Beyond Good and Evil: 20th Anniversary Edition
Coś ostatnio z zaskoczenia biorą mnie gry, w które grałem, bądź chciałem zagrać około 20 lat temu…
Z Beyond Good and Evil było o tyle ciekawie, że któregoś dnia po prostu sobie o tej grze przypomniałem. Była jedną z moich pierwszych na PC, pamiętam też, że miałem zdjęcia wszystkich zwierzaków i zebraną każdą perłę. I bardzo dobrze ją wspominam. Od razu naszło mnie też pytanie, czy chciałbym w nią znowu zagrać i tak, czemu nie, fajna była. Na drugi dzień pojawiła się zapowiedź 20th Anniversary Edition! Tak wyraźnego znaku nie można ignorować, więc sprawdziłem, jak gra trzyma się po takim czasie.
W kwestii fabularnej wciąż jest interesująco, szczególnie że okazało się, że oprócz wspomnianych wyżej rzeczy nie pamiętałem już z niej niemal niczego innego. Główną bohaterką jest Jade, która wraz z wujem prowadzi sierociniec. Dodatkowo zajmuje się dziennikarstwem – tu coś napisze, tam zrobi zdjęcie. Pewną renomę sobie wyrobiła, ponieważ niespodziewanie dostała trudniejsze zlecenie. Z pieniędzmi było krucho, więc zdecydowała się je przyjąć. Podczas zdawania zdjęć okazało się, że to tak naprawdę był test przed zaproszeniem do działalności w ruchu oporu! Sytuacja na planecie Hyllis nie jest kolorowa, ponieważ kosmiczna rasa DomZ co rusz porywa ludzi. Bezpieczeństwo mieszkańcom planety mają zapewniać Oddziały Alfa, lecz ich działalność jest podejrzana. Jade, zaniepokojona sytuacją, postanawia przyłączyć się do IRIS.
Gra nie należy do długich i ze zdobyciem przeważającej liczby pereł i zwierzaków zajmie mniej więcej 12 godzin. W związku z tym historia nie jest też mocno rozwinięta, ale za to jest interesująca, mimo że leci na ciągle klepanym schemacie ratowania świata. Wszystko dlatego, że Beyond Good and Evil wyróżnia się ciekawą kreacją świata oraz dużym przekrojem różnorodnych (także gatunkowo) postaci. Jest tu wiele humoru (pierwszy przykład z brzegu to wujek świnio-człowiek), ale także trochę trudniejszych emocji (utrata bliskich). Dodatkowo pod wpływem naszych działań zmienia się sytuacja w mieście. Świetnie grają drobne dodatki, jak rasta nosorożce czy znajdowane w jaskiniach tunele piratów. Dzięki temu chętniej poznaje się świat Hillys i mimo że fabuła jest niedługa, ma się wrażenie, że jest głębsza.
Pod kątem gameplayu gra nie otrzymała żadnych usprawnień, chyba że podciągnie się to niego dodanie bardzo częstego autozapisu. Oryginalnie punktów zapisu trochę jest, ale obecna forma znacznie ułatwia odstawienie gry i szybkie wskoczenie do niej z powrotem. Nie jestem pewny, czy pierwotnie były jakieś tymczasowe chcekpointy przed walkami, a jeśli nie, to teraz są na pewno, co jest plusem, bo zginąć łatwo. Co prawda z czasem mocno powiększyć liczbę serduszek i właściwie zawsze pod ręką są przedmioty uzdrawiające, ale walka, głównie z powodu pracy kamery, jest dość toporna. Poza tym w części skradankowej trafiają się sytuacje, gdy wykrycie przed wroga aktywuje uśmiercający laser. Z resztą walka z żołnierzami Oddziałów Alfa w ciaśniejszych miejscach też daje małe szanse na przeżycie.
Potyczki oraz skradanie się są istotnymi elementami rozgrywki Beyond Good and Evil, ale na tym się nie kończy. Równie często trzeba będzie rozwiązać zagadki terenowe. Nie należą do trudnych, więc nie powinny nikogo zatrzymać. Trochę trudniej wygląda kwestia odnajdywania się na mapach baz wroga. Raz miotałem się po sporej fabryce przeładunkowej, ponieważ przeoczyłem, że trzeba zrobić zdjęcie żołnierza za szybą. Trafienie z powrotem do tego miejsca spokojnie zajęło mi ponad godzinę. Drugi raz po przejście na YT sięgnąłem, gdy trzeba było zrobić zdjęcia w trzech oddzielonych sekcjach jednego silosu. Jak dostać się do drugiej odkryłem sam, ale trzecie wejście jest dobrze schowane i też trzeba się kawałek wrócić.
Są też zabawy poboczne. Jedną z nich jest szperanie po lokacjach za mniej oczywistymi pomieszczeniami, żeby znaleźć przydatne rzeczy. Wspomniane wcześniej zdjęcia zwierząt wykonujemy dla kasy i pereł. Perły natomiast wypadają z wrogów, są pochowane w różnych zakamarkach, nieraz za lekkim wyzwaniem w postaci walki czy skradanki, można kupić je też w sklepach. Dodatkowo kilka wpadnie po dopadnięciu piratów w jaskiniach na Hillis i w czterech wyścigach. Większość i tak trzeba zebrać, żeby popchnąć fabułę, ale jeśli chce się je skompletować, należy to zrobić przed finałowym udaniem się na księżyc. Wszystkie te elementy wciąż bardzo dobrze ze sobą współgrają, dzięki czemu łatwo wciągnąć się w rozgrywkę oraz chce się znaleźć wszystko.
Beyond Good and Evil: 20th Anniversary Edition bazuje na wydaniu HD sprzed kilku lat. Czy i ile było teraz poprawek graficznych, nie wiem, wiem za to, że ta wersja wygląda przyjemnie. Tekstury zostały podciągnięte do współczesnych rozdzielczości i zarówno postaci, jak i lokacje prezentują się bardzo schludnie. Oczywiście po ilości detali i bryłach od razu widać, że jest to starsza pozycja lub coś, co studio indie mogłoby przygotować obecnie przy raczej niewysokim budżecie. Jednak ponieważ zaprezentowany świat jest ciekawie zaprojektowany i pełny różnych fajnych szczegółów, ta już prostsza grafika 3D wciąż sprawia radość. Virtuos Studio przygotowało na pewno wydanie na Switcha, co powinno gwarantować wyższą jakość. Nie obyło się jednak bez kilku bugów w teksturach czy kilku zawieszonych w powietrzu przeciwników. Mam też wrażenie, że gra lepiej działała w doku, natomiast handheld sprawiał wrażenie trzymania się 30 fps-ów. W kilku miejscach pojawiły się też lekkie spowolnienia. Ostatecznie jednak oba tryby są jak najbardziej grywalne i przyjemne.
Ścieżka dźwiękowa, w większości bardziej orkiestrowa, dobrze pasuje do klimatu gry. Jej jakość podbijają specjalne kawałki idące w bardziej rozrywkowe gatunki muzyki. Można je usłyszeć podczas wyścigów czy odwiedzania konkretnych miejsc, dla przykładu jamajski klimat reggae u rasta nosorożców. Dobrze też wypadli amerykańscy aktorzy głosowi i aż szkoda, że gra nie jest bardziej remakiem czy głębszym remasterem, bo poprawa mimiki postaci zdecydowanie dodałaby kolejny plus do fabuły. A tak nadal mamy dość drętwe wyrazy twarzy nawet przy bardziej dramatycznych sytuacjach. To wydanie będzie bardziej przystępne dla młodego pokolenia dzięki polskim napisom. Miejscami widać, że translator był bazą, bo zostały takie kwiatki, jak akcja „odczep” w trakcie wiszenia na krawędzi, a powinno być chociażby „opuść się” czy zwykłe „puść”. Trochę kuleje też czasówka pojawiania się napisów. Ostatecznie jednak są wystarczająco w porządku.
20th Anniversary Edition ma jeszcze trzy dodatki, o których trzeba wspomnieć. Pierwszy to tryb speedruningu, przypuszczalnie z wynikami sieciowymi. Zgaduję, bo nawet tam nie wchodziłem, pewnie większość graczy też nie będzie tym zainteresowana. Drugi to galeria przedstawiająca historię Beyond Good and Evil począwszy od pierwszej koncepcji po obecne wydanie i to jest interesująca rzecz pełna różnych ciekawostek i grafik.
Trzecim dodatkiem jest wrzucenie do gry połączenia z Ubiconnect i jest to w większości zło. Oczywiście nie logowałem się tam, nawet nie mam konta, a i tak wyskakiwały mi ubisoftowskie osiągnięcia, które do niczego mi nie są potrzebne. Lepszym rozwiązaniem byłoby zaimplementowanie ich bezpośrednio w grze z opcją podejrzenia w menu. Dodatkowo info o nich jest za duże, w dziwnym miejscu i w ogóle nieestetyczne. Gorsze jest to, że wyskakują też jakieś od czapy komunikaty reklamowe związane z usługą. Nawet nie zapamiętałem treści, bo to zbędne badziewie. Dobrze, że przed rozpoczęciem gry zauważyłem w opcjach pole „materiały reklamowe”. Radzę zaptaszkować wyłączenie, aby pozbyć się tego tandetnego zagrania. Niestety nie wyłącza to infa o osiągnięciach. W tym całym zbędnym dodatku jest jedna korzyść – wygląda na to, że Ubisoft ogarnął swój własny cross save, bo jest opcja pobrania zapisu z chmury.
Na początku recenzji napisałem, że bardzo ciepło wspominam Beyond Good and Evil. Nawet mimo tego, że musiałem grać z klawą i myszką, oraz że była to chyba pierwsza gra TPP, którą przyszło mi tak obsługiwać. Wszystko dlatego, że wcześniej miałem dostęp do Szaraka i pad był dla mnie najlepszym narzędziem do gier. Teraz, około 20 lat później, po ponownym przejściu gry już na kontrolerze te ciepłe uczucia zostały odświeżone! Mimo pewnych niedostatków wynikających z wieku produkcji, wciąż jest to bardzo interesująca przygoda, którą warto poznać osobiście. Jeśli więc jeszcze nie graliście w Beyond Good and Evil, myślę, że powinna być to dla Was pozycja obowiązkowa do sprawdzenia. Natomiast osoby, które podobnie jak ja, grały dawno temu, spokojnie mogą ponownie sięgnąć po tę produkcję, by przypomnieć sobie, dlaczego wcześniej dobrze bawiły się przy niej. Jednak ze względu na to, że wydanie to różne małe bolączki, nie mogę dać mu naszej najwyższej oceny.
A, właśnie! Została kwestia obiecywanych przez producenta nawiązań do Beyond Good and Evil 2. Otóż po napisach końcowych nie ma nic. Natomiast można znaleźć (raczej) kilka dysków, które przedstawią sylwetki załogi statku pirackiego pokazanego na trailerze niby wciąż produkowanego sequela. Ja trafiłem tylko na jeden, najłatwiejszy do znalezienia. Za to ciekawe jest to, że choć trailer do kontynuacji widziałem dobre kilka lata temu, tak utknął mi jakoś w pamięci. W związku z tym to, co w fabule zostaje powiedziane o przeszłości Jade zaczęło mi się łączyć z tamtym materiałem. Podobnie od razu rozpoznałem małpę z dysku. Tak więc tak, ta gra rezonuje na lata i naprawdę mam nadzieję, że dwójka powstanie i Ubisoft znów pokaże klasę!
Serdecznie dziękujemy Ubisoft Polska
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Ubisoft
Wydawca: Ubisoft
Data wydania: 25 czerwca 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 8,7 GB
Cena: 89,90 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox Series X|S, Xbox One
Najnowsze komentarze