fault – milestone one

Tak właściwie niewiele widziałem o fault – milestone one , gdy ją kupiłem. Dzięki temu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.

Pierwsze zdziwienie dotyczyło grafiki. Promocyjna była tak dobrze narysowana, że oczywiście myślałem, że cała gra taka będzie. Okazało się, że jednak kreska jest bardziej amatorska (zawsze po twarzach najłatwiej to rozpoznać). Nie była jednak zła – szła w tę bardziej udaną stronę. Poza tym początek fault kręci się wokół walki magów i muszę przyznać, że wszelkie niedoskonałości postaci nadrabiają interesujące tła i inne dodatki. Postaci są jednak mało ruchome w trakcie dialogów i tylko otwarcie ust wskazuje, że zmienia się osoba wypowiadająca się. Za to muzyka… Muzyka jest wręcz świetna jak na tytuł o mniejszym budżecie! Jest nawet utwór czy dwa, które brzmią na symfoniczne, dzięki czemu idealnie pasują do tego, co dzieje się na ekranie. Dla wielbicieli dubbingu mam złe wieści – w tej produkcji go nie ma. Na początku trochę mi go brakowało, bo gdyby był udany, to w połączeniu z muzyką dodatkowo podniósłby jakość części audio. Ale tak naprawdę szybko przestałem myśleć o jego nieobecności, bo skupiłem się na czytaniu.

Akcja gry rozgrywa się w świecie, w którym wszystko kręci się wokół magii. Dzięki niej ludziom żyje się lepiej, magowie walczą w wojnach, służy nawet do komunikacji. Scenarzyści fault zadali sobie sporo trudu, żeby zaprojektować cały system zależności od magii, w tym także to, jak funkcjonują poszczególne państwa. Znalazło się wśród nich nawet takie, które szło drogą bardziej pacyfistyczną i przez dziesięciolecia unikało konfliktów. Oczywiście taki stan rzeczy nie może trwać, w końcu ktoś musiał je zaatakować. Fabuła zaczyna się toczyć w trakcie napadu na zamek owego pokojowo nastawionego państwa. Jak się niedługo okazuje, konkretnym celem szturmu jest przechwycenie księżniczki Selphine. Nie dochodzi do tego na skutek działań Ritony, która służy jako jej ochroniarz. Niestety w końcu dziewczyny zostają zmuszone do odwrotu eksperymentalną drogą ucieczki przez co lądują po drugiej stronie świata! Na dodatek jest to rejon, gdzie siła magiczna w postaci many występuję w bardzo małych ilościach, więc zbyt długie przebywanie tam grozi im nawet śmiercią, gdy wrócą w swoje regiony!

Sephine i Ritona, choć trafiły na nieznane im ziemie, szybko wykazały się zaradnością. Jednak podczas wizyty w lombardzie zostały podsłuchane przez Rune. Dziewczyna, przy pierwszej sposobności, podeszła do naszych bohaterek z propozycją pomocy, co wyszło jej bardzo niezręcznie… I tak właściwie od tej chwili nasze magiczne panie na dłuższy czas schodzą na drugi plan, a nam przychodzi dokładnie poznać historię niebieskowłosej, niezręcznej w kontaktach z innymi Rune. I to dobry moment by pochwalić twórców, ponieważ udało im się bardzo dobrze poprowadzić akcję. Mimo że zaczęli bardzo mocno atakiem na zamek, gdzie przedstawili widowiskowe (jak na indykową vn-ekę) sceny walki, a później nic w podobnej skali się nie pojawiło, akcja trzyma w zaciekawieniu. Z drugiej jednak strony ta ciekawość też może wydawać się naciągana. Tak właściwie w pewnym momencie musiałem sobie powiedzieć „dobra, odpuść” i przejść do porządku dziennego np. nad tym, jak bardzo została rozwinięta technologia w regionie, gdzie mana nie występuje. Po wyjaśnieniu wątku Rune już na sam koniec wracamy do głównej fabuły i… gra się urywa. Zostajemy z dużym cliffhangarem, ale, na szczęście, drugą część też można kupić w eShopie.

fault – milestone one one nie miałoby tak dobrej opowieści bez ciekawie napisanych postaci. Pierwsze skrzypce gra tu płeć piękna, począwszy od trzech głównych bohaterek po ich przeciwniczki. Mężczyźni też występują, nie jest to pozycja yuri, ale przyjmują role drugoplanowe. Dziewczyny bronią się swoim zachowaniem w rolach, które otrzymały, i po prostu dopiero podczas pisania tego akapitu zwróciłem uwagę na to, jak podzielono przydział ról. Twórcy nie ograniczyli się do typowych pięciu godzin dla jednej części krótkiej nowelki. Rozpisali się na bardziej osiem godzin, dzięki czemu mieli więcej czasu na wstępne, ale zarazem dość znaczne przybliżenie charakterów postaci. Jest trochę sztampy, i szkoda że typ osoby o dwóch skrajnych obliczach występuje aż dwa razy, ale nie zmienia to faktu, że obsada jest dość unikalna.

Jeśli szukacie visual novelki, która rozgrywa się w świecie fantasy, gdzie magia jest mieszana z technologią, to fault – milestone one jest interesującym wyborem. Właściwie wszystko stoi tu na wysokim poziomie, od postaci, przez historię po muzykę i większość oprawy graficznej. Jedyna rzecz, która trochę mi przeszkadzała, to mieszanie narracji z myślami. Głównie ta podwójna rola przypada Ritonie, ale potem jedna osoba robi jeszcze takie małe zamieszanie w czytaniu. Potencjalnym problemem może być jeszcze to, że historia fault jest dopiero u swoich początków i oprócz właśnie opisanego wstępu do niej dostępna jest tylko jedna kontynuacja fabuły. Ale, jeśli produkcja Was zainteresowała, to nie radziłbym czekać, tylko wziąć się od razu za nią. A, kończę reckę, a zapomniałem wspomnieć, że w grze jest tylko jeden wybór, który nie ma znaczenia dla rozwoju historii, po prostu czyta się tę pozycję.


Polecamy!


Producent: ALICE IN DISSONANCE
Wydawca: Sekai Project
Data wydania: 3 października 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,3 GB
Cena: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *