The Last Case of Benedict Fox

Jak byłem bardzo chętny, żeby zagrać w tę grę, tak szybko po jej włączeniu coraz bardziej mnie do siebie zniechęcała.

W fabule The Last Case of Benedict Fox nawet zbytnio nie wiem, o co chodzi, bo różne problemy z gameplayem odciągały mnie od niej. Wiem tylko, że Fox ma mrocznego towarzysza, wraz z którym bada śmierć swojego ojca, która nastąpiła w jego rodzinnym domu. Poza tym zbiera masę przedmiotów, w tym martwe kanarki, które mają dużo opisów. I mimo że ta polska gra posiada polskie napisy (dubbing jest angielski), to ich wielkość i ilość na raz na ekranie nie pomagała w czytelności. Nie wiem, o co chodzi, w coraz większej liczbie gier widzę takie lipne rozwiązania. Tak trudno podzielić tekst na mniejsze kawałki i trochę powiększyć albo dodać opcję powiększenia w menu? Jedno, co mogę twórcom  oddać, to to, że stworzyli bardzo ciekawy i niepokojący klimat, który bardzo dobrze wchodzi w konwencję lovecraftowskiego horroru. Gdyby nie podane poniżej problematyczne elementy produkcji, dla samej tej części spróbowałbym dotrzeć do napisów końcowych.

Tak bardzo wielopoziomowe jest to zdanie.

W przypadku gameplayu pierwsze, co rzuca się jako spora niedogodność, to walka i sterowanie. Główną bronią jest nóż, którym można zadać atak słaby i ładowany mocniejszy, tyle że to machanie kozikiem jest dość ślamazarne. Jest też pistolet, który trzeba naładować najpierw przez ataki nożem. Do tego można stworzyć barierę do odbicia ataku oraz zrobić odskok w przód i tył. Problem polega na tym, że celowanie jest niemrawe i nieintuicyjnie w wykorzystaniu przez kombinację przycisku grzbietowego po prawej z lewym analogiem. Tak samo trudno wyczuć, kiedy aktywować obronę, bo chwilę się utrzymuje, ale wygląda bardziej na to, że trzeba to zrobić tuż przed atakiem, a nie włączyć ją z zapasem. Uniki są z kolei totalnie nieintuicyjnie, bo ustawione na prawym analogu, zamiast w jakiejś kombinacji przycisk i lewa gałka. Poza tym mamy tylko, przynajmniej na początku, cztery skuchy (leczenie zajmuje czas i można wtedy oberwać), które bardzo łatwo stracić. Co zabawne, nie mogłem też przeskoczyć nad niskimi stworkami, żeby zrobić sobie więcej miejsca do ataku. Ostatecznie zdenerwowałem się przy pierwszym bossie, który atakował mackami, najpierw jedną, potem drugą. Próbowałem je bić, ale przez toporne sterowanie padałem co chwilę. W końcu ustawiłem łatwe walki i w końcu nieśmiertelność, po czym okazało się, że trzeba było omijać ataki macek, by zaatakować wyskakującą rybę. Z racji ułatwiających ustawień cała potyczka była jak przewinięta. Cóż, przynajmniej udało mi się przez to trochę dłużej pobiegać po lokacjach, bo każdy zgon, o który było łatwo, kończył się powtórką jakiejś części planszy, w tym czasem walki.

Mocne “uchh” na pochłaniane zasoby Deck, głośność i szybkość pracy wenta oraz totalne pożeranie baterii. A ustawienia są właściwie najniższe…

The Last Case of Benedict Fox jest metroidvanią, która nie prowadzi gracza za rękę. Nawet więcej, nie daje zbytnich wskazówek, gdzie iść dalej (no chyba że w małych napisach). Trzeba pamiętać, czy to, co się znalazło, przyda się do czegoś, co się już widziało. Ewentualnie lecieć na czuja, co ja robiłem. Jednak gdy po jakimś czasie otworzyłem kolejnym kluczem jakieś kolejne drzwi i zebrałem, co było za nimi, już kompletnie nie chciało mi się latać po dwóch odkrytych mapach limbo, żeby szukać kolejnego miejsca, gdzie mogę pójść (pewnie gdzieś, gdzie odblokowana nowa zdolność byłaby do wykorzystania). To nie jest metroidvania, gdzie lecimy przed siebie w dość przejrzystej ścieżce, a dopiero potem po odkryciu nowych zdolności wracamy nakierowani w poprzednie miejsca. Tu lecimy w ciemno po dość pustych planszach z małą liczbą przeciwników, za to mamy dużo skoków do wykonania. Przy okazji też odkrywamy sporo różnych zablokowanych przejść. Niektóre będą wymagały wytatuowania specjalnej zdolności, inne rozwiązania zagadek logicznych. Zagadek jest dużo, ale zwykle najpierw trzeba nazbierać do nich odpowiednich przedmiotów, żeby móc je rozwiązać. Mnie się nie chciało z tym bawić, więc w menu wybrałem opcję automatycznego rozwiązywania, ale oczywiście wciąż najpierw trzeba było zebrać konkretne przedmioty. Taka pętla rozgrywki, głównie przez to smętne bieganie i skakanie, nie była zbyt atrakcyjna. Ale miło, że twórcy dali graczom opcje dostosowania elementów gameplayu pod ich preferencje.

Wykańczanie rybiego bossa i przykład błędów graficznych, których przewija się sporo we wszelkiego typu przerywnikach.

Na część z tych rzeczy można by jednak przymknąć oko i przebrnąć przez grę, gdy nie jej takie sobie działanie na Decku. Pierwsze podejście do gry było głównie skupione na próbie opanowania ostrego grzania się sprzętu i pracy wenta na nawet 7 tysiącach obrotów. Ciekawe, co by było, gdybym nie miał płytki odciągającej ciepło… Poza tym bateria trzymała maks 1,5 godziny. Dopiero przy drugim podejściu, gdy wyłączyłem odbicia świetlne oraz zrzuciłem fps z 40 do 30 klatek Deck przestał aż tak świrować, a gra zjadała do 90% procka. Wciąż jednak musiałem mieć jakość tekstur ustawioną na minimum i na małym ekranie jeszcze jakoś to wyglądało. Niestety gdy włączyłem Foksa przez dok na 27” monitorze, wyglądało to po prostu źle. Próby odpalenia FSR sprawiały, że gra notorycznie szarpała. Dobrze jednak, że miałem włączony zewnętrzny wentylator, bo przynajmniej wnętrze Decka miało przyzwoitą temperaturę. Z dodatkowym podgrzaniem przez wpięcie do prądu bardzo niechętnie odpaliłbym tę produkcję bez niego z powodu wycia wenta konsoli. Dodatkową upierdliwością był dziwny pas na około 1/3 ekranu oraz inne błędy graficzne, które pojawiał się np. w scenkach czy podczas robienia tatuaży z ulepszeniami. Nie mam pojęcia, jakim cudem na Steamie gra ma zielony status przy polu z działaniem na domyślnych ustawieniach. Innym zabawnym problemem, już poza konsolą, było działanie spustów w 8bitdo Ultimate. Tak bardzo kombinować w menu kontrolera, żeby gra w ogóle chciała przesuwać pola menu, jeszcze nie musiałem. I mimo że zrobiłem to 2-3 godziny przed pisaniem tego tekstu, przez mnogość przekopanych opcji nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co załatwiło sprawę (chyba wyłączenie miękkiego nacisku?).

To był jeden jedyny raz, gdy udało mi się sensownie skorzystać z pistoletu.

Polski Plot Twist, który stworzył The Last Case of Benedict Fox, nie ma w swoim portfolio jakichś większych gier, a już szczególnie tego typu. Nawet więcej, w krótkim okresie po sobie pojawiły się trzy produkcje, nad którymi pracowali. Nie wiem, na ile problemem był natłok roboty, a na ile brak doświadczenia, ale zabrakło tu wielu szlifów. Walce jest daleko do tego, co można uświadczyć w innych metroidvaniach. Może więc nawet lepiej, że jest ich mało? Tak samo dość blado wypada zwiedzanie korytarzy limbo. Widać za to, że ekipa bardziej skupiła się na otoczce wizualnej, fabule i zagadkach, co wypada tu najlepiej. Bo prawda jest taka, że gdy gra nie działa na ograniczonym mocą sprzęcie, to prezentuje się świetnie. Niestety w przypadku Decka zabrakło optymalizacji, bo o wiele lepiej i sprawniej potrafią działać o wiele większe gry, jak Judgment czy Shadow Warrior 3. Według licznika Steama wymiękłem po 2,5 godziny i trochę mi żal, że nie zobaczę, co jeszcze kryje się w tej produkcji. Nie mam jednak zamiaru zmuszać się, gdy za dużo elementów mi nie pasuje. Myślę jednak, że jeśli ktoś lubi zagadki, szperanie w różnych zakamarkach oraz mroczny klimat i będzie grał na PC z Windą, gdzie problemy graficzne nie będą przeszkodą, może znaleźć w tym tytule przyjemność. Natomiast osoby, które preferują walkę, najpewniej nie będą ukontentowane.

EDIT 24.06.2023

Widziałem właśnie zapowiedź zestawu patchy do gry, które mają naprawić wiele wspomnianych tu problemów, od napisów po poprawę walki. Jeśli to wszystko zostanie załatane, to gra będzie warta polecenia.


Trudno powiedzieć


Serdecznie dziękujemy Rogue Games
za przesłanie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Plot Twist
Wydawca:  Rogue Games
Data wydania: 27 kwietnia 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 11,7 GB
Cena: 99,99 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *