South Park: The Fractured But Whole

Po bardzo dobrej, ale i z pewnymi niedociągnięciami jedynce South Park powraca w formie gry wideo. Czy dwójka jest lepsza? A może jakiś element ssie na maksa? I czy powrócił Dawid z facepalmem? Już odpowiadamy na te i inne, choć niezadane pytania!

Walka o Kijek Prawdy została zakończona, przyszła pora, by znaleźć sobie inny motyw przewodni do zabawy. Akurat traf chciał, że filmy na podstawie komiksów ruszyły z kopyta i zyskały ogromną popularność. Jednak wraz z ogromną popularnością przychodzą wielkie pieniądze, a wtedy każdy chce uszczknąć z tego tortu. Nie inaczej było z Cartmanem, który nieustannie próbuje zbić fortunę. Założył więc kostium Szopa i zebrał lokalne dzieciaki w grupę, która miała stworzyć nową maszynkę do robienia pieniędzy. Jednak wiele rzeczy poszło nie tak i doszło do rozłamu, w wyniku którego zaczęły rywalizować ze sobą dwie grupy: Szop i Przyjaciele i Kumple Wolności. Ale ta historia znana jest z serialu, my wskakujemy w środek konfliktu oraz w problemy, które zrodziła. Ponownie wcielamy się w Nowego, który po heroicznej walce o Kijek został królem. On jednak nadal tkwi w przeszłości, a do przyszłości wciąga go Cartman, ponieważ Szop i spółka potrzebują pomocy w odnalezieniu zaginionego kota. Oczywiście ten kota jest tylko wstępem, który poprowadzi do odkrycia o wiele większego spisku, który ma miejsce w South Parku.

Podobnie jak w pierwszej grze, tak i tutaj znajdziemy masę nawiązań do serialu, a więc wydarzeń i postaci z niego. Zostały one połączone  w nową historię, która ma służyć za nośnik rozgrywki. Już poprzednio miałem zastrzeżenia do rozwoju opowieści, a konkretnie stopowania jej co chwilę dodatkowymi zadaniami. Tu nadal ma to miejsce, ale trochę w innej formie. Przede wszystkim początek jest okrutnie rozwleczony. Zanim na dobre wszedłem w fabułę, minęło z dziesięć godzin, bo na początku utknąłem w przeciągającym się zestawie dodatkowych zadań oraz otwartych domów i placówek do eksploracji. A jeśli ktoś ma osobowość choć trochę wpadającą w obsesyjno-kompulsywną, to skończy tak jak ja, czyli najpierw zaliczając wszystkie dodatkowe opcje… No ale, gdy już udało mi się z tego wygrzebać, i przy okazji mieć dwukrotnie większą moc niż zalecaną do danych misji, odkryłem całkiem dobrą i typowo porąbaną dla tego uniwersum historię. Ale, niestety, tym razem większość dodatkowych questów nie była już obleczona tak ciekawymi dialogami.

W kwestii eksploracji i progresu zmian nie ma. Nadal chodzimy po miasteczku (dobrze, że do Kanady nie trzeba znowu zasuwać), ale trochę się w nim zmieniło. Jednak na początku bardzo irytują poblokowane drogi, które często zmuszają nas do chodzenia na około, co sztucznie wydłuża czas z grą. Niby są jakieś tam uzasadnienia tego, np. rozlana przez Chaosa lawa, ale motyw ten jest po prostu zbędny. Jeden plus jest taki, że gdzieś  tak w połowie mamy już pełny zakres przystanków szybkiej podróży. Poblokowane przejścia też potem odblokujemy, a zrobimy do dzięki zdobywanym zdolnościom. Pamiętacie, że w jedynce można było np. puścić ukierunkowanego pierda? We Fracture but Whole nowe opcje znów będą oparte o naszą dupę, ale jej możliwości zostaną również połączone z kolegami, np. dzięki Ludzkiemu Latawcowi dostaniemy się w wyższe miejsca, tudzież przeskoczymy przepaści. Znów też pojawiają się różne minigierki, ale na szczęście bardzo zostały ograniczone w walce.

Sama walka została rozwinięta. Tym razem będziemy stawać na arenach zrobionych z siatki i przesuwać postaci po niej. Tak, postaci, bo już nie tylko nasz pierdzioch i jeden kumpel będą brali udział w pojedynkach – w sumie będzie nas czworo. Naturalnie każdy bohater ma różne zdolności i zostały one przygotowane tak, abyśmy musieli zwracać uwagę na umiejscowienie wszystkich pionków. Dla przykładu, niektóre ataki wymagają bycia naprzeciwko lub za wrogiem, inne mogą skrzywdzić także sojusznika; doszła też opcja wykorzystania środowiska, chociażby w formie wrzucenie wroga na rażący prądem tranzystor. Jak już wspomniałem podczas ataku i obrony, nie ma już swego rodzaju minigierek. To znaczy są, ale nie są już tak upierdliwe i znaczące, by się nimi przejmować. Za to pojawiło się więcej potyczek z dodatkowymi warunkami i niektóre z nich są całkiem wymagające, i jest to zdecydowanie na plus. Jeśli chodzi o moc postaci, kompletnie na znaczeniu tracą kostiumy. Teraz najważniejszą są artefakty, które też poprzednio występowały, ale jako dodatek do ekwipunku. Tu będziemy je ładować w odblokowywane wraz z levelem sloty. Jednak w sumie będzie ich tylko 10 plus jeden na DNA, więc wszystkie te pierdoły, które z czasem się nam nawalą w inwentarzu, będą bardziej zawadzać niż cokolwiek dawać.

W ogóle rozwój oparty na zdobywaniu  punktów doświadczenia z questów jest jedynym motywatorem do szukania kolejnych niepotrzebnych rzeczy, jak właśnie kostiumy. Walek ogólnie nie ma dużo, więc dodatkowe PD za np. pobicie kilkunastu Rodzynek ma jakiś sens. Ale stawianie klocka na kilkudziesięciu kiblach dla ekspa? W tym przypadku na szczęście udało mi się powstrzymać moje OCD, choć głównie dlatego, że zadanie wiązało się z denerwującą minigierką. W grze dostępny jest też crafting, a za jego pomocą stworzymy zbędne kostiumy, artefakty (kilka najpotężniejszych uzyskamy właśnie w ten sposób) czy przedmioty do wykorzystania w walce (np. uzdrawiacze, ale już nie są tak istotne, jak poprzednio). W sumie ostatnie, o czym można jeszcze wspomnieć w kontekście jedynki, to zbieranie znajomych. Tym razem robimy to na Instagramie, a potrzebne jest do tego strzelenie selfie z potencjalnymi obserwującymi.

W przypadku oprawy AV zmian jako takich nie ma. Za to mam wrażenie, że obraz jest delikatnie gorszej jakości (opinie wskazują na kompresję jako przyczynę). Na pewno pojawiają się różne błędy obrazu, jak sporadyczne, swego rodzaju wielkie piksele widoczne w kolorach. Częściej za to występuje efekt rozmazu otoczenia, gdy idziemy. Poza tym w trakcie chodzenia tragicznie wygląda folia aluminiowa i inne podobne efekty wizualne. Zauważalnie długie są loadingi, które pojawiają się przed wejściem do walki i co jakiś czas przy zmianie lokacji, jak wejście do domu czy innego kawałka miasta. W poprzedniej recenzji napisałem, że napotkałem kilka bugów. Tutaj na szczęście gra sama od siebie mi się nie wykrzaczyła, nie miałem też czarnego obrazu. Jednak podczas kilku walk gra się zawiesiła na turze przeciwnika. Zwykle ruszała dalej, ale z trzy razu skończyło się to na resecie gry, na szczęście autosejw działa sprawnie. Kwestia audio wygląda podobnie, jak poprzednio. Choć tym razem podkład muzyczny mniej rzuca się w uszy i w sumie jest nijaki. Może to efekt próby mimiki superbohaterskich OST-ów? W każdym razie jest cienko, jak na taką produkcję. Całkiem dobre są polskie napisy, choć gdyby nie recenzja, to grałbym z angielskim tekstem. Polskie miałem włączone dla sprawdzenia i w sumie można je podsumować tak: jeśli Wam na nim zależy, to podziękujcie Ubi, że jest.

Ostatecznie drugi growy South Park wypada słabiej niż jedynka. Fabuła jest jak najbardziej w porządku, ale zanim się uda w nią w pełni wejść, traci się za dużo czasu na zbędne pierdoły. Bo o ile poprzednio ganianie za nowymi artefaktami i kostiumami miało sens, tak tutaj mocno traci to na znaczeniu, a trochę czasu mija, zanim dochodzi się do tego wniosku, nie czytając o grze nic przed jej rozpoczęciem. Dobre są za to walki, bo różne zmiany wyszły na plus i nie czujemy, że jest to powtórka z rozrywki. Miło też, że mniejszy nacisk poszedł na denerwujące minigierki, choć właściwie QTE jest lepszym określeniem dla nich. Niestety przez różne mankamenty AV nie można podciągnąć do plusów. I mimo tych różnych wpadek, jak loadingi czy zawiasy, w miarę przyjemnie spędziłem z tą grą jakoś 25 godzin (wykonałem większość dodatkowych zadań, nie brałem DLC) i mogę powiedzieć, że jeśli lubicie „South Park”, to możecie sięgnąć po tę produkcję i będzie Wam łatwiej znieść różne niedociągnięcia. Pozostali, którzy czuli jakiś niedosyt po Patyku, mogą odpuścić, nie znajdą tu więcej zabawy. Ci, którzy myśleli o sięgnięciu najpierw po Odbyt, niech biorą Patyk, i już nie chodzi o samo powiązanie fabularne, po prostu jest lepszy.

A, i byłbym zapomniał. Tym razem nie ma Dawida. Przypuszczam, że cokolwiek mogło podpaść pod cenzurę, poleciało już na etapie produkcji.


Ocena: 6/10


Producent: Ubisoft San Francisco, South Park Digital Studios
Wydawca: Ubisoft
Data wydania: 24 kwietnia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 20 GB + 5,9 GB na patch
Cena: 239,90 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *