Captain Toad: Treasure Tracker

Przed Wami kolejny port z Wii U. Jednak wydanie tej gry na Switchu wcale nie jest złym pomysłem, ponieważ jest warta ogrania.

Captain Toad: Treasure Tracker pojawił się po raz pierwszy w 2014 roku. Oferował wtedy trzy rozdziały prostej historii. W każdym z nich Toad i Toadette muszą mierzyć się z następstwami pojawienia się wielkiego niebieskiego ptaszyska – Wingo. Dialogów czy po konkretniejszego rozwoju fabuły tu nie ma, ale za to wątek przewodni przynajmniej daje jakiś w miarę ciekawy pretekst do przemierzania kolejnych plansz. A samych plansz jest całkiem sporo. W pierwszym rozdziale jest ich 18, w drugim też, za to w trzecim już 28. Do słiczowej wersji zostały jeszcze dodane kolejne tak zwane kursy. Znów jest ich 18, a część z nich została oparta o Super Mario Odyssey.

Rozgrywka jest miksem gry logicznej z typową zręcznościówką. Na każdej planszy naszym głównym zadaniem jest odnalezienie drogi do gwiazdy, która zakończy poziom. Jednak zawsze gdzieś poukrywane są też trzy diamenty. Dostanie się do nich potrafi być już bardziej skomplikowane – czasem trzeba bardziej pomyśleć (np. poprzesuwać odpowiednie bloki), innym razem odpowiednio sprawnie zadziałać (np. strzelić rzepą w trudniejsze miejsce). Diamenty nie są tylko ozdobą karty planszy w księdze, co jakiś czas są też niezbędne do odblokowywanie kolejnych kursów, ale, na szczęście, wymóg liczbowy jest zawsze rozsądny. Poza księżycem i diamentami, już po przejściu planszy, dostaniemy jeszcze dwa dodatkowe powody, żeby do niej wrócić. Pierwszym jest zadanie specjalne, które czasem może zostać zaliczone w ciemno. Dla przykładu, trzeba znaleźć ukrytego złotego grzyba, zebrać ileś monet czy przejść planszę bez skuchy. Drugą zachętą jest zabawa w chowanego z pikelowatym Toadem. Ponieważ jest w 2D, łatwo mu się ukryć w jakimś zakamarku planszy, a my musimy go znaleźć.

Grze zdecydowanie nie można odmówić różnorodności. Podstawą zabawy jest poruszanie się po dioramach. Każda z nich oferuje różne ciekawe problemy do rozwiązania w różnych środowiskach. Dla przykładu, w dziale logicznym musimy odpowiednio przesuwać kawałki dioramy, aby utorować sobie przejście do diamentów i księżyca. Zręcznościową opcją może być chociażby szalony bieg po rozpadających się blokach. Nie brakuje też miksu obu podstaw, czyli trzeba sprawnie zebrać kilof i rozwalić nim schowany pośród innych odpowiedni blok. Żeby nie było za łatwo, nasze muchomorki mogą też zginąć. Po pierwszej skusze następna zabiera życie, a strata wszystkich żyć na planszy wiąże się z utratą wszystkiego znalezionego na niej i powtarzaniem jej. Za to po zgonie bardzo łatwo uzyskać 4-5 żyć, więc nikt nie powinien być zbyt sfrustrowany.  Plusem jest też to, że możemy sobie najpierw rozkminić dioramę, np. pod motyw z kilofem, a potem próbować ponownie, już bez np. potrzeby zdobywania uprzednio znalezionych diamentów.

W kwestii graficznej dostajemy bardzo ładne, bajkowe 3D. Kursy i dioramy bazują w znacznej, jak nie pełnej mierze na znanych już z innych gier Nintendo motywach. Trafimy więc chociażby do nawiedzonego domu czy też napotkamy goombasy. Wszystko to tworzy bardzo przyjemny w zwiedzaniu i pokonywaniu miks. Słabo tylko wygląda kwestia bossów, bo w głównych kursach pojawiają się tylko dwa, z którymi walczymy trzy razy. Jeśli chodzi o samo działanie gry, to nie ma z nim problemów. Natomiast w trybie handheldowym na niektórych planszach na początku widać rozmazanie, które znika, gdy przybliżymy kamerę. W kwestii audio wystarczy powiedzieć, że jest równie przyjemne, jak grafika. Razem po prostu tworzą bardzo przyjemny zestaw pod tę konkretną rozgrywkę i przypadnie on do gustu również starszym graczom.

Grę wziąłem w ramach recenzenckiego obowiązku. Ani klimat, ani gameplay mnie nie zachęcały, żeby z radością podejść do szukania skarbów. Ale wiecie co? Jak nie znam gier Nintendo, tak teraz po drugiej ich produkcji zaczynam powoli rozumieć tę, hmm, magię (choć z Koniegiem nie było to trudne, bo mnie zainteresował). Okazało się, że szybko wciągnąłem się w szukanie skarbów i próbowałem zdobyć jak najwięcej diamentów. I choć tytuł wygląda na coś dla młodszych, tak twórcy postarali się, by i starsi mogli poczuć wyzwanie, czy to na etapach zręcznościowych, czy przy obmyślaniu, jak przejść daną dioramę, przesuwając bloki tylko cztery razy. Dużą zaletą gry jest też różnorodność zadań oraz grafiki, dzięki czemu łatwiej utrzymać się przy tytule. Niestety podchodzenie po trzy razy do tych samych dwóch bossów psuje trochę to wrażenie. Jedną kłopotliwą rzeczą bywa też czasem ustawienie kamery i sterowanie, bo widoczność, mimo najlepszych starań, jest taka sobie. Ale są to sporadyczne rzeczy w ogólnie bardzo dobrze przygotowanej produkcji, tak więc polecam wszystkim!


Ocena: 8,5/10


Producent: Nintendo
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 13 lipca 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1,59 GB
Cena: 169,80 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink (w banerze poniżej) oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia-bannerplay-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *