Evergate

“Najpierw skupiamy się na fundamencie [rozgrywki], a następnie rozwijamy ten podstawowy pomysł na ile pozwala nam czas i ambicja”. Tak filozofię projektowania gier Nintendo podsumował Shigeru Miyamoto. Tym razem nie rozmawiamy jednak o grze Nintendo. Cytat ten jednak jak najbardziej pasuje do wyprodukowanej przez zaledwie czteroosobowe Stone Lantern Games platformówki Evergate.

Cała zabawa w platformówce studia Stone Lantern Games obraca się wokół wystrzeliwania wiązki światła. Po naciśnięciu prawego triggera nasza bohaterka chwilowo zawisa w powietrzu, a my musimy poprzez kręcenie analogiem wycelować promieniem w taki sposób, aby pocisk trafił w lewitujący artefakt.

Takich artefaktów przez całą długość fabuły odkryjemy stopniowo dziesięć. Trafienie każdego z nich skutkuje zupełnie innym efektem, który pomaga protagonistce w dostaniu się do końca poziomu. Trafienie w pomarańczowy kryształ odbije z impetem postać w przeciwnym kierunku, mała skrzynia z fioletowym emblematem utworzy natychmiast pod naszymi stopami stabilną platformę, a zielona sprężyna pozwoli na wykonanie dodatkowego skoku tak długo dopóki postać nie dotknie ziemi.

Jest jednak haczyk. Nasz pocisk zadziała tylko jeżeli promień przecina artefakt, ale też jego koniec dotyka oświetlonej powierzchni. Musimy więc nie tylko odpowiednio wycelować promień, ale też wcześniej upewnić się, że znajdujemy się w odpowiednim miejscy na mapie, aby strzał czymkolwiek poskutkował. W praktyce oznacza to, że Evergate ma tyle samo wspólnego z platformówkami co z grami logicznymi. Kluczem do pokonania każdego poziomu jest więc dokładna obserwacja, rozplanowanie drogi i wdrożenie ułożonego w głowie planu w życie.

Rzeczą, którą mnie najbardziej pozytywnie zaskoczyła, jest mnogość opcji, pozwalających na dotarcie do drzwi kończących każdy poziom. W większości z nich ilość artefaktów jest na tyle duża, że osiągnięcie sukcesu wymaga wykorzystania jedynie części z nich, a jednocześnie twórcy nie przesadzili dzięki czmeu każdy z nich stanowi jakieś wyzwanie. Duża zasługa w tym speedrunnerów, którzy współpracowali ze Stone Lantern Games jako beta testerzy, co zagwarantowało sporą swobodę w eksperymentowaniu z ułożeniem platform.

Aby ukończyć grę na sto procent i odblokować specjalne dodatkowe wyzwania, gra zmusza wręcz nas do przejścia każdego poziomu przynajmniej dwa razy. Dwa mniej wymagające warunki zachęcają nas do wykorzystania wszystkich artefaktów oraz zebrania dodatkowych znajdziek w postaci czerwonych piór. Już to samo w sobie potrafi być zaskakująco sporym wyzwaniem. Jednak znajdziemy też wyzwanie zupełnie odwrotne – ukończenie poziomu w bardzo wąskim oknie czasowym, co niemal zawsze wymaga nie tylko wyobraźni, ale też odpowiednich umiejętności manualnych.

Zawiodła mnie nieco natomiast historia, którą gra stara się opowiedzieć. Fabuła obraca się wokół zaświatów, w których dusze czekają na powrót na ziemię poprzez reinkarnację. Krainie zagraża tajemnicza burza, a główna bohaterka, Ki, znajduje siebie w samym sercu zamieszania. Okazuje się, że kluczem do przywrócenia pokoju jest odwiedzanie wspomnień pozornie obcej duszy rozrzucanych między kilkoma wiekami. Dzięki temu przyjdzie nam odwiedzić lokacje inspirowane nowożytnymi chinami, pochłonięty wojną Londyn, a nawet cyberpunkową dystopię.

Historia ta zdecydowanie ma swój urok, ale w moim odczuciu jest nieco zbyt płaska i infantylna. Jest to głównie wina zakończenia, które pozostawia nas z bardzo oczywistym morałem bez pola na nieco głębszą interpretację wydarzeń. Nie jest tragicznie i czuć, że twórcy chcieli, aby fabuła była czymś więcej niż spoiwem łączącym ze sobą poziomy. Niemniej nie spodziewajcie się chwytającego za serce wyciskacza łez jak w chociażby Ori and the Blind Forest.

Poziom trzyma na szczęście oprawa audiowizualna. Grafika złożona z ręcznie malowanych elementów jest bardzo miła dla oka i nie odbiega jakościowo od innych indyków celujących w podobny styl artystyczny. Jestem też pod sporym wrażeniem zupełnego braku ekranów ładowania. Gra doczytuje dane przez dłuższy czas tylko po uruchomieniu i wejściu do menu głównego. Od tego momentu wszystkie przejścia między poziomami są płynne i zupełnie pozbawione twardych cięć. Pod tym względem gra przypomina nieco sposób działania kamery w nowym God of War. Ścieżka dźwiękowa nagrana przy pomocy żywej orkiestry także trzyma bardzo wysoki poziom. Czuć tutaj inspiracje wspomnianym Ori, ale także muzyką do kultowych filmów studia Ghibli.

Evergate konsekwentnie i z sukcesem bawi się jedną mechaniką, starając się wycisnąć z niej jak najwięcej soku. To elegancko zaprojektowana gra, którą każdy bardziej rozgarnięty fan logicznych platformówek powinien ukończyć w kilka godzin, ale też posiadająca wystarczająco dużo głębi, aby przyciągnąć do siebie na dłużej osoby lubiące zagłębiać się w bardziej zaawansowane techniki.

Produkcji tego bardzo małego zespołu z powodzeniem udaje się wyróżnić na tle innych podobnych gier niezależnych. Jeśli macie ochotę na serię satysfakcjonujących łamigłówek, warto dać jej szansę.


Ocena: 8/10


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Stone Lantern Games
Wydawca: PQube
Data wydania: 18 sierpnia 2020
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 3.6 GB
Cena: 80 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *