The Legend of Gwen

Klimat rodem z kultowych platformerów ery pierwszego PlayStation, krótkie i hardkorowe poziomy (czyli rozgrywka idealnie skrojona do charakteru Switcha), a do tego jeden z moim ulubionych wydawców. Czy w takim projekcie coś mogło pójść nie tak?

W The Legend of Gwen wcielamy się w uroczą wiedźmę, która trafiła do szkoły magii. Placówka mieści się na planecie o magiczno-rustykalnym klimacie i wręcz ocieka japońską stylistyką. Spokój tego świata oraz ambitny plan Gwen zostania najlepszą czarodziejką wszechświata przerywa pojawienie się zła. Naszej uczennicy nie pozostaje więc nic innego, jak zakasać rękawy i wyruszyć w iście niebezpieczną podróż. Przemierzy w jej takcie osiem światów, a każdy z nich będzie złożony z 6-8 leveli. Co ważne, poziomów nie wystarczy zaliczyć od początku do końca – w każdym z nich Gwen musi zebrać określoną liczbę gwiazdek, aby odblokować wyjście z nich. Etapy, oczywiście, najeżone są wszelkiej maści przeszkadzajkami, takimi jak platformy czy obrotowe kładki, są także wrogowie. Jak przystało na oldskulową platformówkę, czekać nas będą też starcia z bossami, a naszym najgroźniejszym wrogiem okaże się upływający czas. Jak dla mnie brzmi to wystarczająco interesująco, aby chociaż spróbować. Niestety, dla większości graczy kontakt z The Legend of Gwen oznaczać też będzie poddanie się po maksymalnie godzince…

Zacznijmy od tego, co najbardziej widoczne, czyli oprawy graficznej. Świat gry złożony z szcześciokątnych wysp przywodzi na myśl np. mojego ukochanego Croca. Niestety, kiepskie ulokowanie kamery (jak dla mnie jest zbyt odległa od bohaterki) sprawia, że ciężko precyzyjnie się w nim poruszać, a to przecież podstawa w zręcznościówkach (tym bardziej reklamowanych przez wydawcę jako mega trudnych!). Nieco sytuację poprawia fakt, że kamerę możemy obracać co 90 stopni. Nie wiedzieć tylko dlaczego, nie zawsze jest to możliwe w pełnym zakresie – niekiedy widok możemy obrócić tylko raz, innym razem kilka razy. Nie ma jednoznacznej zasady, kiedy i jak można to zrobić, ale to i tak pikuś w porównaniu do sterowania…

Bo to, co zabija recenzowaną pozycję, to właśnie kontrola nad bohaterką, a w praktyce jej faktyczny brak. Sterowanie nie dość, że nie jest responsywne, to jeszcze bardzo trudne do wyczucia. Boli to tym bardziej, że zakres możliwości ruchowych Gwen jest naprawdę niewielki. Ale zdecydowanie największym grzechem pozycji jest jej ślamazarność. Bohaterka nie tylko porusza się anemicznie, ale też na wydawane gałką lub krzyżakiem polecenia reaguje z wyraźnym oporem, a tempo rozgrywki przywodzi na myśl prędkość podróżną Fiata 126p. Na domiar złego, nasza wiedźma nie rzuca cienia na większość elementów, na których zamierza postawić stopę! Boli, oj boli… I wszystko to zestawiono z konstrukcją leveli wręcz stworzonych do wszelkiej maści speedrunów i bicia kolejnych czasowych rekordów. A niestabilny framerate traktuję już jak wisienkę na tym średnio smacznym torcie…

Podsumowując, jest mi bardzo przykro wystawiać negatywną ocenę The Legend of Gwen. Developerzy mieli na pewno świetny pomysł, ciekawą (przynajmniej z mojej perspektywy) inspirację latami dziewięćdziesiątymi oraz bardzo dobrych dźwiękowców (soundtrack jest na zadziwiająco wysokim poziomie). Zabrakło albo umiejętności w kodowaniu, aby gra odznaczała się choć troszkę większym tempem albo… szczerej i sumiennej pracy w dziale odpowiedzialnym za kontrolę jakości. Nie wierzę, że w zespole opracowującym The Legend of Gwen nie znalazł się nikt, kto nie wskazałby na wady, które przytoczyłem w niniejszej recenzji…


Omijać z daleka…


Serdecznie dziękujemy Flynn’s Arcade
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Wiwi Games
Wydawca: Flynn’s Arcade
Data wydania: 16 lutego 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,6 GB
Cena: 80 zł

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *