Guilty Gear

Stare kopaniny… Czasem jeszcze potrafią bawić, ale to już raczej rzadkość. Guilty Gear też już może służyć tylko jako ciekawostka.

Z okazji 30-lecia istnienia Arc System Works na Switchu zostały wydane dwie produkcje. Pierwsza to staroć z 1998 roku w postaci oryginalnego Guilty Gear. Druga pozycja to trzecia odsłona serii, ale obecnie jest już po trzech poprawkach, stąd przekombinowana nazwa: Guilty Gear XX Accent Core Plus R. Z serią do czynienia jeszcze nie miałem, ale ciekawiły mnie postaci i rockowo-metalowy klimat tej kopaniny. Ponieważ nadarzyła się okazja, z chęcią zabrałem się za sprawdzanie, na początek, części pierwszej.

W tym wydaniu twórcy zasadniczo nic nie zmienili. SNK w kilku wydaniach swoich klasyków (Garou, The Last Blade 2) zdecydowało się popracować nad przystępnością gier, dodając chociażby poziomy trudności. Arc w Guilty Gear żadnych takich zmian nie uwzględnił. W związku z tym menu jest dość puste, bo są tam tylko cztery pozycje. O opcjach nie ma co mówić. W trybie do treningu możemy właściwie tylko ustawić pozycję przeciwnika, nie ma nawet łatwego podglądu ciosów. „Versus Mode” jest tylko do pojedynkowania się z drugą żywą osobą. W ostatniej opcji, „Normal Mode”, wybieramy jedną z postaci i staczamy walki z komputerem. Ile, nie mam pojęcia, najdalej dotarłem do piątej…

Zacząłem grać w trybie handheldowym i było źle, w znacznej mierze przez lewego joy-cona. W tej produkcji nie ma wielu ciosów specjalnych w znacznej mierze wyprowadza się je prostymi ćwiartkami ruchu (np. dół, lewo+dół, lewo, atak), Problem w tym, że przy kilku wypróbowanych postaciach żadna nie atakowała tak, jak bym tego chciał. Ani analog, ani d-pad joya po prostu nie są dostosowane do kopanin. Dopiero na drugi dzień, przy drugim podejściu do gry, gdy wytoczyłem ciężkie działo w postaci fighting sticka, zobaczyłem sporą różnicę w prowadzeniu zawodników oraz w ogóle w reakcji na naciskane przyciski. Jednak co z tego, skoro AI w tej grze lubi tchórzliwe akcje… Głupi komputer spamuje jeden atak w trudniejszych dla nas walkach, czyli od czwartego przeciwnika! Co prawda nie działo się to przez całą rundę, ale kilka razy z rzędu potrafił dany cios wyprowadzić… To oraz brak wyboru poziomu trudności sprawiają, że to po prostu trudna i dość niesprawiedliwa kopanina.

Tak właściwie nic do tej pory nie wspomniałem o systemie walki czy o dziesięciorgu zawodników, ale nie widzę potrzeby. Powody są dwa. Po pierwsze, przy walce z kompem frustracji być może nie poczują osoby naprawdę dobre w tym gatunku; reszta będzie zgrzytać zębami. Po drugie, z racji topornego działania joy-conów nie mogę też polecić tej gry do potencjalnej zabawy z żywym towarzyszem/towarzyszką. Tak właściwie uratować tę produkcję mogą tylko akcesoria innych firm niż Nintendo, bo przecież nawet w pro padzie d-pad nie jest dobry do takich rzeczy. Tak więc, jeśli macie fighting sticka lub pada z porządnym krzyżakiem oraz lubicie klasyczne kopaniny, to tylko wtedy możecie podumać nad zakupem; choć 80 PLN to wciąż za dużo. Wszyscy inni powinni tę grę omijać, bo właściwie tylko muzyka, jeśli lubi się mocniejsze gitarowe granie, daje satysfakcję ze słuchania. Nawet obraz dobrze się nie zestarzał, a w przypadku takich gier, jak chociażby u SNK, bywa z tym o wiele lepiej. Oceny nie wstawię, bo nie mam pojęcia, jaka może być stosowna dla tej starej bijatyki… Przynajmniej zostawiam Wam jakieś zalecenia.


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Arc System Works
Wydawca: PQube (EU), Arc System Works (NA)
Data wydania: 17 maja 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 441,5 MB
Cena: 80 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *