Slayin 2

FDG Entertainment jest jednym z wydawców, który dostarcza dobre pozycje. I nawet jeśli któraś z ich propozycji na pierwszy rzut oka wygląda na zwykłą gierkę, to będą to tylko pozory. Nie inaczej jest ze Slayin 2.

Jak na to dwójka wskazuje, najpierw była inna produkcja ze szlachtowaniem w tytule. Ukazała się na Androidach i innych iOS-ach w 2014 i ponoć zrobiła furorę. Przeskok z urządzeń mobilnych na urządzenia dedykowane grom nie zawsze kończy się dobrze, ale twórcy z Pixel Licker zrobili porządną robotę, adaptując dwójkę do sprzętu z przyciskami. Zacznijmy jednak od fabuły. Naszym zadaniem jest uratowanie porwanego króla, odbudowanie wioski i zebranie ekipy. Dialogi, a właściwie monologi, najczęściej przeczytamy w wiosce, gdzie różni mieszkańcy trochę opowiedzą o tym średniowiecznym, magicznym miejscu. Zdarzy się też spotkać kogoś na planszach, gdzie pokonujemy wrogów. Ogólnie nie ma takich tekstów dużo, ale w zupełności i dobrze wypełniają swoje zadanie w przybliżaniu nam świata tej rozrywkowej pozycji.

Pixel art przejadł się już pewnie niejednej grającej osobie, ale raz na jakiś czas pojawia się taka gra, która  może oczarować swoją formą. Zdarza się to zwłaszcza w tych produkcjach, w których twórcy wybierają pójście w bardziej szczegółowy obraz, który niemal podpada pod pełnoprawny rysunek. I taka właśnie jest grafika w Slayin 2.  Każde podejście do gry jest niesamowicie przyjemne dla oczu, na co wpływają cudowna kolorowość, bardzo duża różnorodność lokacji i przeciwników oraz, dodatkowo, nieustanne gejzery skarbów (potem nawet po zamknięciu oczu widzi się gejzery błyskotek!). Wszystko to dzieje się bardzo szybko i niezwykle płynnie, co potęguje przyjemne doznania. Również i oprawa dźwiękowa sprawia się bardzo dobrze, zachęcając do wybijania kolejnych fal glutów, jednorożców czy innych rycerzy. Poza tym każda plansza ma swój utwór, więc nie ma mowy o znużeniu podkładem. Dodatkowy plus należy się za efekty dźwiękowe, które z tak kolorową oprawą i takimi ilościami skarbów spokojnie mogły pójść w nieznośny ton. Na szczęście i o ten element twórcy odpowiednio zadbali, dzięki czemu bez przeszkód można farmić skarby.

Rozgrywka jest banalna w założeniach ale, wbrew pozorom, z trzy plansze zajmuje przyzwyczajenie się do niej. Na każdym ogrywanym levelu w trybie fabularnym możemy przeskakiwać między dwiema ścieżkami – jedna jest bliżej ekranu, druga w jego głębi. Na obu pojawiają się potwory, które trzeba ubijać. Robimy to, biegnąc przed siebie, bo wtedy wysuwa się do przodu miecz lub inna aktualnie posiadana broń. Można też atakować specjalnym atakiem, a z czasem super atakiem. Brzmi prosto, ale skakanie między dwiema płaszczyznami, duża liczba przeciwników o różnym zachowaniu oraz branie korekty na przeniesienie ciężkości postaci na czubek ostrza na początku robią spory mętlik. Ale mimo to chce się grać i opanować ten chaos. Gdy już zaczniemy się wczuwać, okazuje się, że trzeba trochę pogridnować, bo gra solo nie należy do najłatwiejszych. Dopiero co-op trochę upraszcza sprawę, ale różnorodność postaci i konieczność nauczenia się ich ruchów sprawia, że nawet we dwie osoby nie jest automatycznie prosto.

Na każdej z 25 plansz (kilka z nich jest ukrytych), należy najpierw przetrwać przez określony czas fale zwykłych przeciwników, a następnie pokonać bossa. Proces zdobywania sławy (odpowiednik punktów doświadczenia) oraz kasy zaczniemy od rycerza, ale z czasem do ekipy dołączy jeszcze siedmioro śmiałków (część trzeba podkupić). Pośród nich jest np. ninja, która może zrobić wirujący atak z wyskokiem; rzucający włócznią stary rycerz czy czarodziejka z kręcącą się wokół niej sferą i specjalnymi atakami wiatrowymi. Wszyscy nie dość, że mają inne zachowanie na polu walki, to jeszcze mogą zmieniać ataki poprze wymianę broni (najpierw trzeba je odblokować i kupić u kowala). Za zbieraną kasę możemy w wiosce dokonać napraw, zrobić rekrutację czy dokupić ułatwiające życie talizmany oraz ulepszyć pasek energii. A gdyby ktoś lubił masterować poziomy, to na każdym z nich można zdobyć trzy odznaczenia: za duży licznik zabitych potworów, dużo zebranych skarbów i pokonanie bossa z utrzymanym wysokim zabójstw. To ostatnie nie jest proste, szczególnie gdy nie mamy wykokszonej postaci, bo wieńczący levele przeciwnicy nie dość, że są wytrzymali, to ciągle atakują dość mocnymi atakami. Oczywiście da się ich w końcu pokonać, ale będzie to wymagało cierpliwości, strategii, czasem grindu czy nawet wyboru innej postaci. Interesujące jest też to, że ostatni boss ma dwie formy. Walka jest dwuetapowa i w zależności od tego, czy do walki podchodzimy solo, czy z pomocą, wtedy druga forma przybiera inną postać. Udało mi się to zobaczyć tylko dlatego, że nie mogłem pokonać tego przeciwnika sam i dopiero padł, gdy miałem pomoc.

Wartka akcja, dobre tempo zdobywania leveli (choć po 40. robi się to żmudniejsze), odpowiedni dopływ kasy, niemal brak nagrody za porażkę, a więc i powtarzanie planszy do skutku, ukryte plansze i różnorodne postaci to naprawdę spor atuty tej produkcji, czy to w grze w pojedynkę, czy w duecie. Dodatkowo można pobawić się w tryb arkadowy, gdzie przechodzimy plansze z fabuły, ale jedna po drugiej i musimy przetrwać jak najdłużej, levelując na bieżąco i dokupując dodatki. Ten tryb na pewno docenią osoby, które lubią wyzwanie. Do tego świetna oprawa audiowizualna i stosowne nakreślenie świata sprawiają, że Slayin 2 jest naprawdę przyjemną pozycją, która mimo kołującego gracza początku i konieczności grindu wciąga na co najmniej pięć godzin. Polecam wszystkim, bo to jedna z tych niepozornych, ale wartych uwagi pozycji.


Ocena: 8/10


Serdecznie dziękujemy FDG Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Pixel Licker
Wydawca: FDG Entertainment
Data wydania: 7 maja 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 133 MB
Cena: 48 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *