Saturday Morning RPG
Saturday Morning RPG to, jak sama nazwa wskazuje, RPG, który garściami czerpać miał z japońskich przedstawicieli tego gatunku. Jednak poza turowym systemem walki nie czuć ani krztyny japońszczyzny. Jest to miłe zaskoczenie, ponieważ na naszą kieszonsolkę takich tytułów praktycznie nie ma. Całą grę zdają się wypełniać nawiązania do filmów, komiksów, gier, muzyki, a nawet sklepów i restauracji popularnych w latach 80’. Jeżeli więc chcecie przenieść się w przeszłość, do Ameryki lat świetności disco i dzwonów, powinniście koniecznie zapoznać się z tym tytułem.
W SaturdayMorning RPG poznamy perypetie Marty’ego – z pozoru zwykłego licealisty, jednak, jak to w grach bywa, nasz protagonista okazuje się być wybrańcem, który ma uratować świat przed dowódcą zagrażającej pokojowi na świecie organizacji HoodZ pomocą przychodzi mu tajemniczy człowiek nazywający siebie Czarodziejem. Przekazuje Marty’emu magiczny zeszyt. Dzięki jego mocy nasz bohater może zmieniać przedmioty codziennego użytku w broń.
Gra jest podzielona na epizody, a w każdym z nich mamy inny cel główny, chociaż i tak sprowadza się on przeważnie do pogrzebania planów naszego głównego antagonisty. O ile w pierwszym rozdziale spotkamy się z dużą gamą przeróżnych przeciwników, o tyle już w kolejnych epizodach przyjdzie nam mierzyć się z tymi samymi wrogami, przez co szybko może wkraść się nuda.
Oczywiście, jak fani gatunku mogą się domyślić, w Saturday Morning RPG będziemy mogli również przyjmować zadania poboczne od NPC. Niektóre wymagają pozwiedzania trochę okolicy, inne będziemy mogli na spokojnie zrobić w trakcie wykonywania wątku głównego, a przy reszcie można mieć wrażenie, że zostały one dodane tylko po to, aby rozśmieszyć gracza. W końcu nie w każdym RPG mamy za zadanie uratować znajomego, który utknął w toalecie, albo zlikwidować panią ze stołówki. Fabuła, jak widać po załączonych przykładach, stawia bardziej na humor niż na powagę. I wychodzi to grze jak najbardziej na plus.
O gameplayu za dużo rozpisać się nie mogę, ponieważ tryb historii Saturday Morning RPG rozgrywką nie różni się tutaj od innych gier RPG. Mamy tu więc spacerowanie po mieście i przyjmowanie zleceń od napotkanych postaci, czyli standard gatunku. Jednak całkowicie odmienne wrażenie dostarcza nam walka. Przed rozpoczęciem każdego starcia mamy kilka sekund na zdrapanie naklejek z naszego zeszytu. Są one typowymi zbierajkami rozsianymi po mapie, łącznie jest ich 128, a przyklejonych na nasz notatnik możemy mieć maksymalnie 5. Każda z nich daje inny efekt i nie zawsze jest on pozytywny. Może to być bonus zwiększający otrzymywane doświadczenie o 20% za wygraną bitwę podpalenie przeciwnika na początku rundy, a nawet wlepa nie dająca absolutnie nic.
Przejdźmy do samej walki. Mamy tu cztery opcje przedstawione jako menu kołowe (z czego jedna z opcji pojawiła mi się tylko raz podczas całej gry i nie jestem pewien, co powoduje jej obecność). Wzmocnienia, czyli kolejna możliwość wykorzystania ruchu, zostały przedstawione jako puszki napojów energetyzujących. Służą one do zwiększania naszego mnożnika ataku. Domyślnie jest on ustawiony na jeden, maksymalnie może osiągnąć prawie dziesięciokrotność tej liczby. Jak możemy się domyślić, im większy współczynnik, tym większe zadajemy obrażenia. Mamy do wyboru trzy opcje wzmocnienia różniące się metodą aktywacji: czarny „nabijamy” poprzez jak najszybsze klikanie w określonym czasie, niebieski uruchamiany jest automatycznie (aczkolwiek podnosi nasz współczynnik ataku bardzo skromnie), a czerwony działa na zasadzie minigierki, w której musimy kliknąć przycisk w odpowiednim momencie. Kolejna z opcji to atak wręcz. Działa on tak samo, jak wspomniane przed chwilą czerwone wzmocnienie, czyli uzależniony jest od wykonania dodatkowej czynności. Trzecia opcja, to odpowiednik skillów z innych gier z gatunku. Umiejętności w grze występują jako przedmioty, mniej lub bardziej typowe dla lat 80’, jak na przykład płyty winylowe, figurki Botchangerów (odpowiednik Transformersów) lub kartridże z grami na NESa. Możemy je znajdować podczas eksploracji poziomów lub kupować w rozstawionych po mapach automatach. Każdy różni się od siebie zadawanymi obrażeniami, szybkością, z jaką możemy z niego skorzystać, ilością użyć na bitwę, a także samym zastosowaniem. Poza ofensywnymi mamy również przedmioty defensywne i leczące, a także inne, totalnie nieprzydatne robiące za eastereggi. Za przykład niech posłuży Decoder Ring, po użyciu którego na dole ekranu pojawią się znane z „darmowych” aplikacji mobilnych reklamy. Ostatnia z opcji to umiejętność ostateczna. Zabija ona wszystkich przeciwników (poza bossami) znajdujących się na ekranie niezależnie od ich życia, obrony i innych czynników.
Poza trybem historii mamy również do wyboru dwa inne (domyślne tryby):
– tryb Endless, polegający na odpieraniu nieskończonych fal wrogów. Na początku możemy wybrać, z jakimi spotkanymi wcześniej w trybie historii przeciwnikami chcemy się zmierzyć. Po każdej fali mamy jej podsumowanie, a razem z nim odnawiają nam się niektóre umiejętności. Abyśmy się nie zanudzili, twórcy co pięć fal dają nam do obicia jednego z minibossów. Szczegół, a cieszy.
– tryb Arena, gdzie możemy wybrać jednego z dwóch przeciwników, z którym chcemy się zmierzyć. Wrogowie w tym trybie to ulepszone wersje nieprzyjaciół występujących w trybie historii. Mają oni więcej punktów życia, jak i zwiększony atak i obronę.
Modele bohaterów, przedmiotów i naklejek są 8 bitowe, natomiast otoczenie jest już w pełnym 3D. I tutaj pierwsze moje zastrzeżenie: o ile w bitwach postacie mają cienie, o tyle poza nimi one nie występują, co trochę razi w oczy. Za udźwiękowienie tego tytułu odpowiedzialny jest Vince DiCola, który stworzył również soundtrack do filmu Transformers: The Movie. W grze został nawet użyty soundtrack z tej produkcji, tak więc i tu klimat lat 80’ został zachowany.
Opinie
Polydeuces:
SaturdayMorning RPG było dla mnie zaskoczeniem. I to jak najbardziej na plus. Nie grałem w tak absurdalne fabularnie i tak bardzo amerykańskie RPG od czasów South Park: Kijek Prawdy. O ile wątek główny gry możemy skończyć w niecałe 5 godzin, o tyle wymasterowanie każdego epizodu, wykonanie wszystkich pobocznych questów (które wykonać naprawdę warto) i zdobycie wszystkich naklejek może zająć nam trochę czasu. Grafika jest schludna, a ścieżka dźwiękowa, w szczególności utwór „Legacy”, bardzo przypadła mi do gustu. SaturdayMorning RPG, pomimo kilku wad, jak irytująca mechanika zdrapywania naklejek przed każdą walką, brak cieni czy za niski poziom trudności, wciąż ma sporo do zaoferowania. Jeżeli chciałbyś przenieść się w amerykańskie lata 80’ i posmakować trochę ich popkultury, polecam zapoznać się z tym tytułem.
Fabuła: 7/10
Audio: 8/10
Grafika: 6.5/10
Gameplay: 7.5/10
Ocena ogólna: 7/10
Szponix:
Nie wiem, czy gdyby Limited Run Games nie wydało tej pozycji w wydaniu pudełkowym, zainteresowałbym się nią. Jeśli nie, prawdopodobnie zrobiłbym błąd. Gra jest dość oryginalna, wplata ogromną dawkę humoru, a całość przedstawiona jest w dość niekonwencjonalny sposób. Co więcej, kampania jest wystarczająco długa, a do głównego wątku dochodzi jeszcze spora liczba pobocznych wyzwań i sekretów do odkrycia. Niestety sama fabuła nie zrobiła na mnie większego wrażenia, a dokładniej zaczęła przynudzać gdzieś od połowy, gdy do akcji wkroczyły roboty. Na początku była całkiem przyzwoita. Gdybym miał ocenić pierwszą połowę gry, wystawiłbym solidne 8, drugą wówczas musiałbym ocenić na co najwyżej piątkę z małym plusem. Ostatecznie grze wystawiam 7 i polecam, gdy tylko trafi do naszego PS Store, zwłaszcza jeśli cena za wydanie cyfrowe nie przekroczy 40 PLN. Jestem za tym, aby na PS Vita powstawało trochę więcej tak zwariowanych i oryginalnych produkcji, trzymających się oczywiście spójnej całości.
Fabuła: 6/10
Audio: 7/10
Grafika: 6.5/10
Gameplay: 7.5/10
Ocena ogólna: 7/10
Plusy:
- niebanalna i wciągająca fabuła
- sporo zadań pobocznych
- soundtrack
- stosunkowo łatwa platyna
Minusy:
- za krótka
- irytująca mechanika naklejek
- niski poziom trudności
- niedostępna póki co w europejskim PS Store
Fabuła: 6.5/10
Audio: 7.5/10
Grafika: 6.5/10
Gameplay: 7.5/10
Ocena ogólna: 7/10
Producent: Mighty Rabbit Studios
Wydawca: Mighty Rabbit Studios, Limited Run Games (tylko wydania fizyczne)
Data wydania: 26 stycznia 2016
Dystrybucja: cyfrowa (tylko w US) i fizyczna (od LRG)
Waga: 586 MB
Cena: 9.99$ (około 40 PLN)
Gra jest dostępna także na Nintendo Switch w cenie 32 PLN.
Najnowsze komentarze