What Remains of Edith Finch

Nie raz w życiu słyszałem twierdzenie, że gry komputerowe to w praktyce interaktywne filmy. Do pewnego stopnia zdanie to nie mija się całkowicie z prawdą. Gry, podobnie jak kinematografia, silnie polegają na ruchomym obrazie połączonym z muzyką. Tym co jednak odróżnia gry od innych form sztuki i rozrywki od zawsze była interakcja. Bezpośredni wpływ odbiorcy na wydarzenia rozgrywające się na ekranie.

Oczywiście nie wszystkie gry są projektowane z myślą o opowiedzeniu historii. Ba, zdecydowana większość gier nie pozwala na jakąkolwiek ingerencję gracza w fabułę, prezentując ją w formie dokładnie oskryptowanych dialogów i przerywników filmowych. Przez to często mam wrażenie, że w wielu grach cutscenki są tak naprawdę krótkimi filmami stanowiącymi nagrodę za postępy w rozgrywce, a nie integralną częścią gry. Samo w sobie nie jest to niczym złym. Skłamałbym mówiąc, że nie podobają mi się gry Naughty Dog lub cudownie zafiksowane na punkcie kinematografii dzieła Hideo Kojimy. Nie znaczy to jednak, że przez lata twórcy nie próbowali wykorzystać medium na inne sposoby. Oczywiste przykłady to gry RPG, które pozwalają wybrać odbiorcy jedną z kilku kwestii mając różne znaczenie dla historii. Studia takie jak Quantic Dream czy Telltale Games wzięły sobie znacznie bardziej do serca ideę “interaktywnego filmu”, tworząc tytuły, w których jednym zadaniem gracza jest wybór preferowanej linii dialogowej. W grach wciąż jednak drzemie niemal nieograniczony potencjał na całkowicie nowe techniki przekazywania historii. I jednym z lepszych na to przykładów jest wydane w 2017 roku What Remains of Edith Finch, które parę miesięcy temu doczekało się portu na Nintendo Switch.

What Remains of Edith Finch bardzo ciężko opisać bez bezpośredniego szczegółowego opisywania fabuły. A to dlatego, że w praktyce to nie jedna gra, a zbiór trzynastu prototypów połączonych ze sobą fabularnie. Już tłumaczę. Wcielamy się w tytułową Edith – ostatnią (?) żyjącą członkinię rodziny Finch. Bohaterka wraca po latach do swojego rodzinnego domu, aby dowiedzieć się jaki los naprawdę spotkał poprzedzających ją Finchów – przeklętą rodzinę, której wszyscy członkowie zmarli w tragicznych okolicznościach.

Na pierwszy rzut oka gra może wydawać się być kolejnym symulatorem chodzenia przypominającym Gone Home, lecz nie jest to do końca prawda. Gry tego typu zwykle polegają na eksploracji otwartej przestrzeni i poszukiwaniu strzępków historii lub poszlak. What Remains of Edith Finch to jednak gra bardzo liniowa. Nie znajdziecie tutaj rozbudowanego labiryntu korytarzy. Poruszamy się jedynie do kolejnych pomieszczeń opuszczonej posiadłości i praktycznie nie da się tutaj zgubić. W trakcie poruszania się po domu bohaterka komentuje i zapisuje w swoim dzienniku wspomnienia dotyczące mebli, pokojów, starych zdjęć i zakurzonych półek. W domu znajduje się też jednak trzynaście ołtarzy pozostawionych przez matkę bohaterki. Każdy z nich zawiera opis losu, jaki spotkał członków rodziny Finch.

I to właśnie w momencie znalezienia ołtarzu rozgrywka zmienia się diametralnie. Przenosimy się wtedy w czasie do ostatnich momentów życia wspominanej osoby i przejmujemy nad nią kontrolę. Każde wspomnienie prezentuje sobą zupełnie nowy typ gameplay’u, który pozwala twórcom na wywołanie u odbiorcy uczuć towarzyszących bohaterom w ich ostatnich chwilach. Wspomnienia często są abstrakcyjne, miejscami wręcz surrealistyczne. Trzeba jednak zaznaczyć, że gra nigdy nie wyjawia nam wprost, czy serie nieszczęśliwych zdarzeń to zwykłe wypadki czy może działania jakiejś nieznanej i destrukcyjnej siły. Elementy nadnaturalne mogą być wytworem wyobraźni niemowlęcia bawiącego się w kąpieli, złym snem głodnej dziewczynki, serią plotek rozpowiadanych przez społeczeństwo lub wynikiem pogłębiającej się choroby psychicznej. A może jednak stoi za tym coś, lub ktoś, więcej? Klątwa czy pech? Ta niepewność i tajemnica w połączeniu z ciągle ciągnącym się za nami poczuciem bezsilności i nieuchronnie zbliżającej się kolejnej tragedii sprawia, że What Remains of Edith Finch to tytuł o niespotykanej wręcz atmosferze.

Zakończenie historii jest jedno. Nie znajdziecie tutaj opcji dialogowych, ukrytych pomieszczeń, liniowa konstrukcja gry nie pozwala na ominięcie któregokolwiek wspomnienia. Można ukończyć ją w mniej niż dwie godziny, a rozpoczęcie nowej gry nie wzbogaca fabuły w żaden sposób. A mimo to What Remains of Edith Finch posiadam już na trzech platformach i ukończyłem ją już w sumie cztery razy. Gra Giant Sparrow jest bowiem jak dobry film. Chce się do niej wracać, aby ponownie poczuć jej atmosferę i wypatrywać szczegółów, które wcześniej można było przeoczyć. Z drugiej strony żaden film nie byłby w stanie przekazać tej opowieści i wywołać u odbiorcy emocji w ten sam sposób. What Remains of Edith Finch to, obok niedawno opisywanego przeze mnie Return of the Obra Dinn, sztandarowy przykład na to, jak ogromny potencjał wciąż tkwi w grach video i ile mogą one zaoferować współczesnym artystom szukającym nowych sposobów narracji. A przy tym naprawdę poruszająca historia o dziewczynie, dla której żałoba od najmłodszych lat nie była niczym nadzwyczajnym. Naprawdę polecam, najlepiej na jedno wieczorne posiedzenie przy butelce dobrego piwa lub kubku gorącej herbaty.


Ocena: 9,5/10


Producent: Giant Sparrow
Wydawca: Annapurna Interactive
Data wydania: 4 lipca 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2.2 GB
Cena: 80 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *