Jack n’ Jill DX

Dużo plansz do szybkiego rozegrania – niektóre gry oferują taki model zabawy i bywa, że daje on dość frajdy. Zobaczmy, czy Jack n’ Jill, którzy reprezentują taką formę, też mogą nam zaoferować miłe spędzenie czasu.

Tytułowi bohaterowie to dwa, hmm… dwie kulki (bloby nie będą brzmiały politycznie poprawianie). Para zostaje rozdzielona wielokrotnie, wręcz 140, po 20 razy w siedmiu miejscach. W każdym takim przypadku jedno z nich musi pokonać szereg przeciwności, by dostać się do drugiego i odblokować kolejną nieszczęśliwą rozłąkę (dobrze, że jednak kiedyś się to kończy). Jak to w związkach bywa, droga do szczęścia nie jest łatwa. W tym przypadku wypełniają ją przeróżne, wręcz śmiertelne przeszkody. Podstawą są oczywiście przepaście, poza tym nie brakuje wszelkiej maści kolców. Pojawiają się też żywe przeszkody, które najczęściej możemy zgnieść i nawet wykorzystać do lepszego wybicia. Naturalnie, bez dobrego wyczucia czasu i odległości się nie obejdzie, ale przydadzą się też dodatkowe zdolności, jak przyspieszenie czy latanie. Poza samym pokonywaniem przeszkód możemy też zbierać monety, za które wykupimy dostęp do rozegrania specjalnych minigierek. Konkretnie jest ich siedem i każda odblokowuje się wraz z przejściem danego segmentu w głównej rozgrywce. W tych dodatkach wcielimy się w przeciwników, którzy zbierają specjalną walutę w postaci biletów, za które potem można kupić jakieś pierdółki. Z zadań czeka na nas np. przeskakiwanie na drugą stronę przepaści czy wskakiwanie do balonu. Ostatnią opcją w menu są „Wyzwania”, które tak właściwie są alternatywą do trofeów. Sama platyna wpada w 15 minut, więc jeśli ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji do przejścia całej gry, to znajdzie ją właśnie tam. Wszystko to wygląda bardzo prosto w swojej czarno-białej oprawie AV, ale jest dość przyjemne i działa płynnie. Gorzej już jest z audio, które zarówno pod względem efektów, jak i muzyki dość szybko irytuje.

Teraz tylko zostaje odpowiedź na pytanie „Ale czy to bawi?”. Jeśli chodzi o zwykłe plansze z łączeniem pary, to w sumie tak, a przynajmniej do czasu. Na pewno lepiej robić sobie przerwy, bo przy dłuższych posiedzeniach widać, że różne elementy plansz się powtarzają – czy to konkretnego fragmenty, czy podejście do przejścia. Na szczęście wspomniane wcześniej latanie czy przyspieszenie dają trochę urozmaicenia. Jeśli chodzi o trudność, to nie jest przesadzona. Oczywiście im dalej, tym plansze są trochę dłuższe, a więc i pełniejsze pułapek, ale wciąż nie jest to nic, czego by się nie udało przejść po kilku, góra kilkunastu podejściach. Irytujące jest jednak to, że czasem trudno wyczuć skok. Odległości do niektórych półek czy długość kolców są często maksymalnie rozciągnięte, a że kulki nie skaczą z samej krawędzi, nieraz jest to przyczyną zgonu.  Ale, choć gra nie robi szału, tak za te 21 złotych można ją wziąć, jeśli ktoś potrzebuje platformówki na szybkie podejścia, bo te 140 plansz daje wystarczającą zabawę. O tych mini grach nie wspominam, bo to dodatek, który do niczego potrzebny nie jest.


Ocena: 6/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Rohan Narang
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 26 września 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 50 MB
Cena: 21 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 20 PLN.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *