Minoria

Jeśli walczące zakonnice to Wasz konik, Minoria powinna Was zainteresować. A jeśli nie, to wciąż jest to ciekawa pozycja.

Akcja dzieje się w średniowiecznych klimatach europejskich. W jednym z królestw wiedźmy postanowiły po raz kolejny przejąć władzę i zjednoczyć świat z naturą za pomocą zaklęcia. Wcielamy się w siostrę Semillę, która wraz z pomocnicą Fran wyrusza najpierw odbić porwaną księżniczkę, a następnie powstrzymać najwyższą wiedźmę. Historia nie jest skomplikowana, ale na tyle interesująca i dobrze napisana, że niezbyt długie dialogi opisujące drogę do finału chce się czytać. Są także dwa zakończania, które prosto wybiera się na samym końcu decyzją dialogową. A gdyby ktoś lubił zagłębiać się w przedstawione światy, to o tym może więcej dowiedzieć się, odnajdując kilkadziesiąt stron archiwów, które funkcjonują jako znajdźki.

Minoria została przestawiona w 2D oraz jest zrobiona w Unity. W kilku ostatnich tekstach opisujących gry na tym silniku zastanawiałem się, czy to twórcy są leniwi, czy silnik niedomaga, aby zrobić płynnie poruszające się postaci. Koderzy z Bombservice pokazali, że jak najbardziej jest możliwe zrobienie dobrze prowadzącej się gry z gładkim skakaniem i sprawnym atakowaniem. Jedyne zastrzeżenie mam do doczytywania lokacji w trakcie biegu – co jakiś czas wygląda to tak, jakby trochę fps spadał. Za to walki są jak najbardziej płynne, co idzie bardzo dobrze z klimatyczną, mroczniejszą grafiką. Tła zostały namalowane i we wszystkich pięciu lokacjach patrzy się na nie z przyjemnością, nawet gdy mowa o zwykłych murach. Jednak ponieważ trwa wojenna rzeź, lokacje co jakiś czas są pełne makabry. Przeciwnicy do strasznych nie należą, ale wpisują się w klimat pozostałych elementów tej produkcji. Wszystkiemu towarzyszy bardzo nastrojowa, nagrana na instrumentach smyczkowych i fortepianie muzyka. Efekty dźwiękowe czasem jednak dziwią, szczególnie dźwięk wydawany przez jednego małego przeciwnika, bo tak właściwe tylko on dostał tak konkretny głos. Nie zmienia to jednak faktu, że oprawa AV jest plusem tej pozycji.

Rozgrywka zasadniczo jest prosta. Naszym celem jest pokonanie korytarzy, które czytelnie obrazuje mapa, więc nikt nie powinien się zgubić, szukając otwartego z oddalonego miejsca przejścia czy podczas powrotu do zamkniętych drzwi, gdy już będziemy mieli do nich klucz. Poza po prostu posuwaniem fabuły do przodu warto sprawdzać różne takie opcje, ponieważ nieraz kryją się tam potrzebne rzeczy, jak dodatkowy exp, broń czy czary. Zdarzają się też ukryte w ścianach schowki, za którymi najczęściej są strony archiwum oraz monety potrzebne do zakupu czarów u trojga sprzedawców. Korytarze głównie pokonujemy, truchtając (bo biegiem nazwać tego nie można), choć potem odkryłem, że robienie raz za razem przewrotu w przód przyspiesza eksplorację. Elementów platformowych jest tu trochę, ale nie należy spodziewać się wyzwań, ich celem jest przełamanie potencjalnej monotonni truchtania.

Najistotniejszym elementem gameplayu w Minorii jest walka. Siostra Semilla posługuje się bronią białą i zaklęciami. Tego pierwszego typu można znaleźć kilka różnych sztuk, które trochę różnią się formą ataku. Większą różnorodność cechują zaklęcia, bo są takie, które wymagają konkretnej odległości i mają większe rozbicie zadawanych obrażeń. Dodatkowo są też opcje leczące oraz dodające pasywne bonusy, jak silniejszy atak przy małej ilości HP czy redukcja obrażeń o 25%. I ta druga wspomniana, fartem znaleziona zdolność uratowała mi tyłek bliżej końca gry. Niby levelujemy siostrę, pokonując kolejne maszkary i bossów, ale niemal przez cała grę spotykamy przeciwników, którzy nawet dwoma ciosami mogą nas zdjąć. Jest to o tyle bolesne, że zapisy można robić tylko w konkretnych miejscach, więc trzeba powtarzać czasem nawet dłuższe sekwencje. Poza tym produkcja jest zdradliwa, ponieważ część przeciwników załatwia się szybko, ale twórcy lubią takich mieszać z innymi, którzy jednym hitem zabiorą nawet pół i więcej HP. Tak więc trzeba się pilnować i jednak nie szarżować za bardzo, mimo sprzecznych sygnałów od gry. Taki błąd szczególnie często popełniałem na bossach, przez co niepotrzebnie ginąłem nawet po kilkanaście razy. Trzeba się opanować i bardziej systematycznie uderzać w przeciwnika, żeby nie marnować czasu. Przetrwanie jednak byłoby znacznie trudniejsze, gdyby nie dwie formy obrony. Pierwszą są wspomniane przewroty, którymi można ominąć przeciwnika i jego atak, jeśli dobrze wyczuje się czas, co nie jest trudne. Trochę gorzej wygląda kwestia wyczucia sparowania ciosu, ale jeśli się uda, to w przypadku mobków daje to kontrę mocnym zestawem ataków.

Minoria zainteresowała mnie ze względu na gampelay, oprawę AV i długość gry. Przejście jej zajęło mi 6-7 godzin przez różne, czasem niepotrzebne skuchy, ale był to czas przyjemny, nawet gdy musiałem przechodzić kawałek od sejwa. Produkcja jest prostolinijna z niby rozwojem postaci, który w rzeczywistości aż tyle nie zmienia, bo i tak można łatwo paść, jeśli nie zachowa się dość ostrożności. Ale może to i lepiej, bo bez tego byłoby za prosto. Natomiast pojedynki z bossami stanowią już większe wyzwanie i trzeba naprawdę sporo klepać w atak, żeby wygrać. Jeśli więc szukacie klimatycznej pozycji, która nie wymaga błądzenia po mapie, ma prosty, ale dość satysfakcjonujący gameplay i jest przyjemna w odbiorze, to Minoria powinna Was zadowolić. A osoby, które lubią treści dodatkowe, po skończeniu znajdą jeszcze kilka wyzwań.


Ocena: 7/10


Serdecznie dziękujemy DANGEN Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Bombservice
Wydawca: DANGEN Entertainment
Data wydania: 10 września 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 379 MB
Cena: 71,99 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *