Pokkén Tournament DX

Nie jestem wielbicielem pokemonów, nie przepadam też za kopaninami w pełnym 3D. No ale, ponieważ ubzdurałem sobie, że będę recenzował gry, muszę być ponad to, więc postanowiłem zobaczyć, czy połączenie poksów z karate daje jakąś frajdę.

Grę po raz pierwszy odpaliłem w pracowni, ponieważ pomyślałem, że jeśli mam zagrać z kimś, to byłoby dobrze, żeby żadna strona nie miała przewagi. Na początek rozegrałem kilkanaście pojedynków z Kasią, graliśmy w opcji tabletop i bywało ciężko z rozeznaniem, kto gdzie jest, bo ekran mały, a ataki efekciarskie. Bawiliśmy się w miarę dobrze, choć tak właściwie w ciemno nie ogarnęliśmy całkiem, co i jak (szczególnie jak wykonać atak specjalny). Zauważyliśmy za to, że o wiele prościej było wygrać poksami, które imitowały sztuki walki, jak croagunk czy pikaczu libre. Jeśli chodzi o sterowanie na pojedynczych joy-conach, to można powiedzieć, że dawały radę. Drugie podejście do gry miałem już z Arstem na większym ekranie. Trochę się potłukliśmy i stwierdziliśmy, że ujdzie. Widoczność była trochę lepsza przy jednej kamerze, ale zawsze miał gorzej gracz drugi, dopóki nie doszło do zbliżenia. Za to opcja podziału ekranu na dwie części była wręcz tragiczna…

Od tego czasu minęły jakoś cztery miesiące. Z jednej strony średnio miałem czas, żeby to pociągnąć, z drugiej, gdy już miałem wolny slot, to wolałem wziąć się za coś innego. W końcu jednak zmusiłem się do gry w singla. Na rozchodniaka wybrałem tryb „Codziennych wyzwań”, gdzie co dobę zostają rzucone inne zadania. Mnie przypadło zagranie losowym pokemonem i wygranie nim dwóch walk. Musiałem prowadzić pika-zapaśnika i w sumie jak obleciałem te dwie proste walki, tak już z nim zostałem, bo był efektywny. Następnie stwierdziłem, że strasznie denerwuje mnie amerykańska aktorka głosowa i po dłuższym grzebaniu w końcu znalazłem, że w mieście jest zmiana opcji. Na szczęście okazało się, że można wybrać Japonkę, choć jest też opcja wycieszenia narratorki na dobre. Przy okazji w końcu zobaczyłem, do czego tak właściwie służy każdy przycisk. Ponieważ jest to walka w pełnym 3D, analaog/d-pad służy do poruszania się, więc skok jest osobno. Poza tym jest atak słaby, mocny i specjalny. Różne wariacje ataków wykonuje się w kombinacji przycisku z kierunkiem. W sumie bardzo proste i skuteczne rozwiązanie, ale też dość płytkie w porównaniu z niektórymi kopaninami 2D. Do tego jest jeszcze przejście w stan, hm, naładowania, z którego odpala się super atak. Na koniec zostaje jeszcze blok i unik. Unik jest dobrą opcją w tej formie rozgrywki, ale kijowo wykonuje się go na analogu, więc bez pada z porządnym d-padem właściwie się tego nie używa – w sumie teraz już wiem, czemu Nintendo sprzedaje kontrolery dedykowane tej grze… No tak, jest jeszcze opcja przyzwania innego pokemona do ataku wspierającego.

Wszedłem w końcu do trybu z ligą, gdzie okazało się, że są cztery rangi. Można rozgrywać tam pojedyncze walki i zestawy sześciu. Gdy już uda nam się dojść do lepszego miejsca w tabeli, pojawia się opcja turnieju, w którym trzeba wygrać trzy walki z rzędu. Po tym dostajemy szansę na zmierzenie się z liderem danej rangi – pokonanie go awansuje nas do wyższej. Początki oczywiście są proste, a im wyższa ranga, tym dalej w tabeli jesteśmy, więc trzeba też stoczyć więcej walk. Poza tym każda ranga ma swego rodzaju obrazek do odkrycia. Został on podzielony na 12 części, a każda z nich to inne zadanie, jak zrobić ileś tam rzutów czy wygrać ileś walk z rzędu. Poza tym wszystkim wraz z postępami w zdobywaniu miejsc w poszczególnych tabelach i awansowaniu w rangach będziemy też poznawać fabułę, która, jak przystało na gatunek, nie jest zbyt ciekawa i rozwinięta.

Z ciekawości wszedłem też do trybu online. Co ciekawe, całkiem szybko znalazło mi przeciwnika. Zabawne jest to, że była 6:15 rano i walczyłem z Włochem, najwyraźniej każda godzina jest dobra do grania w gry! Oczywiście przegrałem, bo w trybie handheldowym gra się do bani… Nie no, choć to prawda to dostałem, bo dostałem. Jeżeli chodzi o samego online’a, połączenie było stabilne, więc to na plus. Poza tym, gdy nie ma akurat przeciwnika, dostajemy opcję przeczekania, pojedynkując się z komputerem, więc przynajmniej nie siedzi się bezczynnie. Oczywiście jest też kupa opcji ustawień walk i wyszukania oponenta.

Jeśli chodzi o grafikę, spokojnie można stwierdzić, że gra wygląda dobrze i efektownie, przynajmniej w kwestii poksów i efektów wizualnych. Tła są słabszej jakości i to zarówno w trybie ręcznym, jak i handheldowym. Oczywiście nie ma to większego znaczenia, bo w końcu skupiamy się na czym innym, za to można im oddać, że są różnorodne. A skoro przy różnorodności jestem, to zabawne jest podsumowanie pokemonów przez Kasię. Konkretnie, że widać, że niektóre są bardziej wymyślne i ogólnie ciekawej zaprojektowane niż pozostałe. Sama nie śledziła rozwoju stworków, więc nie wie, które są z jakiego okresu, ale ma rację, pierwsze w porównaniu z późniejszymi wydają się znacznie prostsze w designie. Co do płynności gry, to w obu trybach konsoli działa dobrze, nie zauważyłem spadków fps-u czy innych błędów. W przypadku muzyki trudno mi cokolwiek powiedzieć, odgłosy walki skutecznie zagłuszy jej domyślne ustawienie głośności. Same efekty dźwiękowe są w porządku i na plus trzeba zaliczyć to, że można ustawić japoński dubbing.

Już zaznaczyłem, że ani mnie do poksów nie ciągnie, ani do kopanin na arenach. Z drugiej strony już nie raz było tak, że choć, powiedzmy, gatunek mi nie pasował, tak okazywało się, że przy grze bawiłem się świetnie. W tym przypadku tak nie było. Walki są dość proste w założeniach, a przez oferowane ciosy zauważyłem, że bardzo łatwo wbić serię i cisnąć dalej, póki przeciwnikowi nie zejdzie zdrowie. Zresztą tak wyglądała ta walka z Włochem, grał charizardem i gdy udało mu się zepchnąć mnie na arenę spamował jednym ogłuszającym ciosem, nawet już żadnych serii nie próbował robić… Zastanawiająca też była bardzo duża ilość nagród pojawiających się po walkach – jakaś kasa, z którą właściwie nie wiadomo, co zrobić, kupa elementów do dodania do awatarka, jakieś tabliczki z napisami. System ciągłych takich powiadomień niewątpliwie jest bardziej kierowany do młodszych graczy i ogólnie mam wrażenie, że takie były założenia Bamco. Z perspektywy 33-latka nie lubiącego pokemonów gra jest po prostu średnia. W dwie osoby pobawić się chwilę można, ale młócić rang w lidze już się po prostu nie chce. Być może inne spojrzenie będą mieli starsi, ale lubiący poksy. Gra już trochę na rynku jest, więc jeśli graliście, to rzućcie swoje trzy grosze w komentarzu!


Ocena: 5,5/10


Producent: Bandai Namco
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 22 września 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 3,9 GB
Cena: 249,80 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier 🙂

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *