Lost Sea

eastasiasoft bardzo dobrze radziło sobie na PlayStation. Ale ponieważ Vita zaczyna im odpadać z racji mocy sprzętu, firma postanowiła zaatakować Słicza. Na pierwszy rzut idzie Lost Sea, czyli produkcja o ciekawej koncepcji, ale nie najlepszym wykonaniu.

Fabuły tutaj nie ma. Pretekstem do jej przechodzenia jest natomiast to, że utknęliśmy na wyspach Trójkąta Bermudzkiego. Na początek wybieramy jednego z ośmiorga rozbitków. Jedynym kryterium, jakim się kierujemy, jest wygląd, ponieważ na starcie wszyscy są czystą kartą. Dopiero w trakcie gry, dzięki od razu znalezionej maczecie, którą będziemy siekać przeciwników, zbierzemy potrzebne do rozwoju punkty doświadczenia. Kupimy za nie podstawowe ulepszenia, jak zwiększenie paska staminy czy życia oraz odblokujemy dodatkowe sloty na przedmioty. Musimy też kupić takie zdolności, jak szybsze bieganie, unik z przeturlaniem czy dodatkowe ataki. Ponieważ nie mamy opcji zwiększenia sobie siły czy nauczenia się otwierania zamków, z pomocą przyjdą spotykani na wyspach inni rozbitkowie. Dodadzą oni wspomniane już opcje oraz kilka innych. W sumie będziemy mogli mieć ich w drużynie czterech, ale, oczywiście, tylko gdy odblokujemy dość slotów dla nich. Ostatnią formą pomocy jest ulepszanie statku, którym przemieszczamy się z wyspy na wyspę. Przykładowo, możemy ulepszyć teleskop, który pokaże na mapie rozbitków, czy kabinę, która ozdrowi nas w drodze, czy też pojawi się przedmiot niespodzianka na pomoście. Wszystko to jest nam niezbędne do ucieczki z Trójkąta Bermudzkiego. Został on podzielony na pięć stref, a w każdej z nich znajdziemy kilka małych wysp i jedną większą z bossem. Poruszać się między wysepkami możemy dzięki tabliczkom poukrywanym na nich, ale uprzednio musimy je znaleźć, by z danej wyspy w ogóle się wydostać.

I na tych pomysłach to, co dobre w tej grze, się kończy. Głównym powodem jest to, że mamy do czynienia z rogalikiem, a więc po śmierci tracimy różne rzeczy. Ponoć w stosunku do poprzednich wydań wersja na Słicza i tak jest złagodzona pod względem kary za zgon, ale wciąż jest ona wystarczająco dotkliwa. Otóż, gdy nam się kojfnie, możemy wybrać jedną z odblokowanych stref, ale, jak wiadomo, im dalej w grę, tym jest trudniej, a ponieważ tracimy wszystkie ulepszenia, jesteśmy na bardzo osłabionej pozycji. Żeby nie było,  coś tam możemy kupić przed nowym startem, bo dostajemy trochę złota i XP na postawie liczby zebranych wcześniej tabliczek, ale jest to małe pocieszenie. Teoretycznie moglibyśmy lecieć od początku, czyli pierwszej strefy, ale w praktyce byłoby to strasznie męczące. Gra idzie bardzo ślamazarnie, bo bieganie jest wolne, a wyspy z czasem robią się coraz większe. Poza tym atakowanie i robienie uników jest jakieś takie toporne – postać wolno reaguje, więc jeśli np. biegniemy i damy atak, to prędzej oberwiemy niż sami trafimy. Tak właściwie cios typu bączek dopiero poprawia tę sytuację, ale, jak już wspomniałem, trzeba go wykupić, a kosztuje wystarczająco sporo XP. Poza tym sterowanie też ma mało intuicyjny układ, a zmienić go nie można

lost sea 2

Nie ma co tego ukrywać, gdyby w końcu zginąłem w drugiej strefie i zrobiłem ponowne podejście do gry, zaczynając właśnie od pustyni, już całkiem odbiłem się od tej produkcji. Na początku było w miarę w porządku, ponieważ robiłem postępy, postać stawała się mocniejsza itp., więc ogólna ślamazarność tak nie przeszkadzała. Ale po zgonie, gdy potraciłem najważniejsze ulepszenia chłopka, zginąłem raz dwa. Niby da się pociągnąć dłużej w takim przypadku, ale trzeba grać z niezwykłą ostrożnością, a kto ma na to czas i chęci w grze podpadającej pod aRPG? Serio, gdyby rogalikowatość została rozwiązana inaczej, np. cofnięciem do nawet początku, ale z posiadanymi ulepszeniami, to od razu byłoby lepiej. A tak dostajemy sztucznie utrudnioną, ślamazarną produkcję. Poza ogólnym zamysłem Trójkąta Bermudzkiego, szukaniu towarzyszy i nawet systemowi ulepszeń mogę jeszcze pochwalić oprawę AV, ale to nie powód, by kupować tę grę. Szkoda, że pójście w roguelike’a zmarnowało potencjał Lost Sea.


Ocena: 4,5/10


Serdecznie dziękujemy eastasiasoft
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: eastasiasoft, Ratalaika Games
Wydawca: eastasiasoft
Data wydania: 31 maja 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,5 GB
Cena: 39 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *