Donkey Kong Country: Tropical Freeze

W Donkey Konga grałem tylko raz, lata temu na wypożyczonym z wypożyczalni kaset wideo SNES-ie. Pamiętam, że gra mi się podobała i że po dłużej sesji dywan zjeżdżał w lewo… Ile mogło już minąć od tego czasu? Z 20 lat? Tak czy inaczej, znów miałem okazję poskakać gorylem i bawiłem się przy tym świetnie!

Jako że mamy do czynienia z platformerem, nie dostajemy specjalnie rozwiniętej fabuły. Ot, pewnego pięknego dnia na wysypy, gdzie zamieszkuje Donkey wraz ze swoją rodziną i przyjaciółmi, zawędrowali lodowi wikingowie. Same statki nie byłyby może zbytnim problemem, sęk w tym, że król mors przyciągnął za sobą też mróz, który po prostu nie łączy się tropikami i w gorylim istnieniem. Nie zostaje nam więc nic innego, jak przebić się przez około trzydzieści leveli rozłożonych na sześciu wyspach, by pozbyć się szefa intruzów.

Wraz z postępami oraz na podstawie kilku motywów tematycznych wysp przyjdzie nam pokonać całą masę różnorodnych przeszkód. Oczywiście podstawą są przeróżne skoki oraz łapianie się różnego rodzaju lin, ale nie zabraknie też wyczucia czasu i szybkich działań, gdy np. znikają platformy lub co jakiś czas o ziemię uderza zestaw kolców. O różnych przeciwnikach już nawet nie wspomnę. Wszystko to zostało ze sobą tak zestawione, że bardzo łatwo zginąć, i to nawet co krok, czyli dopóki nie zobaczymy, co trzeba zrobić dalej. Na szczęście na planszach znajduje się po kilka check pointów, więc nie trzeba zawsze lecieć od początku. A takie rozwiązanie byłoby strasznie upierdliwe, bo domyślnie mamy tylko dwie skuchy do zgonu, a one oczywiście nie obejmują spadnięcia w przepaść czy wpadnięcia do lawy. Gdy Kong wykituje, korzysta z balonika, aby wrócić do check pointu, nie jest to jednak dobro nielimitowane. Trzeba dbać o to, by zbierać te baloniki na planszach, banany, bo za setkę jest balon, oraz kupować je w sklepiku za zgarnięte monety. To całe zbieractwo ma też jeden duży plus – nie tracimy pozbieranych fantów, gdy zginiemy (poza zużytym balonem, oczywiście), więc raczej nikt nie powinien znaleźć się w punkcie wymagającym farmienia balonów na prostszych planszach. W ramach ułatwień dostępne są też trzy dodatkowe goryle, które w różnej formie ulepszą nasz zasięg skoku oraz dodadzą dodatkowe dwa serduszka. Poza tym w sklepiku możemy dobrać jeszcze bonusy w postaci np. dodatkowego serca czy ochrony podczas jazdy wagonikiem.

W akapicie powyżej podałem tylko podstawowe działania, ale nie brakuje też urozmaiceń rozgrywki i sekretów. W tej pierwszej kwestii przyjdzie nam chociażby pływać, czy jeździć na nosorożcu. Jest nawet lot na beczce, który opiera się na zasadach gier pacanych. Te dodatki zostały odpowiednio przeplecione z bazową zabawą, dzięki czemu nie odczuwamy znudzenia i wtórności, co bardzo dobrze współgra z wysokim poziomem trudności. Za urozmaicenie mogę też uznać sześciu bossów, ponieważ walki z nimi są zawsze inne, ale łączy je długość – nie wystarczy klupnąć przeciwnika trzy razy i będzie po krzyku, o nie. Jeśli chodzi o sekrety, to na planszach możemy odkryć kilka rzeczy. Jedną z nich są specjalne komnaty pełne bananów. Jeśli pozbieramy wszystkie, w nagrodę dostaniemy puzzla. W zależności od levelu, takich kawałków jest kilka i ukryte są też w różnych innych zakamarkach bądź pojawiają się w nagrodę za zabranie wszystkich bananów z jakiegoś ich zestawu. Za zebranie w danym miejscu wszystkich kawałków układanki w nagrodę dostaniemy odblokowanie materiału z galerii. Na planszach zawsze też rozłożone są literki z napisu „kong”. Zebranie pakietu odblokowuje dodatkowy poziom na danej wyspie. W ogóle tych ukrytych plansz jest więcej, sam nie miałem czasu się z tym bawić, więc zostawię Was z odkrywaniem ich samych.

Pod względem oprawy AV dostajemy coś po prostu pięknego. Wyspy są świetnie zaprojektowane zarówno pod względem pierwszego, jak i drugiego planu. Oba są żywe, kolorowe, ale, co ważne, tło w ogóle nie przeszkadza w rozpoznaniu przeszkód i platform. Dużym plusem jest też różnorodność tego świata oraz zabawni przeciwnicy, o bossach i przeróżnych detalach do wyłapania nie wspominając. Jeśli chodzi o jakość i płynność działania gry, to nie mogę stwierdzić, żebym zauważył jakieś różnice pomiędzy wersją dokową, a handheldową. Nawet jeśli jakieś są w przypadku grafiki, to trzeba by się zatrzymać i naprawdę przyjrzeć. Najważniejsze jest jednak to, że produkcja działa bez zarzutu w obu opcjach, a w tym gatunku jest to bardzo ważne. W przypadku audio też można piać z zachwytu, począwszy od efektów dźwiękowych na muzyce kończąc. W ogóle w kwestii ścieżki dźwiękowej bardzo spodobała mi się jej różnorodność, bo można usłyszeć różne gatunki oraz utwory pod dany region świata. A najlepsze jest to, że wcale się to ze sobą nie gryzie i uprzyjemnia ciągłe zgony.

Donkey Kong to jedyna marka Nintendo, która mnie do sobie konkretnie przyciąga. Obstawię, że powodem jest właśnie to, że kiedyś miałem okazję już zagrać w produkcję z tej serii i mam dobre wspomnienia z tego czasu (w sumie w jakiegoś platformowego Wario na GB grałem i też był git). W związku z tym informacja, że pojawi się port gry z WiiU bardzo mnie ucieszył. Teraz mogę powiedzieć, że będzie mnie cieszył jeszcze długo, bo tak dobrze przy platformerze 2D chyba się jeszcze nie bawiłem. Jasne, były różne fajne gry (pierwszy przychodzi mi na myśl Shu, to z nowszych, ze starszych Pandemodium), ale tu dostałem kwintesencję tego gatunku. Rozgrywka jest wymagająca, ale mimo swej trudności nie odrzuca. Dla chcących jest masa sekretów do odkrycia, a dla hardkorowców tryb hard. W wersji na Słicza nawet najmłodsi się odnajdą dzięki opcji grania Funky Kongiem, który upraszcza wiele rzeczy. No i na deser można zagrać w dwie osoby w co-opie, ale tu powiem szczerze, że nie wiem, na czym to polega, bo nie miałem z kim zagrać. I jak bym chciał wstawić pełną dziesiątkę, tak jednak dam pół oceny mniej, ponieważ są takie miejsca w tej grze, że, do cholery, milimetr może zaważyć o zgonie! Bo, co zabawne, Kong, choć jest gorylem, nie łapie się krawędzi półki… W każdym razie  polecam wszystkim, którzy nie mieli z tą produkcją jeszcze do czynienia. A jeśli ktoś grał na WiiU i w międzyczasie dorobił się dzieci, to też może sobie sprawić Odmrożenie tropików, bo cała rodzina będzie miała z niego frajdę.


Ocena: 9,5/10


Producent: Retro Studios
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 4 maja 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 7,16 GB
Cena: 249,80 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *