Ghost Parade

Ghost Parade można podsumować tak: gra fajna, ale, kurde, nie ma mapy.

Skoro już we wstępie wytknąłem największy minus produkcji, to zacznę od pociągnięcia tego wątku. Ghost Parade jest przedstawiona w 2D, więc teoretycznie droga powinna być jasna. Sęk w tym, że ta produkcja przyjęła elementy metroidvanii, więc nowe zdolności otwierają nowe drogi, także w już zaliczonych lokacjach. Wydawałoby się więc, że pomoc w postaci porządnej mapy z podanym schematem komnat oraz choćby mglistymi wskazówkami, gdzie kierować się dalej, jest logicznym rozwiązaniem. Niestety, do dyspozycji mamy tylko mapę ogólną, która pokazuje wszystkie lokacje, które musimy pokonać w drodze do domu, a jedynym szczegółem na nich jest tylko pokazanie, że gdzieś tam jest quest. No więc zgubiłem się w pewnym momencie. Najpewniej poszedłem nie tam, gdzie trzeba, czyli zlazłem z wysokiego drzewa, bo sensownym założeniem wydawała się myśl, że jaskinia, do której mam pójść, jest przy korzeniach. Może gdybym od razu poszedł za przeczuciem i spojrzał na jakiś opis, zaszedłbym dalej. Ale niestety, sam nie znalazłem drogi do jaskini, a myśl, że ewentualnie musiałbym wracać całą drogę w górę mnie przytłoczyła. Żeby nie było, twórcy umieścili w grze swego rodzaju teleporty, które przenoszą gracza między nimi, ale znów, co z tego, skoro bez mapy nie wiadomo, gdzie są.

Oczywiście można wszystkiego szukać osobiście na bieżąco, sęk w tym, że lokacje są całkiem przestronne i nie brakuje w nich platformowych przeszkód do pokonania. Pierwsze przejście takiego pakietu jest przyjemne, bo rozgrywka jest całkiem wymagająca, choć to też po części wynika z lekko kulejącej animacji ruchu i analogów joy-conów. Przy grze na handheldzie mały zakres ruchu gałek sprawia, że postać jest zdecydowanie nadsterowna, szczególnie podczas bycia nad ziemią. Niestety problem pojawia się też na zwykłym padzie, choć wtedy jest łatwiejszy do opanowania. Twórcy nie żałowali sobie ciasnych przestrzeni oplecionych kolczastymi pnączami i trampolinowymi grzybami czy spadających w miarę często kamulcach, które trzeba omijać, odskakując w odpowiedniej chwili od pnącza, po którym się wspinamy. Zginąć w tym bałaganie jest bardzo łatwo, ale jak już napisałem, pokonywanie tych przeszkód za pierwszym razem jest przyjemne. Za drugim też jest ciekawie, bo projektanci pomyśleli o tym, żeby powroty też kosztowały trochę wysiłku. I teraz pomyślcie o tych wszystkich potencjalnych niepotrzebnych męczarniach, które trzeba powtórzyć po zgubieniu się.

Poza przeszkodami terenowymi na naszej drodze postawiono też całkiem sporo przeciwników. Suri radzi sobie z nimi za pomocą lampy i zdolnościom duchów, które przyłączą się do drużyny. Możliwości dusz jest sporo – mogą stworzyć magiczną barierę, dać chwilową odporność na ciosy, zatruć wrogów czy wreszcie po prostu zaatakować z dalszego dystansu. Przy okazji też levelujemy i zdobywamy błyskotki zwiększające staty. Podczas walk możemy korzystać z przedmiotów leczących czy buffujacych, ale twórcy nie pomyśleli o skrócie klawiszowym do nich, więc musimy najpierw wejść do menu głównego. Żeby było zabawniej, „jadalne” rzeczy są wymieszane z przedmiotami potrzebnymi do alchemii (taka tam minigierka pamięciowa o dość podkręconej trudności), a opcji sortowania nie ma. Całe szczęście nie trzeba leczyć się co chwilę,  ale taka rażąca niedogodność aż dziwi.

Za to w zachwyca oprawa audiowizualna. Grafiki i częściowo zanimowane wstawki powalają dużą ilością pastelowych kolorów i niezwykle dokładną, uroczą kreską. Indonezyjska grupa grafików z Lentera Studio wykonała też bardzo dobrą robotę przy projektach duchów, przeciwników i lokacji, które świetnie oddają zaplanowany klimat. Muzyka, głównie wykonywana na instrumentach klasycznych, również idealnie pasuje do tej duchowej podróży (w przenośni i dosłownie). A właśnie, jeszcze nie wspomniałem o fabule, chociaż już napomknąłem o powrocie do domu. Suri, nasza bohaterka, pewnego dnia spóźniła się na autobus, więc zdecydowała się wrócić przez las. O jakie było jej zdziwienie, gdy okazał się wielki, pełny duchów potrzebujących pomocy i że tylko ona może pomóc powstrzymać nadciągającą zagładę (tym razem, dla odmiany, lokalną). Gra została mocno osadzona w mitologii indonezyjskiej, co pewnie większości z nas niewiele mówi, ale szybko można poczuć, że wszystko tu siedzi. Poza tym dialogi są zaskakująco przyjemne i chce się je śledzić.

W Ghost Parade twórcy wiele zrobili wręcz bardzo dobrze, ale pojawiły się też zaniedbania i część z nich odczuwa się trochę zbyt mocno. O ile z używaniem przedmiotów przez menu czy lekko kulawym sterowaniem można sobie poradzić, tak brak głupiej mapy już mocno daje się we znaki, gdy grający się zgubi. Jednak nie eliminuje to gry z listu potencjalnych tytułów do ogrania, po prostu przygotujcie się na to, że gdy tylko najdą Was wątpliwości, po prostu sięgnijcie do poradnika albo i od razu sobie jakiś znajdźcie. Wszystko dlatego, że opowieść o tym, jak Suri i przyjazne duchy ratują las została bardzo przyjemnie opowiedziana i pokazana. Poza tym rozgrywka jest całkiem wciągająca, oczywiście dopóki nie trzeba bez sensu powtarzać przechodzenia tych samych przeszkód. Tak więc trochę ostrzegam, ale i polecam Ghost Parade.


Ocena: 7/10


Producent: Lentera Nusantara Studio
Wydawca: Numskull Games (EU), Aksys Games (NA)
Data wydania: 31 października 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 3 GB
Cena: 160 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *