Quarantine Circular

Czyszczenie Switcha – część piętnasta.

Kilka lat zajęło mi zabranie się za Quarantine Circular, choć Subsurface Circular mi się podobał. Najwyraźniej odkąd kupiłem tę grę na jakiejś promce cały czas miałem coś ciekawszego do ogrania. I nie pomagało nawet to, że to bardzo krótka pozycja. No ale skoro czyszczę Switcha przed zakupem sukcesora, przyszła pora przyjrzeć się kolejnej pozycji Mike’a Bithella.

W pamięci wyraźnie tkwi mi, że opowieść o śledztwie prowadzonym przez robota pośród robotów była bardzo interesująca. Gdy rozpoczynałem Quarantine Circular nie kojarzyłem już zupełnie niczego, o czym może być ta pozycja. W związku z tym podszedłem do niej z jednej strony jak do czystej karty, z drugiej jednak jakieś oczekiwania miałem z racji dobrej poprzedniej części. Żeby nie przedłużać oczekiwania, od razu napiszę, że po przejściu gry byłem zawiedziony. A nawet więcej, już w trakcie pierwszego czytania fabuła mnie nie porywała.

Akcja gry rozgrywa się w przyszłości, w której Ziemię najpierw spustoszyły efekty zmian klimatycznych, a potem, na domiar złego, rozpętała się pandemia nowego wirusa (spoko, spoko, gra powstała jeszcze przed COVID-em). W tych okolicznościach pewnego dnia na naszej planecie pojawia się kosmita. Jako że jest wielki i opancerzony, został pojmany przez ludzi i właśnie oczekuje na rozmowę ze zwierzchnikiem Ziemi. Naszą rolą, za pomocą kilku osób, będzie oszacowanie, czy przybysz ma pokojowe zamiary. Problem w tym, że już od początku opcje dialogowe jasno wskazują na to, że nie ma tu rzeczywiście różnych scenariuszy dla roli kosmity – ma tylko jedno zadanie, a nam pozostanie tylko próba podpięcia się pod nie.

Innym problemem jest to, że mimo, że czas nagli, dużo jest tu przeciągania rozmów niepotrzebnymi w tej sytuacji informacjami. Jasne, ogólnie daje to jakiś kontekst dla budowy świata czy tło dla motywacji kosmity, ale w tej sytuacji niezbyt jest na to miejsce. Zakończeń jest podobno osiem, ale sam miałem cierpliwość tylko do odkrycia dwóch. Jedno wniknęło z kilku decyzji, drugie z powtórzenia ostatniego rozdziału i zmiany tylko jednego wyboru. Przy okazji zobaczyłem, jak w rzeczywistości część odpowiedzi tak właściwie nic nie wnosi i prowadzi do tego samego punktu w historii. Napisanie dobrze rozgałęzionej historii nie jest proste, szczególnie przy tak krótkim czasie rozgrywki. Tu czuć, że gra jest za krótka na więcej możliwości, w efekcie czego dostajemy tak naprawdę tylko kosmetyczne zmiany dla endingów i większości efektów wyborów dialogowych. Dlatego po zobaczeniu dwóch wersji zakończenia po prostu nie chciało mi się próbować odkryć ich więcej. Swoją drogą, skoro jest tyle zakończeń, to aż dziwne, że w opcjach nie dostaliśmy żadnego ich spisu, choć galeria jest. Jest też możliwość przejścia gry ponownie z komentarzem twórców, podobnie jak w poprzedniej części.

Quarantine Circular wygląda interesująco i ma dość przejrzysty hud z dialogami. Na audio też nie ma co narzekać, jednak na dubbing nie liczcie. Przynajmniej dzięki temu wszystkiemu trochę przedłużające się dialogi czyta się przyjemniej. Generalny koncept gry zasadniczo jest dość ciekawy, więc spędzenie ponad dwóch godzin z tą czytanką nie jest złym pomysłem, jeśli coś Was w niej zaciekawiło czy chociażby podobała Wam się poprzednia część. Można by nawet dać za nią i pełna cenę, która wynosi 22 PLN, ale już od kilku lat spada na promkach o połowę i to jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie, jeśli już za bardzo nie macie pomysłu, co sobie poczytać na handheldzie. Jeśli nadal macie bardziej interesujące Was pozycje na celowniku, tę spokojnie możecie pomiąć.


Trudno powiedzieć


Producent: Bithell Games
Wydawca: Bithell Games
Data wydania: 8 grudnia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 935 MB
Cena: 21,99 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *