CELL 0: Cyber Entertainment Leisure Lounge
Któregoś dnia z braku laku postanowiłem przejrzeć zapowiedzi na Keymailerze (taka kluczownia dla mediów i twórców treści). Zobaczyłem tam CELL 0 i postanowiłem dać grze szansę.
Niestety dość często jestem zawiedziony, gdy sięgam po zachodnie visual novele, które starają się naśladować produkcje japońskie. Powody są różne, czasem jest to historia, innym razem oprawa graficzna. Oczywiście co jakiś czas trafiają się pozycje, które potrafią wejść na ten wyższy poziom. Pierwsze dwa takie tytuły, które przychodzą mi na myśl, to Queen Beast i Selene. Podobnie jak przy tych dwóch, już pierwsze spojrzenie na screeny oraz opis CELL 0 pokazały, że jest w tej pozycji coś ciekawego.

A może jednak ma? Sprawia wrażenie, jakby miała…
Akcja rozgrywa się kilkaset lat w przyszłości w bardzo ograniczonej przestrzeni. Jest nią specjalny schron, w którym znajduje się tylko jedna osoba – chłopak o imieniu Kenzo, który właśnie skończył 18 lat. Od poczęcia w formie in vitro towarzyszy mu sztuczna inteligencja o imieniu Acine, która pokazuje mu się w formie hologramu. I tu pojawia się największy zgrzyt, jaki ma ta historia – kto fizycznie zajmował się niemowlęciem, które powstało w sztucznym łonie? Nie ma tu żadnego wspomnienia o tym, żadnego robota, nic, co by wyjaśniało takie podstawy. Wiadomo, że dziecko same sobą się nie zajmie, a tu nawet talerz z jedzeniem rzucony w ścianę pozostaje niesprzątnięty. Drugą nieścisłością jest edukacja Kenza – z jednej strony Acine jasno zaznaczyła, że nie ma upoważnień do uczenia o życiu seksualnym, z drugiej bohater wie, czym chociażby jest sperma. Ma to znaczenie, ponieważ w chłopaku szaleją hormony i przyjdzie mu poznać trzy dziewczyny z innego schronu. Jeśli jednak przymknąć oko na te nieścisłości, możemy w raptem trzy-cztery godziny poznać dość ciekawą historię o chłopcu wychowanym przez SI w totalnej izolacji od świata zewnętrznego. Co więcej, dostajemy informację, dlaczego jest w tej sytuacji, a nawet więcej, pojawia się groźba śmierci i szansa na przetrwanie. Twórcy CELL 0 starali się tu poruszyć kwestie ludzkiej psychiki, samoświadomości SI czy informatycznej apokalipsy i w znacznej mierze udało im się podejść do nich w ciekawy sposób. Dzięki temu chciało mi się pobawić z różnymi opcjami dialogowymi, aby zobaczyć wszystkie trzy zakończenia oraz przeczytać każdą odpowiedź na pytania o świat, które zostały skierowane do bardziej uświadomionych dziewczyn.

Wszyscy docenilibyście nawet brukselkę, gdyście musieli jeść to, co miał Kenzo…
Styl graficzny, który przyjęło szwedzkie studio Någon Annan, ewidentnie nawiązuje do japońskiej kreski, choć narysowanych grafik jest raptem kilka. Podczas dialogów i scenek komiksowych, postaci zostały zaprezentowane grafiką, która miesza pixealrt z rysunkami. W związku z tym zobaczymy nie tylko rozpikselowaną Acine, ale też efekty wizualne na psującym się holograficznym obrazie. Wszystko to nie dość, że pasuje do klimatu gry, to jeszcze go podkręca. Tła nie robią zbytnio wrażenia, ale nie ma czego oczekiwać po tak ograniczonej przestrzeni jak nieduży schron, nawet jeśli jest z przyszłości. Na dużą pochwałę również zasługuje muzyka. Jest elektroniczna i zdecydowanie swoimi bitami pasuje do nastroju, który w danym momencie panuje w opowieści. Właściwie tylko w jednym kawałku główny dźwięk jest bardziej drażniący przez swoją głośność i swego rodzaju pustość niż druga warstwa utworu. Natomiast kawałek w menu jest tak dobry, że w ogóle nie dłużyło mi się grzebanie w ustawieniach kontrolera i gry przed jej rozpoczęciem; wręcz nawet wszystko szło w rytmie. Nawet moja partnerka zapytała, co to leci z głośników Decka.
A skoro mowa o Steam Decku, to gra odpala się na nim bez problemu na Protonie 9.0-4. Sterowanie odbywa się myszką, ale są też przypisane do danych działań przyciski, więc skonfigurowanie ich na handheldzie czy padzie to żaden kłopot. Właściwa gra nie wymaga wielu nakładów energii, więc można ustawić 5W dla procesora. Odbije się to jednak na startowaniu aplikacji z powodu bardziej zasobożernego efektu w menu – przez chwilę będzie wyglądało na trochę zbugowane i lagujące. Poza tym jeden z wielu zapisów nie chciał się wczytać, ale że gra nie jest długa i warto zrobić save’y na każdym wyborze, nie był to żaden kłopot.

Przykład jednej z kilku wstawek podanych w tym stylu graficznym – zdecydowanie jest niepokojący.
CELL 0: Cyber Entertainment Leisure Lounge (mam wrażenie, że podtytuł jest dodany na siłę, niezbyt pasuje do fabuły) jest jedną z tych pozycji, które są niepozorne, dzięki czemu łatwiej im zaskoczyć gracza swoją oryginalnością. Jeżeli macie ochotę na krótką czytankę, która ma i ciekawą historię, i przyjemną oprawę audiowizualną, to produkcja studia Någon Annan powinna zwrócić Waszą uwagę. Jest tu kilka nieścisłości i niedopowiedzeń, które zbyt mocno zrzucają się w oczy, ale nie są one aż tak ważne, by przyćmiły generalnie dobrą, debiutancką robotę. Spokojnie warto dać za nią nawet pełne 45 złotych.
Serdecznie dziękujemy Någon Annan
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Någon Annan
Wydawca: Någon Annan
Data wydania: 10 grudnia 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 4 GB
Cena: 45 PLN
Platformy: PC
Najnowsze komentarze