Celeste

Nie pamiętam w sumie, kiedy ostatnio grałem w tytuł, w którym rozgrywka i narracja tak doskonale się uzupełniają jak w Celeste.

Gra stawia przed Madeline, główną bohaterką gry – wyzwanie w postaci wspinaczki na szczyt tytułowej góry. Madeline wspina się, aby udowodnić samej sobie, że potrafi. Bohaterka cierpiąca na ataki paniki, stany lękowe i kliniczną depresję liczy, że zdobycie szczytu pozwoli jej całkowicie pozbyć się negatywnych myśli, ale podświadomie traktuje też wyprawę bardziej jako ucieczkę przez problemami. Sęk w tym, że Celeste to gra nie tylko opowiadająca o wspinacze, a wspinaczka sama w sobie.

Platformówka ta opiera się głównie na dwóch mechanikach – dashowaniu, czyli szybkim wyskoku w kierunku wyznaczonym przez d-pad, oraz właśnie wspinaczce, dzięki której Madeline potrafi chwycić się ściany i przez parę sekund poruszać się wzdłuż niej. Oczywiście istnieje kilka ograniczeń. Dash niemal całkowicie odbiera nam kontrolę nad postacią, a aktywować możemy go tylko raz po oderwaniu butów od ziemi. Wspinaczka wyczerpuje natomiast niewidzialny pasek siły – kiedy Madeline się zbytnio zmęczy, zacznie się ześlizgiwać.

Poziomy zostały przygotowane w taki sposób, aby w pełni wykorzystać potencjał movesetu Madeline. Otóż, jak w prawdziwej wspinaczce, w Celeste nie liczy się tylko refleks, ale też odpowiednie rozplanowanie kolejnych skoków. Przez większość czasu kamera jest oddalona od obiektów w taki sposób, abyśmy widzieli całą drogę pomiędzy punktami kontrolnymi. Wtedy należy się zatrzymać i przemyśleć, w którym kierunku powinniśmy wysłać bohaterkę. Dzięki temu Celeste miejscami przypomina wręcz grę logiczną. Oczywiście nie oznacza to, że nie znajdziecie tutaj wyzwania zręcznościowego. Celeste to gra miejscami piekielnie trudna. Pod koniec każdego poziomu gra podlicza ilość śmierci gracza i prawie zawsze liczba ta jest trzycyfrowa.

Gra sama jednak radzi, aby nie przejmować się porażkami, gdyż każdy błąd prowadzi nas bliżej do celu. Pomaga w tym niemal natychmiastowe odrodzenie bohaterki po wpadnięciu w przepaść lub kolce. Fakt, że sterowanie Madeline jest wręcz niewyobrażalne responsywne również nie przeszkadza. Twórcy spędzili setki godzin na upewnieniu się, że sterowanie postacią będzie przyjemnością samą w sobie i nie zawiedli. Madeline rozpędza się równie szybko co hamuje, skoki są precyzyjne, właściwie wszystko co związane z ruchem jest tutaj idealne. A pomimo wysokiego poziomu trudności, twórcy potajemnie dają nam małe fory. Dlatego na przykład przez kilka klatek animacji po zejściu z platformy i unoszeniu się powietrzu Madeline wciąż może skoczyć, a hitboxy są naprawdę wybaczające.

Twórcy doskonale wyważyli przy tym tempo akcji, w każdym z poziomów. Zaczynami powoli, ucząc się świeżo poznanych mechanik. Potem gra wiedząc, że już napraliśmy wprawy zaczyna przyspieszać i rzucać nam pod nogi coraz większe kłody. A na sam koniec odbywa się coś w rodzaju ukrytej walki z bossem, gdzie nasze umiejętności zostają wystawione na ostateczną próbę, a pad (lub konsola) zaczyna wilgotnieć od kropli potu z naszego czoła. Potem następuje jednak uczucie katharsis – energiczna muzyka zostaje zastąpiona spokojnym pianinem, bohaterka siada przy trzeszczącym ognisku, a na koniec zostajemy nagrodzeni nowym obrazkiem z Madeline patrzącą optymistycznie w kierunku szczytu.

Bo Celeste to właśnie gra o pokonywaniu własnych słabości – w sensie zarówno dosłownym jak i symbolicznym. Kiedy my mierzymy się z kolejnymi fizycznymi przeszkodami na dwuwymiarowym ekranie, Madeline we własnej głowie walczy z przeszkodami niewidzialnymi, być może jeszcze bardziej niebezpiecznymi. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że za pomocą mimo wszystko dosyć prostej historii twórcom udało się w bardzo dojrzały sposób poruszyć kwestię choroby psychicznej głównej bohaterki. Co bardziej emocjonalne momenty są świetnie podkreślane przez genialną ścieżkę dźwiękową autorstwa Leny Raine, która świetnie oddaje tajemniczy charakter góry Celeste.

Główna fabuła zajmie wam od pięciu do ośmiu godzin w zależności od tego, jak często będziecie mieli ochotę na zbaczanie z głównej ścieżki w poszukiwaniu znajdziek. Po zobaczeniu napisów końcowych i znalezieniu specjalnej kasety w każdym z poziomów będziecie mogli podjąć się piekielnie trudnych “wersji-B” poziomów, odblokowany zostaje dodatkowy ósmy rozdział, następnie rozdział dziewiąty dodany po premierze, potem niedorzecznie trudne “wersje-C”… w skrócie, jeśli planujecie zebrać wszystko, zarezerwujcie dla Celeste co najmniej kilkadziesiąt godzin.

A zarezerwować je warto, bo to nie tylko świetnie zaprojektowana i wymagająca platformówka, ale też przeurocza opowieść o radzeniu sobie z depresją, z którą utożsamić może się jednak prawie każdy. Wszyscy bowiem mają swoje Celeste.


Ocena: 9,5/10


Producent:Matt Makes Games
Wydawca: Matt Makes Games
Data wydania: 25 stycznia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1.4 GB
Cena: 80 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *