Citizen Sleeper

Matrix w krzywym zwierciadle lub „Obywatel Kane” wśród sci-fi, czyli jak w oryginalny a wierny sposób przełożyć język papierowego RPG na grę.

Citizen Sleeper to klasyczne, poważne w tonie science-fiction czerpiące bardzo silne inspiracje gameplayowe i narracyjne z papierowych RPG, a fabularnie odhaczające punkt za punktem gatunkowe must-have’y. Jak klasyka gatunku i powaga, to rozważania o człowieczeństwie. Są punktem wyjścia dla fabuły: główny bohater, tytułowy śpiący, jest mechanicznym ciałem, w którym mieszka symulowany umysł człowieka, który niczym w przeciwieństwie Noznickowskiej maszyny doświadczeniowej zdecydował się sprzedać swoje ludzkie ciało korporacji, która utrzymuje je w stanie snu, podczas gdy emulowana psychika kieruje robotem do ciężkich i niewdzięcznych robót. Nasz bohater jednak dał radę uciec z korporacyjnego kieratu i pojawić się na stacji kosmicznej pełnej innych wyrzutków i banitów; niestety nie tak łatwo jest się utrzymać przy życiu, zwłaszcza gdy na ogonie siedzi nam łowca nagród…

Od pierwszej sceny zaciekawiło mnie ujęcie podmiotowości tytułowego Sleepera, który może i jest maszyną, ale jednocześnie ze względu na rezydujący w nim ludzki umysł potrzebuje pożywienia i snu tylko po to, by nie zwariować. Jednocześnie, będąc bytem cyfrowym, czuje się uwięziony w swojej fizyczności. Dialogi nierzadko podejmują temat ciężkości związanej z posiadaniem ciała, zwłaszcza osoby, która nie ma konwencjonalnego czucia i potrafi, jak Netrunnerzy u Williama Gibsona, podłączyć się do sieci i w niej wędrować. Sama sieć o monochromatycznym wyglądzie przypomina jungowską zbiorową nieświadomość, gdy wędrują po niej archetypiczne stworzenia-zapomniane programy. Starczy tego filozofowania – warto powiedzieć jedynie, że Citizen Sleeper bierze to, co najlepsze z tradycji gatunku i potrafi pobudzić wyobraźnię.

Pod względem rozgrywki CS jest zasadniczo sesją RPG przełożoną na język zer i jedynek. To interaktywna fikcja, która dzięki półotwartej strukturze fabularnej oraz systemie rzutów kością i cyklów czasowych unika liniowości. Spędzamy czas na stacji kosmicznej, podejmując się różnych aktywności. Czas dzieli się na cykle, odpowiednik ziemskiej doby. Każdy cykl dla bohatera zaczyna się od rzutu pięciu kośćmi. Następnie, przypisując konkretny wynik rzutu do konkretnej aktywności możemy ją wykonać – im mniejsza liczba oczek, tym mniejsza szansa na pozytywne rozpatrzenie testu. Oczywiście, są modyfikatory: po pierwsze, aktywności mogą być mniej lub bardziej ryzykowne, co decyduje o konsekwencjach negatywnego wyniku; po drugie, do rzutu mogą zostać doliczone statystyki postaci. Początkowo zależą one od klasy (są trzy, każda ma coś na minusie i coś na plusie, a reszta na 0), a w miarę wypełniania wątków fabularnych otrzymuje się punkty doświadczenia, dzięki czemu można polepszyć swoje statystyki. Ponadto podstawowym zadaniem jest przetrwać – zarabianie pieniędzy na przysłowiowy chleb jest konieczne, bo bez jedzenia ciało Sleepera niszczeje szybciej, a i tak co noc dostaje -1 do stabilności. Im gorszy stan bohatera, tym mniej rzutów kośćmi ma do dyspozycji. Na szczęście można za grube pieniądze wstrzyknąć sobie życiodajny Stabilizator.

Muszę przyznać, że jeszcze nie widziałam tak bezpośredniego, a przy tym tak ciekawego przełożenia formuły papierowego RPG na język gry. Presja czasu (niektóre zdarzenia mają swój krytyczny licznik i np. jeśli czegoś nie zrobimy przez następne kilka cykli, to po nas) i niepewność wyniku wymusza ostrożne podejmowanie decyzji, a odblokowywanie nowych przestrzeni i nowych znajomości przez wymagające na ogół powtarzania czynności sprawia bardzo dużą przyjemność i przekonująco symuluje wrażenie przebywania i życia na stacji kosmicznej.

Najsmaczniejszą częścią Citizen Sleeper jest poznawanie linii fabularnych i historii bohaterów pobocznych, których kolejność zależy w gruncie rzeczy od nas. Niektóre szanse da się stracić, nie robiąc ich wystarczająco wcześnie lub przegrywając krytyczny dla danej misji rzut, ale dużo wątków spokojnie poczeka na gracza. To może się niektórym nie spodobać, bo pomniejsza wagę odpowiedniego zarządzania czasem i zasobami, zwłaszcza że im dalej w las, tym trudniej przegrać rzuty: nic nie zabrania rozwinąć prawie wszystkie statystyki postaci, a odblokowanie skilla polegającego na możliwości powtórzenia rzutu raz na cykl jest bardzo mocnym ułatwieniem. Pojawienie się nowego wątku wiąże się z pojawieniem się w głowie bohatera nowej motywacji, nowego Dążenia: czyli tutejszego odpowiednika questu. Niektóre historie potrafią naprawdę zaciekawić – dość powiedzieć, że nawet w obliczu zbliżającego się zagrożenia śmiercią moim priorytetem było dostarczać nowe grzyby gościowi z ulubionego foodtracka, żeby w końcu kiedyś opowiedział mi historię swojego życia… Jedyną wadą jest może sama główna linia fabularna, serwująca znane, cyberpunkowe banały o złowieszczych korporacjach bez szczególnego niuansu.

Citizen Sleeper to też pierwsza gra, jaką znam, w której można… przegapić zakończenie. Dotrzeć do konkluzji, a potem wybrać, że nie, jednak chcemy trwać dalej na stacji. Na początku trochę mnie to skonfundowało, zwłaszcza gdy dotarłam w tym samym czasie do kulminacji trzech istotnych wątków… która nie wiązała się z zakończeniem. Raz zdecydowałam się jednak nie uciekać z samotnym ojcem, który stał mi się drogi podczas pracy nad budową nowego statku kosmicznego; innym razem postanowiłam nie rozpłynąć się w cyfrowym niebycie i wrócić do ziemskiej powłoki. Robię coraz więcej rzeczy, w tym takie, o które nie podejrzewałabym siebie z początku gry (wstąpienie do komuny), możliwości jest coraz mniej, a ja nadal trwam. Hoduję grzyby i buduję browar. Przypominam sobie monolog bohatera z początku gry, który sam siebie pyta o cel. „Zbudować sobie nowe życie na stacji”, tak zaznaczyłam. No i tak zrobiłam.

Oprawa graficzna jest minimalistyczna, ale robi robotę, zwłaszcza dzięki minimalistycznemu interfejsowi. Dodatkowym walorem są charakterystyczne projekty postaci oraz duzy kontrast między światem fizycznym a cyfrowym, ale ogólnie nie ma co spodziewać się fajerwerków. Muzycznie pojawia się tu dość spodziewana w takim gatunku elektronika, bardziej pogodna i ambientowa na pokładzie, zbliżająca się do noise’u w elektronicznych obwodach pod nim.

Podsumowując, Citizen Sleeper to kawałek bardzo ciekawej, narracyjnej przygody z innowacyjnym systemem pozwalającym na nieliniowe jej poznawanie. Bywa trochę zbyt łatwe i zbyt schematyczne, lecz klasyczne tropy realizuje w bardzo wciągający i udany sposób, a prawdziwą perełką fabuły są relacje, które buduje się na statku.

 


Polecamy


Producent: Jump Over The Age
Wydawca: Fellow Traveller
Data wydania: 5. maja 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1,6 GB
Cena: 99,99 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC, PlayStation 4, PlayStati0n 5, Xbox One, Xbox Series S/X

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *