DUSK

To gra pozwalająca na trzymanie dwóch shotgunów jednocześnie. Jeśli to nie jest wystarczającą rekomendacją, to już nic cię nie przekona.

Nietrudno wskazać gry, na których wzorował się twórca Dusk. Doom, Quake, Heretic, Blood, Duke Nukem 3D, Half-Life… Jeśli do głowy przychodzi wam jakikolwiek FPS wydany w ostatniej dekadzie poprzedniego tysiąclecia, istnieje wysoka szansa, że on także był ważną inspiracją dla Davida Szymanskiego.

Dusk nie stawia jednak tych inspiracji na pierwszym planie. Nie przyciąga do siebie jedynie nawiązaniami do kultowych tekstów Duke’a i chwilowymi zastrzykami dopaminy serwowanymi przez nostalgię (choć easter eggów oczywiście nie brakuje). Dusk nie kopiuje jedynie sprawdzonych schematów. To FPS stojący na własnych nogach i, choć niekoniecznie rewolucyjny, regularnie zaskakujący świetnymi projektami poziomów, satysfakcjonującym gunplayem i przyspieszającym bicie serca klimatem grozy.

Zimny loch. Ściany pokryte krwią. Głos nieznanego pochodzenia rozkazujący “zabić intruza”. Troje osiłków z torbami na głowie i piłami mechanicznymi w dłoniach szarżujący w naszym kierunku. Dusk od razu daje nam do zrozumienia, że kolejne godziny będą wypełnione lękiem, niepewnością, krzykami okultystów i rykami uwolnionych przez nich demonów.

To wciąż głównie bardzo szybki shooter, a puste łuski, których protagonista pozbywa się przez wędrówkę, na spokojnie można by było przetopić na tankowiec. Mieszanka horroru i akcji bardzo skutecznie podnosi jednak ciśnienie i gwarantuje stałą satysfakcję z odstrzeliwania kolejnych opętanych.

Starcia są przepełnione energią. Najpierw rozprawiasz się z najbliżej stojącymi zakapturzonymi opętanymi za pomocą strzelby, następnie za pomocą snajperki dosięgasz oddalonych strzelców, aby na koniec skorzystać ze skoczni i w powietrzu pozbyć się gromady żołnierzy przez cały ten czas psujących krew z oddali. Dusk ufa graczowi i regularnie rzuca w niego kolejnymi, coraz bardziej wymagającymi wyzwaniami, które nigdy nie wydają się jednak przesadzone.

Poziomy to najczęściej labirynty wąskich korytarzy przerywanych co jakiś czas naprawdę rozległymi obszarami, na których jesteśmy otoczeni ze wszystkich stron i zmuszeni do zgrabnego wymijania nadchodzących pocisków. I choć zgodnie z duchem gatunku progresja sprowadza się do odnajdywania kolejnych kolorowych kluczy otwierających drzwi do reszty poziomu, rozgrywka jest dosyć liniowa i ciężko się tutaj zgubić – pod warunkiem, że nie interesują nas sekrety. Poziomy Dusk są jednak wypełnione ukrytymi przejściami, zardzewiałymi kratami i zasłoniętymi terenem terminalami, które znacząco podnoszą nasz potencjał bitewny. Na ekranie kończącym każdy epizod oczywiście zobaczyć możemy też jak wiele sekretów odkryliśmy i czy wyeksterminowaliśmy każdego możliwego przeciwnika.

Tak jak w najlepszych przedstawicielach gatunku, zróżnicowanie przeciwników jest naprawdę spore, a kluczem do wyjścia cało z opresji jest odpowiednie dostosowanie taktyki do konkretnych maszkar. Najczęściej sprowadza się to do dobrania odpowiedniego oręża. Shotgun, klasyczne pistolety, karabin maszynowy, wyrzutnia rakiet, dubeltówka. Standardowa dla gatunku zbieranina, choć nie zabrakło też miejsca dla kilku nowatorskich pomysłów – na przykład kusza, której bełty przenikają każdą powierzchnię, czy miecz odsyłający pociski z powrotem do adresata.

Styl graficzny to także niepozorny majstersztyk. Niskopoligonowe modele przeciwników i otoczenie odwołujące się do pierwszych prawdziwie trójwymiarowych shooterów (głównie Quake’a i Unreal) to zamierzony efekt artystyczny deweloperów. Ciężko się nie zakochać w absolutnie paskudnych modelach przeciwników, a brudne i zimne projekty poziomów idealnie wpasowują się w ogólną tematykę gry.

Dusk działa na współczesnym silniku Unity, co pozwoliło też na kilka ciekawych eksperymentów z fizyką – szczególnie w końcowych epizodach. Niczym w grach Valve podnieść możemy niemal każdy nieprzytwierdzony do podłoża przedmiot i rzucić nim z okultystów (najbardziej śmiercionośnym z nich jest kostka mydła).

Wybór silnika może jednak wzbudzać jednak lekki niepokój u posiadaczy Switcha. Porty gier działających na Unity potrafią działać… różnie. Dlatego miło mi donieść, że Dusk to fantastyczna konwersja. Działa w stałych 60FPS i wysokiej rozdzielczości zarówno w trybie handheld jak i na większym ekranie. Pochwalić też należy świetną implementację celowania ruchowego. Gra bardzo intuicyjnie interpretuje ruchy kontrolera, a w ustawieniach dowolnie dostosować możemy siłę wspomagania celowania.

Spoiwem łączącym wszystkie elementy jest natomiast absolutnie genialny design dźwięku. Odgłosy wystrzałów posiadają odpowiednią siłę, a jęki zarówno mniej jak i bardziej samoświadomych pokrak dobiegających zza ściany skutkują gęsią skórką. Muzyka skomponowana przez Andrew Hulshulta pięknie balansuje natomiast między “doomowym” metalem, a industrialem Trenta Reznora.

Dusk to rezultat odwzajemnionej miłości do złotej ery pierwszoosobowych shooterów. Zamiast popkulturowej pulpy zerkającej na gatunek w krzywym zwierciadle dostaliśmy jednak wysoce kompetentnego i wypełnionego adrenaliną shootera, który dzielnie wytrzymuje porównania do swoich poprzedników. Nie boję się powiedzieć, że to jeden z najlepszych FPS-ów w jakie grałem, a wersja na Switcha to bardzo pieczołowicie doszlifowany port (nic dziwnego, skoro jego premiera została przesunięta o cały rok).


Zakup obowiązkowy!


Producent: David Szymanski, New Blood Interactive
Wydawca: New Blood Interactive
Data wydania: 28 październik 2021 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2.8 GB
Cena: 66,40 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *