Super Meat Boy Forever

Przy pisaniu tej recenzji nie skorzystano z ani jednego żartu o rzucaniu mięsem.

Wciąż zastanawiam się, czy Team Meat faktycznie kiedykolwiek planowało wydać Super Meat Boy Forever 2018, czy może oryginalna data premiery była tylko częścią większego żartu. Niemniej, sześć lat po ogłoszeniu (i dekadę po premierze oryginału na Xboxie 360), Super Meat Boy Forever w końcu trafił do sprzedaży. Czy warto było czekać? To już zależy od oczekiwań.

Kontrowersje ciągnęły się za projektem praktycznie przez cały czas. Początkowo miał to być tytuł przygotowywany z myślą o smartphonach. W końcu potwierdzono, że gra pojawi się też na PC i konsolach, ale wciąż miała być auto-runnerem z losowo generowanymi levelami. Do tego Edmund McMillen – jeden z dwóch ojców Meat Boya, nie brał czynnego udziału w projektowaniu Forever. Fanom na uszami cały czas rozpalały się kolejne czerwone lampki i choć sam zawsze dawałem Team Meat kredyt zaufania, to do premiery tej podchodziłem ostrożnie. W końcu jednak Super Meat Boy Forever okazał się być dla mnie nieoczekiwanym prezentem świątecznym i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to gra… dobra. Nawet bardzo. Tylko nie do końca jestem pewny czy wszystkie eksperymenty się opłaciły.

Meat Boy i Bandage Girl po wydarzeniach z oryginału w końcu mogli odetchnąć, dzięki czemu ich rodzina powiększyła się o uroczą Nugget. Trójka żyje sobie spokojnie. Sielanka jednak nie mogła trwać wiecznie – zły Dr. Fetus napada pewnego poranka na naszych kwadratowych bohaterów i porywa Nugget. Niewiele myśląc Meat Boy i Bandage Girl zaczesują rękawy i wyruszają na poszukiwanie córki.

I w tym miejscu chciałem tylko zwrócić uwagę na to, jak rewelacyjne są animowane przerywniki filmowe rozpoczynające i kończące każdy ze światów. Od platformówek 2D nie wymaga się raczej wciągającej fabuły. Mimo to prosta historia Super Meat Boy Forever naprawdę zrobiła na mnie wrażenie dzięki humorowi, masie nawiązań do historii gier i prostej, ale silnej narracji.

No ale głównym daniem są tutaj wciąż diabelnie trudne poziomy i wyzwania, do które jesteśmy zmuszeni powtarzać aż do skutku. I tak, Super Meat Boy Forever to auto-runner. Meat Boy (lub Bandage Girl) biegnie sam, a nasz wkład ogranicza się do dwóch przycisków – jednego odpowiedzialnego na skok i drugiego odpowiedzialnego za ślizg. I wiecie co? Pomimo początkowego sceptycyzmu ta nowa interpretacja rozgrywki Super Meat Boy naprawdę mi się podoba. Może się wydawać, że przez ograniczenie sterowania do dwóch przycisków zabawa staje się banalna, ale twórcy doskonale skonstruowali wyzwania wokół tych ograniczeń.

Wieźmy na przykład prosty fragment, w którym na przeciwko Meat Boya pojawia się ściana śmiercionośnych tarcz zębatych. W oryginale, i każdej innej platformówce, rozwiązaniem jest po prostu cofnięcie się i odbicie od przeciwległej ściany. W Forever jednak samym wyzwaniem jest właśnie zmiana kierunku biegu. I każde wyzwanie to właśnie taka malutka łamigłówka, którą musimy rozwiązać w ułamku sekundy. Oczywiście respawny są natychmiastowe, więc nie musimy czekać długo na kolejną próbę, ale i tak ciągła prędkość dodaje grze dynamiki. Każdy poziom wyróżnia się też jakimś urozmaiceniem, na przykład portalem lub  kryształami pozwalającymi na wykonanie dodatkowego skoku w powietrzu. Dzięki temu zabawa zawsze pozostaje świeża i wymagająca. Kilkadziesiąt skuch w jednym poziomie to normalka. Szczególnie dużo frajdy dały mi potyczki z bossami, które zaskakują kreatywnością.

Natomiast nie do końcu rozumiem sensu innej nowości. Jak wspomniałem we wstępnie, Super Meat Boy Forever korzysta z częściowo losowo generowanych poziomów. Twórcy zapewniali, że dzięki temu grę można przechodzić, jak wskazuje tytuł, w nieskończoność. Napisy końcowe ujrzałem po ponad czterech godzinach zabawy. To wynik raczej nie robiący wrażenia, przejście pierwszego Meat Boya zajmowało przynajmniej dwa razy dłużej. Po pokonaniu ostatniego bossa możemy zacząć jednak nową grę, której poziomy będą się znacznie różnić od poprzedniej. Układając kampanię gra korzysta z ręcznie skonstruowanych segmentów, które mają przypisane z poziom trudności. Są one układane następnie w taki sposób, aby zapewnić, że każdy poziom będzie coraz bardziej i bardziej wymagający. Cały system jest całkiem imponujący i jego implementacja pewnie nie raz wywołała u twórców ból głowy.

Tylko po co? Kampanię trzeba przejść przynajmniej kilka razy, aby zobaczyć wszystko co ma do zaoferowania. Niby mamy też poziomy w wariancie Dark World, które odblokowujemy po uzyskaniu odpowiedniego czasu, a nawet nową grę plus. Tylko czy nie lepiej byłoby po prostu złożyć ze wszystkich przygotowanych segmentów jedną, kilkunastogodzinną kampanię z ogromnym endgamem? Cały pomysł z losowo generowanymi poziomami wydaje się być po prostu przekombinowany i w gruncie rzeczy niepotrzebny. To trochę tak jakbyśmy robili pizzę, ale zamiast wrzucić całe ciasto do pieca naraz, każdy trójkącik piekli osobno, a potem łączyli je ze sobą na talerzu. Pizza pewnie dalej będzie smaczna, ale po co komplikować zabawę w kuchni.

Super Meat Boy Forever to więc właśnie takie smaczne, ale nieco chaotycznie zaprezentowane danie. Czy gra utrzyma się w pamięci graczy tak długo jak Super Meat Boy? Raczej nie. Pomimo znacznych zmian czuć jednak ducha oryginału – Forever gwarantuje serię szalenie trudnych poziomów wymagających precyzji, cierpliwości, a czasami też ruszenia głową. Jednocześnie czuć, że to tytuł tworzony z myślą o graniu przenośnym i na ten moment Switch wydaje się być dla niego najodpowiedniejszą platformą.


Ocena: 7,5/10


Serdecznie dziękujemy Team Meat
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Team Meat
Wydawca: Team Meat
Data wydania: 
23.12.2020
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (Limited Run Games)
Waga: 5.5 GB
Cena: 70 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *