiem przyjemna i wątpię, żeby ktoś chciał ją wyłączyć. Również dobre są efekty dźwiękowe.

Pierwsze zetknięcie z grą miałem, gdy odpaliliśmy ją z kumplami na spotkaniu. Najpierw mieliśmy spore problemy ze znalezieniem opcji dla kilku graczy. Dopiero po kilkunastu minutach odkryliśmy, że w trybach z „custom” w nazwie mogą dołączyć pozostali gracze… Dlaczego nie ma osobnej zakładki dla multi, tego chyba sami twórcy nawet nie wiedzą. Zastanawia mnie przy tym też, jak rozwiążą grę w sieci, gdy wyjdzie łatka ją umożliwiająca. Wracając jednak do gry wspólnej, przede wszystkim mieliśmy problem z widocznością. Już wspomniany font był jednym z problemów, drugi, znacznie większy pojawił się przy splitscreenie. Ponieważ nie znaliśmy tras, a ramki dla każdego gracza były dość małe na około 21-calowym monitorze, co chwilę ktoś wjeżdżał w jakąś ścianę, bo trudno było określić, gdzie jest zakręt. Kwestia skilli i wyboru pojazdu i postaci przed startem też nie była zbyt jasna. Tak więc, zanim podejdziecie do multi, ważne są dwie rzeczy: 1. posiadacz gry powinien najpierw się nią zapoznać, żeby dać podstawowe wskazówki; 2. im większy ekran, tym łatwiej się w to gra w do czterech osób.

Po takich sobie pierwszych wrażeniach przy wspólnej grze usiadłem do gry na spokojnie sam. Okazało się, że produkcja ma jednak do zaoferowania kilka ciekawych rzeczy, chociażby sporo zdolności, które są dość sensownie losowane, nawet gdy prowadzi się w wyścigu; czy sporo, czasem pokręconych tras. Z racji ich budowy nie zawsze można pozwolić sobie na pełne gazowanie, warto zwalniać i używać istniejącej opcji dryftu. Jednak poziom trudności jest zaskakująco wysoki, nawet przy niby łatwym ustawieniu – już na nim trzeba dość czysto jechać, bo nawet trzy błędy czy oberwania mogą skończyć się tym, że skończymy ostatni. Poza tym nadal zostaje problem widoczności. Przy grze ręcznej czy na tabletopie miałem problemy z rozczytaniem niektórych tras i dopiero gra na monitorze pozwoliła lepiej je ogarniać. Tak więc grę mogę polecić głównie większym fanom kartów, którzy lubią pograć sami lub przez neta. Jeśli rozważacie grę pod multi na kanapie, radzę posiadać duży telewizor i wcześniej pograć samemu, żeby dowiedzieć się, co i jak.

PS. 4 września pojawił się patch, który dodał grę przez sieć.


Ocena: 6,5/10


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: 3DClouds
Wydawca: PQube
Data wydania: 13 lipca 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 3,5 GB
Cena: 160 PLN

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. qwig pisze:

    Paaanie, monitor miał 24 cale, a felgi – np. aluminiowe – mogą mieć wpływ na jazdę 🙂

    • Quithe pisze:

      LOL, wydawał mi się mniejszy ten monit. Może dlatego, że tylu nas wokół niego siedziało xD
      W tej grze aluminiowe felgi to z koloru co najwyżej mogę być…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *