Dark Devotion

Porównanie w dzisiejszych czasach jakiejkolwiek gry do Dark Souls to proszenie się o kłopoty. No ale czasami ta teza aż sama ciśnie się na usta (czy tam klawiaturę). Dark Devotion bardzo mocno inspiruje się grą From Software pod względem systemu walki i poziomu trudności. Nie jestem pewny jednak, czy twórcy postawili graczom poprzeczki trochę za wysoko.

Wcielamy się skórę młodej Templariuszki, która razem z resztą swojego zakonu przymierza się do ataku na siły ciemności. Siły zła powróciły ze zdwojoną mocą, zagrażają ludzkości i tak dalej, typowe założenia dla gatunku dark fantasy. W trakcie ataku nasza protagonistka umiera, jednak nadnaturalne siły pozwalają jej na powrót do świata żywych. Zamiast odrodzić się w miejscu swojego zgonu, bohaterka trafia do ciemnego lochu. Jego mieszkańcy okazują się nie być jednak wrogo nastawieni. Wręcz przeciwnie, są gotowi pomóc nam w naszym zadaniu, oczywiście w zamian za kilka przysług.

Ciemny loch jednak tutaj praktycznie naszym hubem i wejściem do labiryntu korytarzy czekającego na eksplorację. Znajdziemy tutaj ołtarz pozwalający na zakup nowych zdolności, kowala zaopatrującego nas w ekwipunek, teleporter i kronikarza wyznaczającego nam zadania (pokrywające się z naturalną eksploracją, a więc możliwych do zignorowania). Będziemy tutaj powracać bardzo często.

Otóż widzicie, choć zdecydowanie czuć tutaj Dark Souls, Dark Devotion łączy formułę gier From Software z roguelike’ami. Każda śmierć oznacza kolejne odrodzenie się w hubie. Oznacza też ona utratę wszystkich zebranych przedmiotów, ostrzy i zbroi. Co prawda nie tracimy dosłownie wszystkiego. Wciąż możemy skorzystać z usług kowala, który nieodpłatnie przygotuje nam nowy zestaw ekwipunku na dalszą drogę. Wykuć możemy jednak jedynie odblokowane wcześniej przedmioty – i nie zawsze są to te, które wcześniej udało nam się znaleźć przeczesując mapę. Nie zwróci on nam też otrzymanych buffów. W praktyce więc po każdej śmierci zaczynamy niemal od początku. Co prawda istnieje też teleporter. Ten jednak przeniesie nas tylko do ostatniego aktywowanego urządzenia na mapie. Konstrukcja świata nie pozwala przy tym na backtracking. Jeśli więc, na przykład, solidnie uzbrojeni podejmiemy napakowanego bossa i polegniemy w trakcie walki, mamy dwa wybory. Możemy skorzystać z ekwipunku wytworzonego przez kowala i użyć teleportera, co oznacza, że podczas następnego pojedynku będziemy mieć jeszcze mniejsze szanse na sukces. Możemy też wyruszyć do komnaty z bossem na piechotę, przemierzając przez nawet kilkanaście minut całą mapę i ponownie zbierając potrzebne przedmioty. Zdecydowanie potrafi do zabić ducha walki.

Eksploracja sama w sobie nie należy do rzeczy przyjemnych. Poziom trudności jest bardzo wysoki. Jeśli nie będziemy ostrożni, nawet podstawowa wroga jednostka może nad odesłać z powrotem na początek mapy. System walki jest przy tym niesamowicie powolny. Wyprowadzenie ataku wiąże się z paru sekundową animacją, którą możemy anulować jedynie unikiem. Twórcy chcieli chyba, aby turlanie się między atakami zostało paliwem doświadczenia, bo unik jest przypisany do aż trzech przycisków. Celem było prawdopodobnie przeniesienie systemów znanych z gier Dark Souls (obiecuję, że przywołałem tę grę ostatni raz) do środowiska 2D. Wiążące się z tym ograniczenie zakresu ruchów sprawia jednak, że Dark Devotion wymaga znacznie więcej cierpliwości. Do tego dodajmy moje ulubione zabijające jednym dotknięciem kolce, knockback po otrzymaniu obrażeń oraz mocno ograniczającą nasze pole widzenia ciemność, a otrzymamy bardzo frustrujące doświadczenie.

Dark Devotion nie jest jednak grą złą. Nie można jej odmówić gęstego klimatu, pixelartowy styl graficzny jest szczegółowy, a kod został odpowiednio doszlifowany. Jest to jednak tytuł skierowany do bardzo konkretnej grupy odbiorców, która szuka sporego wyzwania, potrafi czerpać przyjemność z ciągłego odwiedzania odkrytych już przestrzeni i powolnego progresu. Kiedy przyzwyczaimy się do ślamazarnej walki i mapy najeżonej pułapkami, kiedy znajdziemy odpowiednio mocny miecz lub łuk, przedzieranie się przez hordy nieumarłych staje się bardzo satysfakcjonujące. Szkoda, że te momenty uniesienia zawsze są w pełnym momencie brutalnie niszczone przez niesprawiedliwe mechaniki.


Ocena: 5,5/10


Serdecznie dziękujemy The Arcade Crew
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Hibernian Workshop
Wydawca: The Arcade Crew
Data wydania: 24 października 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 695 MB
Cena: 80 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *