Super Mario RPG

Mario łączy siły z… Bowserem.

Europejczycy od lat mają gorzej nie tylko od Japończyków, ale często też i od Amerykanów. Legendarne wręcz Super Mario RPG: Legend of the Seven Stars, wydane przecież pierwotnie jeszcze pod koniec życia SNES-a, na Starym Kontynencie zameldowało się dopiero w 2008 roku – nie dość, że aż 12 lat po premierze, to jeszcze tylko w ramach Virtual Console na Wii, czyli w formie średnio zachęcającej. W legalnej dystrybucji grę oferowano później także na SNES-ie Mini, ale kolejna dekada w zamrażarce nie wpłynęła pozytywnie na odbiór pozycji, która na wschodniej i zachodniej części globu stała się niemalże kultowa. Dość jednak narzekań – Super Mario RPG nie tylko wylądowało wreszcie na sklepowych półkach w Europie, ale też przeszło kompleksowy lifting przy jednoczesnym zachowaniu większości składowych pierwowzoru. Czym prędzej sprawdźmy więc, czy warto było aż tyle czekać na wspólną przygodę Mario i Bowsera!

Zacznijmy od nowości. Wizualnie gra przypomina pierwowzór jedynie w założeniach. Świat przedstawiony od A do Z został zaprojektowany na nowo i przy użyciu współczesnych narzędzi, jednak kręcąc się po charakterystycznych miasteczkach czy też mało urozmaiconych labiryntach bez problemu dostrzeżemy 16-bitowy rodowód oryginału. Wierni najtisowej stylistyce pozostali też bohaterowie, choć na ich karykaturalne sylwetki (obowiązkowo z małymi tułowiami i wielkimi głowami!) nie pożałowano polygonów. W mojej opinii jest to rewelacyjny zabieg, choć z odrobiną smutku dostrzegam też w wielu elementach zbyt wierne hołdowanie materiałowi źródłowemu. Na pierwszy plan wysuwają się tutaj nieme dialogi pomiędzy protagonistami, a więc tradycja Nintendo z czasów, gdy wykorzystywane przez firmę nośniki miały mocno ograniczoną pojemność. Nikt chyba nie ma jednak wątpliwości, że w tym aspekcie w roku 2023 programiści poszli nieco na skróty, nawet jeśli swoje działania (a raczej ich brak…) podszyją potrzebą wierności klasyce. Można to było rozwiązać chociażby tak, jak w pozostałej części sfery audio. Pierwotny soundtrack został rewelacyjnie przearanżowany, ale twórcy zrobili też ukłon w stronę purystów, więc można wybrać również podkład z utworów żywcem przeniesionych z oryginalnego kartridża.

W identyczny sposób potraktowano sól każdego RPG, czyli pojedynki. Przypomnę tylko, że pierwowzór z 1996 roku był owocem kooperacji giganta z Kioto oraz będącego wówczas w szczytowej formie Squaresoftu. I choć trudno w pierwszym momencie w to uwierzyć, miłośnicy klasyki spod szyldów Final Fantasy czy Chrono Triggera poczują się w świecie Mario jak u siebie. Na graczy oczywiście czekają turowe starcia, ale skłamałbym, twierdząc, że developerzy nie odrobili solidnie zadania domowego przy uwspółcześnianiu skostniałej formuły. W odświeżonym Super Mario RPG bitwy są więc nie tylko dużo bardziej dynamiczne, ale również wzbogacone o elementy zręcznościowe oparte na dobrym wyczuciu czasu. Idealny timing wiąże się z licznymi korzyściami, czy to związanymi z mniejszą siłą obrażeń w naszych szeregach, czy też zadawaniem większych strat po stronie wroga. Zabieg ten nie tylko ułatwia kolejne potyczki, ale też mocno angażuje i praktycznie aż do napisów końcowych motywuje do jeszcze ostrzejszych treningów. Wzorem ikonicznych fajnali, wprowadzono również coś na kształt limit break’ów, które przybierają formę odpowiednią do aktualnego składu naszej ekipy. Pochwalić należy również ergonomiczne menusy, choć te w początkowej fazie gry wydają się nieco skomplikowane. Gracze otrzaskani z japońską szkołą rolpleju mogą się tu nieco nudzić, ale chyba jednak dużo ważniejsze jest, że zieloni w temacie RPG fani wąsatego hydraulika odnajdą się w gameplayu bez większych problemów.

Niestety, pozytywne zmiany w rozgrywce przyniosły też niespodziewany minusik, którym okazało się drastyczne skrócenie czasu rozgrywki. O ile oryginał pękał po ok. 20 godzinach, o tyle ta sama przygoda we współczesnych warunkach może zredukować zabawę niemalże o połowę. W mojej opinii jest to jednak wartość świetnie wyważona – na tyle odpowiednia, aby nie znużyć konceptem świeżaków oraz nie obrzydzić mało porywających miejscówek doświadczonym graczom. Jak już wcześniej wspomniałem, poszczególne części są nie tylko niezbyt rozbudowane, ale też mało urozmaicone, choć wizualnie różnorodne. Na samo zakończenie wypadałoby przekazać choć kilka słów o fabule, która oczywiście została w pełni przejęta z pierwowzoru, przez co trudno poddać ją jakimś głębszym analizom. Odpowiem więc pół-żartem, pół-serio: jak na grę z naszym ukochanym Marianem w roli głównej, jest to scenariusz niemalże oskarowy; ale jak na RPG z Kraju Kwitnącej Wiśni to… nie mamy o czym mówić. Z uwagi na charakter tytułu nie jest to dużą wadą, ale nie jest też zaletą.

Podsumowując, wobec Super Mario RPG miałem z jednej strony wielkie oczekiwania, z drugiej zaś bardzo się obawiałem odstępstw od mitycznego pierwowzoru. Uważam, że osiągnięty przez twórców kompromis ciężko byłoby opracować lepiej, dlatego też dla mnie jest to gra rewelacyjna. Ba, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że każdy gracz z odrobiną zamiłowania do staroszkolnej rozgrywki nie poczuje się zawiedziony sięgając po tę pozycję. A jeśli dodatkowo lubi oldskulowy gejmplej zaserwowany w doprawionej, odświeżonej formie, to po Super Mario RPG po prostu sięgnąć musi!


Opinia: Maniak

Super Mario RPG: Legend of the Seven Stars to gra legendarna i nie bez przyczyny. Formuła opracowana prawie 30 lat temu przez SquareSoft stanowi podwaliny pod wszystkie inne RPG biorące pod strzechy uniwersum Mario. Sytuacyjny humor, turowy system walki korzystający z action commands, skupienie fabuły na nowych antagonistach zamiast na niekończącej się rywalizacji Bowsera i Mario. Intelligent Systems, a następnie świętej pamięci AlphaDream przez lata czerpały garściami z Super Mario RPG podczas tworzenia własnych role-playowych adaptacji przygód hydraulika.

Status protoplasty dzisiaj trochę jednak Super Mario RPG nie służy. To wciąż naprawdę świetna gra i koniec końców uważam, że droga wiernego odwzorowania oryginału obrana przez studio ArtePiazza była właściwa. Wersja na Switcha jest prześliczna, działa płynnie w 60 klatkach na sekundę (przez większość czasu), a zremasterowany soundtrack, nad którym czuwała autorka oryginalnych aranżacji, Yoko Shimomura , to wciąż jedna z najlepszych ścieżek audio w historii Nintendo. Jeśli jednak graliście w którekolwiek inne RPG w świecie Mario, wtedy Super Mario RPG raczej nie zdoła wywołać u was takiego wrażenia, jak u graczy, którzy zagrywali się w niego w 1996 roku.

Porównanie to jest oczywiście nie fair w stosunku do przygód Mario, Geno i Mallow, ale co mi tam: Legend of the Seven Stars biegało po to, aby Thousand-Year Door i Super Starsaga mogły biegać i skakać nieco wyżej. Nie chcę jednak ujmować grze, która bez przygotowanych wcześniej instrukcji wymieszała Mario i Final Fantasy niemal perfekcyjnie. A na pewno cieszy mnie, że (biorąc pod uwagę także zbliżający się remake sequela Paper Mario) Nintendo po latach ignorowania RPG-owej części swojej najważniejszej marki coraz chętniej do niej powraca. Remastery są super, ale może pora na coś nowego i bardziej ambitnego?


Polecamy!


Serdecznie dziękujemy Conquest Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Nintendo, SquareSoft, ArtePiazza
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 17 listopada 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa i pudełkowa
Waga: 6,53 GB
Cena: 249,80 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *