Ghostbusters: The Video Game

Czy po dwudziestu latach można wydać kontynuację marki?

Marki Pogromców Duchów nie trzeba przedstawiać, ponieważ jest to jeden z tych tytułów, które okryły się kultowością. I wcale nie ma się co dziwić, ponieważ wydane w 86. i 89. filmy ogląda się po prostu świetnie. Mogłoby się wydawać, że od tamtego czasu marka zapadła się pod ziemię, jednak pierwsze szkice scenariusza Ghostbusters 3: Hellbent powstały w 1999 roku i skupiały się wokół Manhellton, czyli piekielniej wersji Manhattanu, którego przeludnienie duszami sprawiło przedostawanie się nieumarłych do świata żywych. Różne zawirowania sprawiły, że scenariusz doczekał się przepisania. W Ghostbusters in Hell, bo taki ostatnio nosił tytuł, to nasi bohaterowie trafiają do piekła.

I tak oto trafiamy do 2006 roku. Pewne słowackie studio zaczęło pracę nad grą o Pogromcach Duchów… zanim jeszcze zdobyli do tego prawa. Gdy w 2007 wydali pierwsze materiały, liczyli pewnie na to, że powstałe zamieszanie pomoże w uzyskaniu licencji. Przeliczyli się, a ich produkcja wyszła ostatecznie pod tytułem TimeO. Co jednak udało im się uzyskać, to pokazanie dalszego zainteresowania marką. Właśnie to zaowocowało powstaniem Ghostbusters: The Video Game.

Ghostbusters: The Video Game to taka zbieranina koncepcji powstałych na przestrzeni wielu lat. Zawiera w sobie rozwinięte pomysły oryginalnych filmów, w tym rzeczy, które z różnych powodów zostały usunięte, bo czas filmu nie pozwalał na umieszczenie ich albo przekroczyłyby budżet. Dużą część produkcji stanowią natomiast pomysły ze wspomnianego scenariusza Ghostbusters 3: Hellbent. Mimo to, a może właśnie dzięki temu, udało się przenieść to, za co pokochano oryginalnych Pogromców – humor i klimat. Pikanterii niech doda fakt podkładania głosów postaciom przez oryginalnych aktorów, więc przy zrobieniu sobie maratonu filmy + gra, nie uświadczymy dysonansu. Także ścieżka dźwiękowa to oryginalny soundtrack. Właśnie dlatego dla fanów marki jest to produkcja wręcz obowiązkowa. Jeśli jednak ktoś spodziewa się lekkiego i humorystycznego klimatu, może się trochę zdziwić. Ghostbusters: The Video Game śmiało można nazwać horrorem. Wielokrotnie przemierzamy wąskie korytarze, a półmrok i niepokojące odgłosy naprawdę przyprawiają o ciarki.

Dodatkowo w zachowaniu imersji pomaga brak HUDa. Na ekranie nie uświadczymy paska życia czy innych zaśmiecaczy. Stan naładowania naszych broni widoczny jest na plecaku, przy utracie zdrowia ekran robi się coraz bardziej czerwony, a pozycję przeciwników poznamy z wykrzykiwanych podpowiedzi innych pogromców. Zwłaszcza ostatni zabieg jest z początku strasznie nieintuicyjny, gdyż większość gier przyzwyczaiła nas do olewania pomruków NPCów. Jest też kilka momentów, w którym zerknięcie na mapę by się wręcz przydało, aby dowiedzieć się, w którym kierunku się dalej udać.

Wydawałoby się, że z powyższymi cechami mamy hit. Po części tak jest, ponieważ produkcja już przed zremasterowaniem sprzedała się w sporym nakładzie. To było jednak dziesięć lat temu i od tego czasu wiele się zmieniło w grach. Największe zastrzeżenia mam do powtarzalności. Schemat wygląda następująco – coś się dzieje w jakimś miejscu, jedziemy to sprawdzić, pokonujemy wąskie korytarze, a na obszerniejszych arenach walczymy z duchami. Starcia wyglądają tak, że nawalamy do poltergeistów, a gdy zbijemy im odpowiednio życie, wyrzucamy łapacz i promieniem doprowadzamy do niego przeciwnika. Niby produkcja proponuje nam dodatkowe atrakcje, jak zbieractwo czy levelowanie dostępnych narzędzi pracy, ale nie pomaga to w przełamaniu rutyny. Wpływ na to ma na pewno długość produkcji, ponieważ gdy już miałem nadzieję, że zbliżam się do końca, okazało się, że jestem dopiero w połowie gry.

Jak już wspomniałem, Ghostbusters: The Video Game jest remasterem produkcji sprzed 10 lat. Prawda jest jednak taka, że dla mnie bliżej temu do wersji z podbitymi teksturami. Niestety, ale takie rzeczy, jak system zniszczeń jest znikomy, a plansze dość korytarzowe i dojście do kolejnego etapu zawsze blokuje nam drogę powrotną. Mimo to gra utrzymuje klimat, a na ekranie słicza wygląda dobrze. Przydałoby się jednak poprawić czas ekranów ładowania po śmierci, bo trwają stanowczo za długo.

Prawdę mówiąc, Ghostbusters: The Video Game jest pozycją obowiązkową dla fanów Pogromców Duchów. Chociaż straszy archaicznymi rozwiązaniami, to udało się jej zachować klimat dwóch pierwszych filmów. Poza tym jest to idealne lekarstwo na traumę po obejrzeniu najnowszego filmu z pogromczyniami, więc jeśli masz już seans za sobą, a nie dane ci było ograć tego tytułu, zrób to.


Ocena: 7/10


Serdecznie dziękujemy Saber Interactive
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent:
Wydawca:
Data wydania:
Dystrybucja: cyfrowa
Waga:
Cena dla Switcha:

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *