Mortal Kombat

Brutalność w grach to temat rzeka. Z jednej strony tego typu produkcje są tępione przez najróżniejsze media, psychologów i innych obrońców moralności, a z drugiej dzięki swojej kontrowersyjności zarabiają krocie, nawet gdy są to najzwyczajniej rasowe shity. Czy tak samo jest z najnowszą częścią Mortal Kombat?

Na pewno nie. To i owo w bijatyce zgrzyta, ale nie przeszkodziło to jej w zdobyciu wielu branżowych nagród za mordobicie roku 2011. Nic więc dziwnego w tym, że po ponad roku od premiery na PS3 i X360, NetherRealm Studio postanowiło przenieść Mortal Kombat 9 na Vitę. Mamy więc do czynienia ze zwykłym portem, lecz w najlepszym tego słowa znaczeniu.

MK2

Zacznijmy jednak od fabuły. W pierwszych kilkunastu sekundach gry widzimy m.in. konsumowaną przez sępy Sonye (a właściwie jej dwie części), Barake po niemiłym spotkaniu z kapeluszem, również nie będącego w najlepszym stanie Kung’a Lao oraz Shao Kahn’a wykończającego boga piorunów – Raidena. Temu jednak – przed kończącym jego życie ciosem – udaje się wysłać coś w rodzaju impulsu do siebie z przeszłości, przez co ten zaczyna miewać wizje, w których słyszy, co musi robić, aby uratować nie tylko siebie, ale też całą ziemię. Całość to po prostu alternatywne wydarzenia znane z MK1, 2 i 3. Wbrew temu co myślicie, historia zaserwowana przez twórców naprawdę wciąga. Cały Tryb Fabularny jest podzielony na 16 rozdziałów, rozgrywanych różnymi postaciami. Pozwala to nie tylko przedstawić, główny wątek ratowania świata przed Shao Kahn’em, ale i opowiedzieć przejścia poszczególnych zawodników krwawego turnieju. Dowiadujemy się z jakiego powodu Scorpion nienawidzi Sub-zero oraz widzimy jak i dlaczego narodzili się tak dobrze znani fanom serii zawodnicy – Milena czy Kabal. Przejście singla zajmuje ok. 7 godzin, z czego ponad 2 godziny to świetnie nakręcone przerywniki filmowe. Fabuła to z pewnością największe zaskoczenie w Mortalu, szczególnie biorąc pod uwagę to, że w poprzednich częściach gry twórcy układali ją „na odwal”. Zakończenie nie daje nam zaś złudzeń, że trwają prace nad Mortal Kombat 10. Czy ten pojawi się na Vitę? Nie mam pojęcia.

MK3

Samą rozgrywką gra powraca do korzeni serii. Stroje fighterów to odświeżone kostiumy z pierwszych części mordobicia i choć postacie są zaprojektowane w 3D, to poruszać możemy się tylko w dwóch wymiarach. Osobiście wole to, od systemu walki choćby z Tekkena. Do tego używamy krzyżaków lub lewego drążka, za atakowanie odpowiedzialne są przyciski po prawej stronie (każdy z nich jest odpowiedzialny za inną kończynę), prawy trigger to blok, a lewym wykonujemy chwyty. W trybie TAG Team – gdzie naprzeciw siebie stają dwie drużyny, po dwóch zawodników w każdym – prawy analog służy za zmianę postaci, którą aktualnie gramy. Sterowanie jest wygodne i dość szybko nauczyłem się specjalnych ataków, combosów oraz uniku.

Przed rzuceniem się w wir walki zalecam jednak spędzenie paru godzin w trybie treningowym, aby podszkolić wykonywanie ciosów i wybrać dla siebie najlepszego zawodnika. Moim został Skorpion. Jest on zwinny, szybki i po odpowiedniej kombinacji przycisków potrafi porządnie przygrzmocić. Nowością są X-ray’e. Możemy je odpalić jednocześnie naciskając L oraz R, gdy ich pasek w 100 procentach się zapełni. Czym się różnią od zwykłych ataków? Po pierwsze – wyglądają rewelacyjnie. Składają się z 2-3 ciosów, a przy każdym widzimy jaki jest ich skutek… najczęściej połamane kości. Po drugie – zabierają 1/3 paska zdrowia. Po trzecie – wiele z nich mogłoby spokojnie robić za Fatale (chociaż ktoś ze zmiażdżoną nogą i złamanym karkiem, nie powinien już tak wysoko skakać).

MK4

No właśnie: Fatality. Znak rozpoznawczy Mortal Kombat. Możemy je wykonywać tradycyjnie za pomocą przycisków, jak i dzięki ekranowi dotykowemu. Jeśli jakimś cudem ktoś nigdy o nich nie słyszał, to tłumacze – są to gwiazdorskie, dające radochę i co najważniejsze – brutalne wykończenia przeciwników. Niektóre z nich wykorzystują areny, co pozwala na np. rzucenie przeciwnika do żrącego kwasu. Jednym słowem: czysta przyjemność! Każdy fighter posiada od 3-4 wykończeń. Pierwszy z nich jest odblokowany od razu, lecz inne musimy albo kupić (a zakupy w tutejszej wersji „Biedronki” do najprzyjemniejszych nie należą) albo zdać się na szczęście i spróbować go odpalić wciskając przypadkowe przyciski. Walkę możemy też zakończyć – nie już tak dobrze znanym – Babality. Po jego zastosowaniu, wroga zamienimy w… bobasa. Szczerze mówiąc, to jak dla mnie to element nie pasujący do reszty. Nie mniej jednak zawsze się zastanawiałem jak wygląda taki Kratos z serii God of War jako 2-latek J.

W grze do wyboru mamy 32 zawodników. Większość z nich to już znani kombatanci, jak na przykład Sub-zero, Johnny Cage lub Kitana, ale dostaliśmy też paru dodatkowych postaci. Dwie najciekawsze z nich to bóg wojny Kratos i bohater kultowego horroru „Koszmar z Ulicy Wiązów” – Freddy Krueger. Zawodników – Rain’a, Kenshi oraz Skarlet* można było nabyć na konsole stacjonarne za pomocą DLC, zaś Vitowcy dostaną ich za darmo. To miło ze strony twórców, że gdy w mudzie jest zmuszanie graczy do płacenia za jedną grę kilka razy, nie chcą wydoić z nas jeszcze więcej kasy.

MK5

Mortal Kombat 9 to jednak nie tylko bijatyka. Autorzy stworzyli dla nas dodatkowo Wieże Wyzwań. Jest to zbiór w sumie ponad 450 zadań, w których musimy m.in. pokonać przeciwnika tylko za pomocą ataków specjalnych, albo wykonać Fatality na… pluszowym misiu. Tryb ten był już dostępny na konsolach stacjonarnych, lecz twórcy podarowali vitowcom 150 nowych zadań wykorzystujących żyroskop lub ekran dotykowy. Pierwsze walki w tym trybie są banalne, ale następne wymagają umiejętności. Po za tym dostajemy też kilka mini-gier. Test You Slice toMortalowa wariacja na temat iOS’owego hitu “Fruit Ninja”, z tą różnicą że zamiast owoców siekamy… pourywane głowy. W Test You Balance musimy tak poruszać konsolą, aby nasz zawodnik nie spadł z palu.To naprawdę świetny sposób na urozmaicenie rozgrywki.

Niestety nie miałem okazji bicia się przez sieć, ale mimo to co nieco o multi należy wspomnieć. Walczyć możemy on-line lub z kolegą siedzącym obok. Dostępny jest zarówno tryb 1vs1 jak i TAG team., ale zabrakło oglądania walk innych przeciwników znango z konsol stacjonarnych. Z opinii innych graczy można wywnioskować, że zabawa w multiplayer nie odstaje od reszty produkcji i trzyma bardzo dobry poziom.

Nie mam wątpliwości, że najsłabszą cechą produkcji jest oprawa, a tyczy się to w szczególności modeli postaci. Tekstury są niskiej rozdzielczości, a krawędzie poszarpane. Gra czasami sprawia także wrażenie, jakby jej rozdzielczość była mniejsza od tej w OLED’owym ekraniku PS Vita. Areny wyglądają lepiej, ale wciąż odstają od tych z PS3 i x-klocka. Twórcy wynagradzają to nam po części stałymi 60 klatkami na sekundę, choć to nie usprawiedliwia ich w stu procentach. Za to ogromny minus.

MK7

Mimo to Mortal Kombat to jeden z najlepszych portów, w jakiego miałem szansę zagrać. Twórcy przenieśli grę na handhelda w 101%, dając nam dodatkowe postacie czy wyzwania wykorzystujące możliwości Vity. Mimo to jeśli zakupił grę rok temu na „duże” konsole, to kupowanie wersji przenośnej nie będzie miało zbytniego sensu. Gdy jednak myślisz nad wyposażeniem się w bijatykę, a masz wybór, powinieneś wybrać bogatszą pod paroma względami edycję na kieszonsolkę Sony.

* Z tą postacią wiąże się pewna ciekawostka – do pierwszej części klasycznego mordobicia wkradł się błąd, sprawiający że stroje Kitany i Mileny „farbowały” się momentami na czerwono. Fani nazwali tego typu wojowniczkę Skarlet, a deweloperzy MK9 postanowili się do nich uśmiechnąć i stworzyć odrębną wojowniczkę.


 

Plusy:

  • Zaskakująco ciekawa fabuła
  • Łatwe do opanowania sterowanie
  • Dodatkowe tryby gry
  • Stałe 60 klatek na sekundę

Minusy:

  • Grafika rodem z PSP

Grafika: 5
Dźwięk: 8
Fabuła: 8
Gameplay: 9
Ogólna: 8,7/10


Producent: Netherrealm Studio
Wydawca: Cenega, Warner Bros. Interactive Entertainment
Data wydania: 23.05.2012 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Cena: 169 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *