Nintendo World Championships: NES Edition
Mistrzostwa Świata w końcu nie tylko dla amerykanów.
Trochę trudno uwierzyć, że Nintendo tyle lat zajęło wpadnięcie na pomysł zmonetyzowania fenomenu jakim jest speedrunning. Pradawna sztuka przechodzenia gier w kółko i kółko w celu uzyskania jak najkrótszego czasu po swoich narodzinach w latach 90. rozrosła się do olbrzymich rozmiarów, a historie rekordów i odkrywania nowych bugów pozwalających na zaoszczędzenie nawet setnych sekund do dzisiaj cieszą się dużym zainteresowaniem. Nintendo World Championships: NES Edition wydaje się być produktem tworzonym przez pasjonatów, którzy postanowili przybliżyć tę część elektronicznego sportu masom.
Czuć to już na wstępie po ujrzeniu minutnika złudnie przypominającego program LiveSplit oraz ekranu tworzenia naszego profilu, który pozwala na wybranie naszej ulubionej gry na NES-a z kompletnej listy wszystkich tytułów wydanych na konsolę. Pierwsza edycja Nintendo World Championships pozwala na przetestowanie swoich umiejętności w 156 wyzwaniach pochodzących z 13 gier na Nintendo Entertainment System: Super Mario Bros., Super Mario Bros. 2, Super Mario Bros. 3, Super Mario Bros.: The Lost Levels, The Legend of Zelda, Zelda II: The Adventure of Link, Metroid, Kirby’s Adventure, Kid Icarus, Balloon Fight, Donkey Kong, Excitebike i Ice Climber. Jest to lista solidna, ale ciężko nie odczuć pominięcia kilku kluczowych dla tej ery i społeczności speedrunowej tytułów – największym brakiem jest zdecydowanie Punch-Out!, ale do tej formuły świetnie też nadawałyby się liczne symulatory sportowe wydane przez Nintendo w latach 80.
W głównym trybie dla pojedynczego gracza (i jedynym, w który można zagrać offline) nazwanym po prostu Speedrun Mode naszym zadaniem jest pokonanie i odblokowanie wszystkich wyzwań ze wspomnianych 13 gier. Są one podzielone na cztery różne typy kategoryzowane według poziomu trudności i czasu potrzebnego na ich ukończenie. Najprostsze z nich trwają zazwyczaj zaledwie kilka sekund polegają na przykład na jak najszybszym zebraniu pierwszego grzybka w pierwszym poziomie Super Mario Bros. lub złapaniu miecza na samym początku The Legend of Zelda. Ostatnie “legendarne” wyzwania zmuszają nas już jednak nieco większego skupienia, gdy naszym celem jest ukończenie całego Super Mario Bros. korzystając ze skrótów lub pokonanie całego pierwszego labiryntu w pierwszej Zeldzie.
Wszystkie zadania są wiernymi urywkami oryginalnych całości – nie ma więc tutaj mowy o wywracaniu formuły starych gier do góry nogami tak jak robiła to seria NES Remix. Wciąż potrafią być jednak bardzo pomysłowe, a ciągłe ich powtarzania w celu uzyskania rangi “S” niesamowicie wciąga. Nintendo World Championships: NES Edition jest też świetnym sposobem na nieangażujące zapoznanie się z retro tytułami, które do tej pory z różnych względów pomijaliśmy – dzięki determinacji w końcu zrozumiałem na czym polega rozgrywka Excitebike i doceniłem Ice Climbera, który zawsze wydawał mi się być nieco bardziej toporną wczesną grą na NES-a.
Jak jednak wskazuje nazwa, trzonem Nintendo World Championships: NES Edition powinna być rywalizacja z innymi graczami. I to właśnie w tym aspekcie pakiet zawiódł mnie najmocniej. Żaden z trybów dodatkowych nie pozwala bowiem na bezpośrednią rywalizację. W World Championships możemy wciąż udział w co tydzień zmieniającej się selekcji pięciu wyzwań, aby uzyskać w nich jak najlepszy czas. Po tygodniu gra sumuje wszystkie wyniki i wręcza nam naszą pozycję na światowym rankingu – jedną na tablicy ogólnej, a drugą porównującą nasze czasy do czasów innych graczy urodzonych w tym samym roku. Tutaj zabawa jest całkiem udana, a próby poprawienia wyniku nawet o kilka milisekund przed zamknięciem tablic uzależniają. Zawiódł mnie jednak sposób prezentacji finałowych rezultatów, ponieważ gra informuje nas jedynie o naszej pozycji oraz kilku graczy, którzy uplasowali się tuż za nami. Jedynym sposobem na sprawdzenie zwycięskich runów jest w tym momencie samodzielne wyszukiwanie rekordów udostępnionych przez ich właścicieli na speedrun.com.
Drugi tryb to Survival Mode, gdzie także co tydzień możemy wciąż udział w dwóch pucharach, gdzie o wygraną rywalizuje ośmiu graczy. Po każdej rundzie połowa graczy z najgorszymi wynikami odpada z zabawy i trwa to tak długo aż uda się wyłonić zwycięzcę. Haczyk polega na tym, że nie walczymy z graczami siedzącymi przed konsolami w tym samym momencie co my, lecz zapisami ich wcześniejszych poczynań. Sprawia to, że cały ten tryb wydaje się być bardziej loterią niż faktycznym testem naszych umiejętności.
Absolutnym absurdem jest natomiast brak jakichkolwiek prawdziwych tablic wyników, które pozwalałyby na porównywanie naszych czasów do wyników innych graczy z całego świata i znajomych. O ile samodzielnie nie zgadamy się ze znajomymi lub nie znajdziemy odpowiedniej grupy pasjonatów o podobnej do naszego poziomu umiejętności, nie ma tutaj mowy o kultywowaniu przyjacielskiej rywalizacji, która zachęcałaby do regularnego poprawiania wcześniej ustanowionych czasów. Pominięcie tak ważnego czynnika stojącego za popularnością speedrunów jest nadzwyczajnym zaniedbaniem. Funkcje sieciowe nadal nie są mocną stroną Nintendo, ale w tym przypadku mam wrażenie jakbym cofnął się w czasie do 2007 roku.
Nacisk postawiono natomiast na multiplayer kanapowy, w których grać przeciwko sobie może do ośmiu graczy na jednej konsoli. W trybie imprezowym możemy rzucić rękawicę rodzinie i znajomym w każdym dostępnym wyzwaniu lub w kolekcjach wyzwań o różnej tematyce. Trzeba przyznać, że NWC sprawdza się całkiem nieźle jako gra imprezowa. Nawet mniej doświadczeni gracze są zazwyczaj do jakiegoś stopnia zaznajomieni z większością gier na NES-a, a poza d-padem lub gałką analogową korzystają one z zaledwie dwóch przycisków, więc łatwo jest wytłumaczyć ich zasady osobom mającym problemy. Przez rozpoczęciem właściwiej rywalizacji każdy uczestnik może też skorzystać z trybu treningowego.
Nintendo World Championships: NES Edition dało mi – osobie zawsze z zaciekawieniem obserwującej scenę speedrunerską, chociaż nigdy samodzielnie nie biorącej w niej czynnego udziału, mnóstwo frajdy. Kolekcja pozwoliła mi spojrzeć na zarówno ukochane przeze mnie retro tytuły, jak i te których znajomość dotychczas uważałem bardziej na kronikarski obowiązek, z zupełnie nowej perspektywy. I z pewnością będę do niej regularnie wracał, aby wciąć udział w kolejnych World Championships, uzyskać przynajmniej rangę A we wszystkich wyzwaniach i odblokować jak najwięcej opcjonalnych ikonek i przypinek dla mojego profilu. Jednocześnie nie będę ukrywał, że sieciowy aspekt tych mistrzostw okazał się być dla mnie niezwykle frustrujący przez bardzo dziwne decyzje deweloperów. Mam nadzieję, że jeśli w przyszłości doczekamy się Nintendo World Championships: SNES Edition, Nintendo dojrzeje na tyle, aby w końcu pozwolić temu pomysłowi na awans do prawdziwych mistrzostw.
Serdecznie dziękujemy Conquest Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Nintendo, indieszero
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 29 lipca 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa i pudełkowa (edycja limitowana)
Waga: 435 MB
Cena: 129,80 PLN
Najnowsze komentarze