Blossom Tales: The Sleeping King

Co jakiś czas widzę info, że ta czy siamta gra jest klonem Zeldy. Ja tam nie wiem, w żadną Zeldę nie grałem, ale dzięki temu nie muszę porównywać tych produkcji do „oryginału” i mogę dać znać, czy produkcja jest po prostu ciekawa. Tak też będzie z nowym tytułem wydanym przez FDG Entertainment, który wcześniej zaserwował nam Oceanhorna.

W Blossom Tales: The Sleeping King przede wszystkim zwraca na siebie uwagę fabuła. W grach domyślnie wcielamy się w postać fikcyjną, lecz w tym przypadku jest to pogłębione, ponieważ nasza bohaterka, Lily, jest częścią bajki opowiadanej wnukom przez dziadka. I tak też zaczynamy produkcję, od rodzinnego spotkania, które następnie przenosi nas do baśniowego świata. Sama historia jest prosta – Lily, która aspiruje do zostania rycerzem, podejmuje się zebrania trzech składników, które są niezbędne do wybudzenia króla z klątwy snu nałożonej przez złego maga chcącego przejąć królestwo. Siła scenariusza tkwi w przeróżnych detalach. Przede wszystkim cały czas towarzyszy nam narracja dziadka oraz wtręty wnucząt. W dialogach pojawia się też masa nawiązań do filmów, książek i, oczywiście, gier. Czyta się je z przyjemnością i nieraz potrafią przywołać uśmiech na twarzy. Rozbrajające są też teksty mieszkańców, które padają, gdy wpadniemy w szał rozbijania ich własności czy grzebania w ich skrzyniach.

Zabawa nawiązuje do klasycznych aRPG w 2D z widokiem z góry. Naturalnie istotną jej częścią jest walka. Czekają na nas przeróżne istoty, które przyjmą formę grzybków, magów o różnych typach zaklęć czy potężnych golemów. Przeplatają się pomiędzy pięcioma terenami do zwiedzenia, czasem przyjmując trochę silniejsze formy. Jest to istotne, ponieważ siła Lily się nie zwiększa. Jedyne, co może nam zapewnić przewagę, to zdobywanie coraz lepszych broni oraz ataków specjalnych. Część dostaniemy po ubiciu bossów, ale większość trzeba wyszperać z różnych zakamarków czy dostać w nagrodę za wykonanie jakiegoś zadania pobocznego. Pośród lepszych form ataku znajdzie się łuk, który można ulepszyć, czy czar ognia przywołujący słupy ognia wokół bohaterki. Jednak wszystkie te lepsze ataki zużywają pasek energii, a im mocniejszy atak, tym więcej zabiera. Na szczęście w trakcie zwiedzania mapy możemy znaleźć kawałki kryształów, zresztą podobnie jest z serduszkami. Gdy już posiądziemy cztery fragmenty danego elementu, i energia, i życie się nam zwiększy. Zadbanie o powiększenie tych zasobów jest istotne, bo choć gra jest dość wybaczająca pod względem zabieranego życia, tak co jakiś czas natrafimy na trudniejszy moment. Jednym z nich są bossowie. Twórcy zadbali o to, żeby ubicie ich nie było proste, a zrobili to, nie tylko dając im sporo różnorodnych ataków, ale także przez sporą wytrzymałość.

Bardzo istotne dla tej produkcji są też zagadki i eksploracja jako taka. Podczas pokonywania kolejnych plansz natrafimy na takie problemy, jak przejście po planszy tak, aby zaznaczyć wszystkie płytki czy ustawić zamrożonych żołnierzy na odpowiednich płytach. Wszystko to nie jest specjalnie trudne, ale też wymaga chwili zastanowienia i kilku prób. W kwestii eksploracji nie dostaliśmy jakiejś bardzo obszernej mapy, ale nie brakuje na niej ukrytych przejść. Czasem pojawia się tam po prostu skrzynie, innym razem dodatkowe zagadki, ale zaskoczą nas nawet pojedynki z falami przeciwników. Oczywiście wszystko po to, by zdobyć różne skarby. Co jakiś czas rozgrywkę urozmaicą elementy zręcznościowe. O ludzie, niektóre z nich były straszne i musiałem je powtarzać nawet kilkunastokrotnie! Omijanie kul śniegowych czy płomieni to pikuś w porównaniu z bieganiem po znikających płytach, które nie dość, że bywają wąskie, to później dostają jeszcze dodatkowe utrudnienia.

W kwestii graficznej widać nawiązania do dawnych gier dzięki oprawie idącej w pikselowatość. Na szczęście nie jest to kolejna pozycja, która udaje całkowite retro. Postaci, przeciwnicy i tła rzeczywiście bazują na dawnej prostocie, ale wszystko jest wygładzone i bardzo detaliczne, a więc i uwspółcześnione. Nie odbiera to jednak produkcji starego klimatu, a przy okazji nie powinno odrzucać osób, które już mają dość pełnej pikselozy. Dodatkowo bardzo kolorowa oprawa z baśniowymi lokacjami powinna podejść osobom w każdym wieku. Dźwiękowo również jest bardzo dobrze. Głównych utworów jest kilka, poza tym eventy mają swoje wstawki dźwiękowe, co sprawia, że nie czujemy znużenia częścią audio. Oczywiście całość została skomponowana pod starsze produkcje, ale z lepiej przygotowanym dźwiękiem, więc żadne piskliwe tony w dużych ilościach nie będą nas denerwować.

Blossom Tales: The Sleeping King jest bardzo dobrą produkcją, która odpowiednio łączy w sobie walkę, rozwiązywanie zagadek, eksplorację i utrudnienia zręcznościowe. Przejście fabuły zajmuje około 10 godzin, gdy nie leci się tylko z jej ścieżką, ale przy okazji także zwiedza mapę. Czas ten będzie nawet dłuższy, gdy zechce się pozbierać wszystkie sekrety, a gra ułatwia to zakończeniem – po prostu kontynuujemy chodzenie. W gameplayu brakowało mi jednak dodatkowego uwspółcześnienia dwóch elementów. Przede wszystkim możemy korzystać tylko z trzech przycisków, a z czasem zbieramy sporo dodatkowych form aktywności i spokojnie czwarty mógłby być wykorzystany, aby co chwilę nie wchodzić do menu, np. żeby na chwilę wziąć łopatę. Z kolei przy walce, gdy już raz naciągniemy cięciwę łuku czy wyciągniemy tarczę, jesteśmy zablokowani w jednym kierunku. Fakt, w miarę często się to przydaje, ale z kolei denerwuje, gdy trzeba ubić ducha lub w złym kierunku stanie się łukiem. Przydałby się też jakiś opis przedmiotów dodatkowych i ewentualnie wskazanie, gdzie je zanieść. Są to jednak tylko małe niedogodności w porównaniu z tym, co gra oferuje pod względem rozgrywki. Poza tym jakość całości podbija ciekawe podejście do fabuły oraz przyjemna oprawa AV. Polecam ten tytuł wszystkim.


Ocena: 8,5/10


Serdecznie dziękujemy FDG Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Castle Pixel
Wydawca: FDG Entertainment
Data wydania: 21 grudnia 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 391 MB
Cena dla Switcha: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *