Mortal Kombat 1

Machinacje Kombinacje 1.

Mortal Kombat 1 już przed premierą wzbudzał niechęć głównie dużą ilością kasy za przyszłe DLC, ale też kombinowaniem z tytułem, liniami czasowymi itp. Potem jeszcze doszło żałosne wydanie na Switcha, choć na innych platformach gra też miała dużo problemów. Mam też wrażenie, że po premierze szybko zrobiło się cicho o tej grze. Sam byłem zainteresowany sprawdzeniem tej odsłony, bo z Mortal Kombat na PS Vicie spędziłem miło czas, podobnie zresztą było na Swtichu z Jedenastką. ECKS (bo po co czytać „X” jako „iks” w znaczeniu dziesięć) mnie ominął, bo nie pojawił się na żadnym z tych handheldów. Dodatkowym popchnięciem do zakupienia Mortal Kombat 1 było także obejrzenie długiego materiału o fabule i świecie omawianej serii. Wystarczyło poczekać… i już chciałem napisać, że po pół roku, ale właśnie sprawdziłem i jednak nagle od premiery minęło 14 miesięcy… Tak więc w rok po premierze w jakiejś promce na Fanaticalu cena spadła z 210 PLN na niecałe 80 za wersję podstawową.

Fabularnie „jedynka” kontynuuje motyw z „jedenastki”. Liu Kang został tytanem, zresetował czas, ułożył w nim wszystko na swoją pokojową modłę i już tylko pilnował, czy Ziemia jest bezpieczna (widać czuł, że jego plany wezmą w łeb). I tak właściwie jedyne, co chce mi się więcej napisać o historii tej części, to że to tylko więcej tego, co już było, czyli jakichś wojenek, utarczek i innych wielkich planów przejęcia panowania nad światem, a najlepiej światami. Teraz jednak odbywa się to w innym klimacie – bardziej pokojowym. Dodatkowo zostało wepchnięte tu więcej humoru, który już nie tylko reprezentuje Johny Cage, ale też z połowa Ziemian i wcale nie są przy tym zabawni (szczególnie ta bezczelna staruszka)… Ludzie z Pozaświata z kolei nie mają ani krztyny luzu – wszystko jest śmiertelnie poważne. No może poza Shan Tsungiem, choć ten jego uśmieszek jest tylko oznaką szelmostwa, i to szelmostwa prezentowanego na siłę, także przez kontrast głosu do wyglądu. Zresztą problem głosów dla postaci jest tu szerszy, bo w kilku innych przypadkach też rażą, jak zbyt amerykańskie dla Kung Lao i Raidena. Dodatkowo ciągle miałem wrażenie, że głosy aktorów zbyt wybijają się poza resztę ścieżki – były zbyt czyste, jak z pustego studia. Na podobnej zasadzie wybijały się z obrazu postaci – wiecie, ten efekt opery mydlanej z telewizorów 4K. Ewidentnie modele z nimi zostały nałożone na osobno generowane tła i zbyt chamsko się odcinają od nich. Wszystko to sprawia, że nową historię w uniwersum ogląda się średnio. Za te osiem dych jeszcze ujdzie, ale przy pełnej cenie byłbym bardzo niezadowolony. Dodatkowo po skończeniu fabuły zdecydowałem się, że nie będę wydawał drugie tyle na tak chamsko zaprezentowaną w menu kampanii „Część drugą – Rządy Chaosu – Niezakupiono”… (hm, może na YT obadam, pewnie będzie jakiś cały gameplay z tego).

Jak fabuła teraz jest średnia, tak przynajmniej wciąż dobrze się walczy. Pobawiłem się w kampanii, w wieżach, pograłem też trochę online i ponownie mogę powiedzieć, że walka jest satysfakcjonująca. Nawet nie jestem w stanie określić, co się zmieniło z podstawowymi ciosami przy danych postaciach, ale dla osoby, która miała do czynienia z poprzednią częścią kilka lat wcześniej, nie ma to większego znaczenia, bo nawet jeśli jakiś cios wydaje się znajomy, tak wszystko ma wrażenie pewnej świeżości. Podobnie będzie z osobami nowymi w tej serii – akurat miałem okazję pokazać grę jednemu koledze, którego jakoś ominęło, że Mortal Kombat ma prześwietlenia rentgenowskie przy atakach i jakie to w ogólne brutalne i krwawe! Ciosy specjalne mają swoje schematy, więc gdy nowej osobie powie się, jakie są podstawowe zasady ich wykonywania i da się chwilę na ogarnięcie, to dość szybko będzie w stanie coś ciekawego wykręcić każdą postacią. Dodatkowo w opcjach domyślnie włączona jest opcja ułatwionego inputu (trochę więcej czasu), więc nie trzeba być super szybkim i precyzyjnym we wprowadzaniu komend. W sumie miłym dodatkiem jest korzystanie z postaci wspomagających (aż dziwne, że jeszcze nie było MK z pełnym tagiem), a zabawnie się robi, gdy tłuką się w tle przyzwane w tym samym czasie. Trochę powtarzalne w pewnym momencie stają się zabójcze ciosy, choć jest sporo kombinacji do obejrzenia. Muszę też zaznaczyć, że trudność jest dobrze zbalansowana i obecna tu średnia daje realną szansę wygrania nawet na ostatnim piętrze wieży.

NetherRealm Studios postanowiło w Mortal Kombat 1 dać nam dodatkowy powód do zostania przy grze, gdy znudzą nam się wieże itd. Dostępna jest swego rodzaju gra planszowa, która niby ma opowiadać jakąś historię i zmieniać się co sezon. Przeszedłem tutorial do niej w postaci rezydencji Cage’a, który ciągle rzucał czerstwe żarty i wyjaśniał, że tu można coś zrobić ze zebranymi kryształami, a tam się teleportować. Poza tym na polach gry stacza się różne pojedynki, co ciekawe, tylko jednorundowe (przegrana nie ma konsekwencji, wystarczy powtórzyć walkę). Jeszcze można zdobywać poziomy doświadczenia specjalnie dla tej minigry. Wszystko to ma sprawić wrażenie, że bierzemy udział w czymś większym niż w rzeczywistości jest. Prawda jest taka, że ten tryb planszowy niezbyt wciąga, bo ani rozgrywka nie daje żadnej konkretnej zachęty, ani forma prezentacji historii (już nawet nie pamiętam, o czym miała być ta pierwsza).

Odrzucająca jest z kolei nachalność walut i pchania gracza do zakupu sezonowych rzeczy. Niby można zrobić to za walutę zdobywaną w większości w grze, ale też trzeba się pilnować, żeby grać w podłączeniem do sieci… Serio, jeżeli gra się bez neta, to gra w ogóle nie liczy nam punktów doświadczenia do profilu oraz nie daje żadnej waluty. Nawet w wieżach przy solo zabawie trzeba być online, żeby to działało. Podobnie bzdurnie działa ustawianie zmian kosmetycznych postaciom. Nie możemy tego po prostu zrobić i gdy pojawimy się online, wtedy gra sobie wszystko zaktualizuje. Najwyraźniej w tych 125 GB zabrakło miejsca na kilka linijek kodu zapisu zmian…

Tak, gra waży aż 125 giga i nie oszukujmy się, w realiach pojemności dysków handheldów i cen zwiększania pamięci, jest to bardzo dużo. Waga sugeruje też, że gra będzie zasobożerna dla grafiki i tak właśnie jest, choć zarówno Steam Deck, jak i Legion Go radzą sobie z Mortal Kombat 1 przyzwoicie. Przede wszystkim nie należy liczyć na stabilne 60 klatek na sekundę – tylko na Decku z FSR3 udało mi się w teście w menu gry wyciągnąć maks stabilne 47. Jeśli już ktoś pogodzi się z tym, że stabilne 40 fps to maks w trakcie walki, czeka go całkiem przyjemne zaskoczenie pod kątem grafiki. W przypadku Decka lepiej nie brać żadnego skalowania i grać w natywnej rozdzielczości, choć wymaga to podskoczenia z TDP do 15W, co odbije się mocno na baterii. FSR3 niestety zauważalnie psuje jakość wstawek z fatal blow i fatality. Dodatkowo na żadnym z obu sprzętów i na żadnym z ustawień nie da się ich upłynnić i zawsze szarpią. Jedyne, co można wskórać, to je wygładzić brakiem skalowania. I tu o wiele lepiej radzi sobie Legion Go. Na nim innej opcji niż FSR3 nie ma, ponieważ gra nie daje możliwości zmiany natywnej rozdzielczości, a pewnie mało kto trzyma ekran Legiona w 720p. Handheld oczywiście nie radzi sobie z grą w 1080p, więc zostaje skalowanie. Co ciekawe, przy ustawieniu FSR3 na jakość, która ma rozdzielczą już dość bliską full HD, gra działa zaskakująco płynnie w walce i ma mniej artefaktów w trakcie brutalnych wstawek.

Nie można tu sobie bardziej pogrzebać w ustawieniach grafiki. Domyślnie na obu hendheldach jakość wbija na średnią (jest też niższa) i nie ma dostępu do manipulowania szczegółami, jak jakość cieni czy tp. Natomiast brak wyboru rozdzielczości ekranu ma swoje konsekwencje przy grze na monitorze. Legion Go radzi sobie z tym bardzo dobrze i gra wygląda porządnie przez zwiększenia rozdzielczości. Przy Steam Decku jest już problem, bo rozdziałka jest zablokowana na 720p i na monitorze 1440p przeskalowanie obrazu wyglądało okropnie. Z innych technicznych upierdliwości warto jeszcze wspomnieć o kompilacji shaderów. Raz na jakiś czas odbywa się to przy otwarciu gry i potrafi trwać kilka minut, a my wtedy oglądamy wolne nabijanie procentów… Co ciekawe, na Decku proces ten przebiega spokojnie o 1/3 szybciej. Swoją drogą, nie przestaje mnie zadziwiać, że menu strasznie muli i np. wybierane postacie pojawiają się z opóźnieniem…

Seria Mortal Kombat miała w ostatnich latach lepsze części niż właśnie zaprezentowany reset. Kontrast sielankowości świata z wizji Liu Kanga z brutalnością i mrocznością, do jakiej przyzwyczaiła nas ta seria wypada słabo w głównej fabule. Jej druga, o 2/3 krótsza część dostępna w zbyt drogim dodatku, przywraca na chwilę właściwy mrok, ale jeszcze dobitniej pokazuje, że kolejna pozycja z multiwersum to za dużo i jest to już męczące (obejrzałem na YT xD). Gra dobrze wypada pod kątem walki na ciosy specjalne i sprawi nią brutalną przyjemność zarówno przy grze solowej, jak i z kimś. Choć nie jest najlepszą częścią, tak można jej dać szansę.

Jednak przed zakupem powinniście wziąć pod uwagę jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to działanie na handheldach. Na Switchu nie ma tej gry co ruszać. Przy handheldach PC lepiej poradzą sobie mocniejsze urządzenia z Windowsem niż Steam Deck, szczególnie jeśli chcielibyście grać na większym ekranie. Wciąż jednak w każdej z tych opcji 40 fps to maks, a brutalne wstawki zawsze tną, co irytuje i dziwi. Druga rzecz do rozważenia to cena. Te niecałe 80 PLN, które dałem za podstawkę, uważam za wciąż za dużo, biorąc pod uwagę, że wydawca pragnie wydrzeć jeszcze ze mnie dodatkową kasę krótką historią oraz dodatkowymi, drogimi postaciami. Niby nie jest to obowiązkowe, ale w menu aż bije ich brak, co irytuje. A zadaje się, że ma być jeszcze jedno DLC fabularne… Dodatkowo nie warto płacić aż tyle za pozycję, która ani wspaniale nie działa na posiadanym sprzęcie, ani nie zajmie jakoś dużo czasu (po piętnastu godzinach stwierdziłem, że mogę grę odstawić). Jeśli kiedyś wyjdzie wydanie zbierające całą zawartość w przyzwoitej cenie typu sto złotych, wtedy warto rozważyć. A jeśli nie macie żadnego Mortala, a chcecie już teraz jakiegoś fajnego na swojego handhelda, to polecamy Jedenastkę.


Trudno powiedzieć


Producent: NetherRealm Studios
Wydawca: WB Games
Data wydania: 19 września 2023 r. (PC)
Dystrybucja:
cyfrowa
Waga: 125 GB
Cena: 210 PLN
Platformy: PC, Nintendo Switch, PC, PlayStation 5, Xbox Series S/X

Screeny z gry zamieszczone w tekście pochodzą z Legiona Go.

Screeny ze Steam Decka:

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *