Concept Destruction

Zawsze imponował mi dobrze zrobiony model zniszczeń. Kochałem Burnouta na PSP, Flatouta, Destruction Derby czy nawet dodawanego do polskich czasopism Crashday. Concept Destrucion pokazuje, że sama rozwałka to za mało dla takiej gry.

Tytuł Thinice Games to arenówka, w której musimy zadać jak najwięcej „obrażeń” pozostałym autom, nie możemy też przy tym pozwolić, aby zezłomowali nasz wehikuł. Twórcom należy oddać, że sama otoczka spisuje się wyśmienicie – kierujemy kartonowymi autkami z bateryjką w środku, a jeździmy po prowizorycznych trasach, również z kartonu. Czasem przeszkodzi nam rzucony gdzieś mazak, wybijemy się na linijce lub zaliczymy dzwon w papierowe drzewo. Dzięki temu Concept Destruction ma swój urok i nie można odmówić mu oryginalności. Tekturowa blacha gnie się profesjonalnie, koła odpadają, a z przeciwników zostają tylko tylne siedzenia. Możemy używać boosta, który zużywa naszą baterię, ją natomiast ładujemy, niszcząc przeciwników. Mimo drobnych problemów z framerate’m tytuł nie prezentuje się źle w akcji. Zawsze jednak musi być jakieś „ale”.

Czasem wystarczy jedno uderzenie – bateria wypada i już nie pojeździmy.

Do wyboru mamy kilka niby trybów, bo wszystkie polegają na tym samym – masz trzy minuty, przetrwaj, rozwal przeciwników. Brakuje urozmaicenia w stylu Team Deathmatch, Capture the Flag czy King of the Hill. Poza tym plansze, mimo że ładne, to jednak są niespójne – jeśli walczymy na wysokim biurku, możemy z niego spaść, a wtedy musimy wrócić po rampie prowadzącej z powrotem. Niestety często spadałem i ja, i boty, przez co nie mogłem znaleźć swoich przeciwników, a to kończyło się dyskwalifikacją (jeśli w nic nie uderzymy przez jakiś czas, gra się kończy). Z kolei gdy zaczynamy Championship, wybieramy autko (na początku tylko jedno jest odblokowane) i nie mamy możliwości jego zmiany nawet gdy odblokujemy kolejne – albo męczymy się z początkową konstrukcją, albo zaczynamy turniej od nowa. SI przeciwników nie porywa, bo mają czasem problemy z dotarciem do nas, jeśli jesteśmy na podwyższeniu. Problemem są też trasy i auta – jest ich niewiele, a pojazdy mogą mieć kolor kartonu, wtedy mocno zlewają się z otoczeniem i stają się prawie niewidoczne.

Grze należy oddać, że kartonowe autka ładnie się gną.

No i najgorsze – mam wrażenie, że gra ma ogromny input lag – auto skręca dopiero moment po wciśnięciu przycisku, a i prostuje koła chwilę po puszczeniu analoga. W tego rodzaju grze jest to niedopuszczalne i niweluje jakąkolwiek radość z gry. Multiplayer jest, ale nie dotykajcie go. Raz, że staje się aktywny dopiero po podłączeniu drugiego pada (nie odpala systemowej wyszukiwarki kontrolerów, jak każda inna gra), a dwa, że framerate spada poniżej poziomu krytyki.

Wypadłeś poza arenę? No to szybko szukaj takiego wjazdu.

Concept Destruction to gra, która mogłaby być dodawana do Cybermychy 15 lat temu. Nikt by się nie obraził, ktoś by może i zagrał, wszyscy zapomnieliby po dwóch tygodniach. Ja też zapomnę, jak tylko Burnout pojawi się na Switchu.


Plusy:

  • system zniszczeń
  • pomysł z kartonowym światem

Minusy:

  • input lag
  • tak właściwie tylko jeden tryb gry
  • niegrywalny multiplayer (framerate)

Ocena: 3/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Thinice Games
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 22 maja 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 304 MB
Cena: 20 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *