Test chińskiego Pro Controllera

W życiu dużej części właścicieli Switcha przychodzi moment, gdy Joy-Cony już nie wystarczają. Podjąć należy wtedy jedyną słuszną decyzję – kupić Pro Controller. Jednak pady te osiągają drakońskie ceny. Z tego powodu, kierując się opiniami w internecie, kupiłem na znanym chińskim portalu „Pro Controller for N-Switch” w cenie 80 zł. Razem z jego przybyciem pojawiły się emocje – na początku ekscytacja, potem akceptacja, zostało już tylko przyzwyczajenie.

Ekscytujący był moment wyjęcia pada z pudełka, ponieważ chiński Pro Controller mocno przypomina oryginał. Z oczywistych względów nie znajdziemy tutaj logo ani Nintendo, ani Switcha. Wzór tej wersji pada wykonano z dbałością o detale (zakupiłem wersję z Xenoblade Chronicles 2, dostępny był także wzorowany na „zwykłym” Pro Controllerze, jak i ten z motywem Splatoon 2). Tworzywo, z którego wykonano urządzenie wydaje się solidne, a sam kontroler dobrze leży w dłoniach. Pad w systemie jest widoczny jako Pro Controller, pokazuje nawet jego niestandardowe kolory, co jest miłym smaczkiem. Nie zostały do niego dodane analogowe spusty, ale tych nie uświadczymy też w żadnym padzie od Nintendo. Bardzo dziwnym i mało zrozumiałym zabiegiem są widoczne u dołu uchwytów miejsca ze śrubkami – jest to mało estetyczne i psuje obraz całości. Niby oryginał też takie posiada, ale przecież nie wszystko trzeba kopiować jeden do jeden.

Analogi po pierwszej kalibracji działają wyśmienicie – martwa strefa jest odczuwalna w testach, lecz nie przeszkadza w trakcie normalnej rozgrywki nie sposób ją zauważyć. Wszelkie klawisze akcji również nie budzą zastrzeżeń. Do innego niż na Joy-Conach układu klawiszy odpowiedzialnych za robienie zdjęć i powrót do menu konsoli trzeba się przyzwyczaić. Na padzie gra się po prostu wygodnie, co przekłada się też na wyniki w takich grach, jak Rocket League czy Dragon Ball FighterZ. Żyroskop nie jest tak dokładny, jak joy-conowy, wibracje również bardzo odbiegają od standardu HD Rumble od Nintendo. Da się jednak wykorzystać te funkcje, chociażby zaliczając ruchowe zagadki z Zeldy (kto grał, ten wie, jak upierdliwe potrafią być). Niestety za pomocą tego urządzenia nie można wybudzić konsoli. Pada możemy również podłączyć do PC, zarówno przewodowo (kabel jest dołączony) , jak i poprzez Bluetooth. Jednak na komputerze pad działał dość dziwnie: d-pad wydawał się nieprecyzyjny, potrafił sam wcisnął niepożądane kierunki, a grając w FIFĘ 19, odczułem dużą różnicę względem posiadanego kontrolera od Xboxa One. Dziwny input potwierdził również test na samej konsoli Nintendo – od czasu do czasu, wciskając na d-padzie kierunek „lewo”, Switch sygnalizował wciśnięcia góry lub dołu. Na szczęście w trakcie samej rozgrywki na konsoli nie odczułem tych problemów. Warto też wspomnieć, że sprzedawca zapewniał, że pad obsługuje amiibo, ale okazało się to nieprawdą. Z powodu wytrzymałej baterii (grałem około 15-20 godzin, a pad nadal wskazuje połowę naładowania) i, bądź co bądź, niskiej ceny urządzenia powyższe wady zaakceptowałem.

Chiński “Pro Controller for N-Switch” jest urządzeniem, które odwzorowuje swoją wartość. Z racji tego, że jest znacząco tańsze od oryginału, oszczędza na dodatkowych funkcjach (brak amiibo, słabszy żyroskop czy wibracje), ale stara się dostarczyć to, co najważniejsze, czyli jakość wykonania i wygodę grania. Dodając do tego żywotną baterię, pad staje się wartościowym produktem dla każdego, kto chce zaoszczędzić i przymknie oko na drobne niedogodności… no i nie podłączy pada pod kompa.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *