Toki Tori 2+

Dzień wcześniej opublikowałem recenzję pierwszej części Toki Tori, więc czemu by od razu nie dać opinii o drugiej odsłonie serii?

W kontynuacji pojawiło się sporo zmian, ale kilka rzeczy też zostało po staremu. Przede wszystkim nie ma szaleństwa fabularnego. W tym przypadku zapamiętałem, że krainę zaatakowało jakieś zło, a my musimy je powstrzymać. W trakcie postępów bardzo rzadko pojawiają się dwie ropuchy, które powiedzą zdanie, dwa i to właściwie tyle, po prostu musimy dotrzeć do końca i pozbyć się czarnych słupów dymu. Istotną zmianą jest jednak forma popychania gry do przodu. Poprzednio były to pojedyncze plansze do zaliczenia, tym razem dostaliśmy metroidvanię. Oznacza to, że poruszamy się po całej konkretnej krainie, której części są ze sobą powiązane ścieżkami, po których kluczymy. Zasadniczo gatunek oferuje rozwój postaci i zdolności, ale tu tego nie uświadczymy. Od biedy można by zaliczyć do tego naukę rozwiązania pewnych powtarzalnych problemów, które dopiero w konkretnym miejscu są niezbędne do zrobienia postępów, ale to naciągana teoria. Do oblecenia mamy dość pokaźny kawałek lądu przedstawiony w ładnym 2D. Zobaczymy oczywiście las, łąki ale też zwiedzimy jaskinie, góry czy nieprzyjazne tereny z lawą. Wszystkiemu towarzyszy przyjemna, odpowiednia dla danej lokacji muzyka, więc pod tym względem nie można narzekać (chyba że nie lubi się słodszych klimatów, ale jak już wcześniej wspomniałem, żółty kurak zjedna sobie nawet satanistów). Dużym plusem jest też to, że gra ma polskie napisy, wystarczy je włączyć w opcjach.

Mimo że zmieniła się forma plansz, tak zasadnicza rozgrywka pozostała bez zmian, czyli znowu wszystko opiera się na łamigłówkach. Oczywiście nie mogły bazować na tych samych zasadach, więc stary ptasiek nauczył się nowych sztuczek, którymi są ćwierkanie oraz tupnięcie (no, to teraz już wiemy, że był/jest nielotem, bo jest gruby…). Dzięki tym dwóm akcjom wywołamy różne reakcje, jak np. gwizdem przywołamy do siebie różne stworzonka, a tupnięciem przestraszymy je czy też rozwalimy kruche podłoże. Poza tym lokacje będą oferowały nam różne interakcje z otoczeniem: duże ptaki podniosą nas i zaniosą do gniazd, świetliki otumanią złe maski itp., itd. Poza tym możemy korzystać z pięciu typów gwizdów, które wskażą nam skarb, zabiorą w powietrze, by dostać się w pożądane miejsce; ustawią checkpoint oraz cofną do ostatniego uruchomionego, gdy się zablokujemy. Jest też jeszcze jedna opcja, czyli przywołanie aparatu, którym możemy robić zdjęcia elementom, z którymi wchodzimy w interakcję. Poza tym w grze znajdują się trofea, gdyby ktoś potrzebował dodatkowej motywacji do gry.

A teraz najważniejsze, czy taki miks metroidvanii z tylko łamigłówkowym gameplayem mógł się udać? Nie powiedziałbym. Elementy gry są dobre, tu nie mam wątpliwości, bo twórcy przemyśleli i świat, i przechodzenie między lokacjami, i same łamigłówki. Problem leży w tym, że zagadki strasznie zamulają poczucie postępu. Niby nie są trudne, a wskoczenie w różne dodatkowe miejsce jest opcjonalne, ale metoda prób i błędów zajmuje za dużo czasu, szczególnie gdy trzeba np. przerzucić siebie i jeszcze jedno żyjątko pomiędzy czterema ptakami i to z odpowiednim wyczuciem czasu. Poza tym szukanie nowych dróg w odwiedzanych miejscach też potrafi nastręczyć wystarczająco problemów, by poczuć, że stoimy w miejscu, zamiast posuwać się do przodu. O backtrackingu i ponownym rozwiazywaniu tych samych łamigłówek już bawet nie ma co wspominać. Z racji tego tak na dobrą sprawę nie wiem, komu polecić tę produkcję, chyba tylko wielbicielom łamigłówek o naprawdę dużej cierpliwości, a to i tak za mniej niż premierowe sześć dych.


Ocena: 6,5/10


Serdecznie dziękujemy Two Tribes
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Two Tribes
Wydawca: Two Tribes
Data wydania: 23 lutego 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 547 MB
Cena dla Switcha: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *