Root Film

Gdy Kadokawa zapowiedziała Root Letter, podała też informację, że ma w planach serię produkcji z tajemnicą do rozwikłania. Na kolejną część przyszło nam czekać pięć lat.

Zanim przejdę do opisu gry, zacznę od tego, co najbardziej mnie w tej produkcji zbiło z tropu, szczególnie na początku. Root Letter bardzo mi się podobał, ponieważ dawał poczucie, że to gracz sam odkrywa tajemnicę. Głównie wpłynęło na to to, że protagonista był tylko jeden i to on przeprowadzał całe śledztwo. Plusem też było to, że przejął rolę narratora. Również duży wypływ na klimat gry miała oprawa graficzna i jej raczej akwarelowa kolorystka. Natomiast Roor Film wywraca do góry nogami ten klimatyczny porządek poprzez wprowadzenie wielu postaci głównych, całkiem sporo humorystycznych tekstów, zupełnie inną szatę graficzną oraz inny sposób prowadzenia historii. Oczywiście nic w tym złego, w końcu oba tytuły nie są ze sobą powiązane (chociaż twórcy lubią nazywać protagonistów Max i zaczynać tytuł od „Root”…), więc inny charakter może być nawet wskazany. Jeśli jednak Letter bardzo przypadł Wam do gustu i oczekiwaliście czegoś w podobnym tonie, to Film może wywołać mieszane uczucia, co też się stało w moim przypadku. Wtedy trzeba trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaić. Z drugiej strony widziałem też już osoby bardziej zadowolone z filmu niż listu, więc cóż, po prostu zajmę się już grą.

To miało być zwykłe zlecenie filmowe.

W Root Film główną rolę otrzymał Rintaro Yagumo – młody reżyser, którego studio jakoś tam przędzie na tworzeniu okultystycznych DVD. W końcu jednak przychodzi czas, w którym może pokazać, na co go stać. Wszystko dlatego, że otrzymał propozycję wzięcia udziału w projekcie filmowym dla Shimane TV, która planuje nakręcić kryminał. Aby jednak udowodnić, że się do tego nadaje, otrzymuje za zadanie dowiedzieć się prawdy o fragmencie filmu pilotażowego, który został przygotowany do zawieszonego dziesięć lat temu podobnego projektu. Naturalnie udaje mu się to i przechodzi do dalszych etapów prac nad filmem. Problem w tym, że w miejscach, w których chciałby kręcić, co chwilę dochodzi do morderstw, które musimy rozwikłać. Akcja została rozłożona na pięć rozdziałów, w których poznamy całkiem interesującą kryminalną historię z kilkoma zwrotami akcji i całkiem pomysłowymi zbrodniami. Historia jest jednak liniowa, a zakończenie jest jedno. Endning jest pokazany w formie zdjęć w trakcie napisów końcowych, więc jak można pominąć te na końcu rozdziałów poprzedzających finał, tak przy nim lepiej tego nie robić.

Główny wątek zostaje przerwany po trzecim rozdziale, wymuszając na nas przejście do dodatkowej historii dziewczyny o imieniu Riho. Jest aktorką, która wraz ze swoją menadżerką w trakcie dwóch chapterów również musi rozwiązać tajemnice zabójstw, na które natrafia nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Historia jest prowadzona w tej samej formie, co ta Yagumo, ale coś w niej nie gra. Morderstwa są bardziej udziwnione i mniej prawdopodobne, a dialogi i ogólny klimat wydaje się sztuczniejszy. Kołuje to gracza, ale szybko po zakończeniu tej linii fabularnej okazuje się, że jest w tym cel.

Jednak okazało się śmiertelnie niebezpieczne.

O fabule więcej napisać zbytnio nie mogę. Ogólnie powiem, że wątek Yagumo trzyma w zainteresowaniu przez cały czas i twórcom udaje się utrzymać gracza w niepewności, kto i jak dokonał danej zbrodni. Trochę tylko zawodzi rozwiązanie finałowe i nie tyle chodzi o sprawcę, co o jego motywy oraz potraktowane po macoszemu zakończenie – wspomniany zestaw slajdów w trakcie napisów końcowych. Za to bardzo dobrze wyszły scenarzystom dialogi, szczególnie między Yagumo a Aine Magari, która jest jego montażystką i asystentką. Parka ma dobrą dynamikę, która w naturalny sposób obrazuje roztrzepanego, ale błyskotliwego szefa i jego ogarniętą, ale zadziorną podwładną. Pozytywnie wypada też współpracująca później z nimi aktorka Amakata oraz zaskakujący w pewnym momencie kamerzysta Kanade. Postaci drugoplanowe także w porządku oraz są wiarygodne w swoich charakterach i motywach. Jedna konkretna rzecz, która razi, to wręcz slapstickowe zachowania dwóch policyjnych detektywów. Root Film od początku pokazuje, że nie jest w pełni poważnym kryminałem, ale ci dwaj zostali zbyt przerysowani, nawet jak na tę konwencję.

W tak trudnych chwilach podwyższone, piskliwe głosiki mozaikowych twarzy dawały chwilę radosnego wytchnienia.

Forma rozgrywki jest podobna do tej w Root Letter. W związku tym w większości przypadków ponownie wybieramy miejsca, w które pójdziemy, aby odnaleźć wskazówki i popchnąć fabułę do przodu. Niestety tym razem nie mamy pomocnego pamiętnika i często trzeba na ślepo wybierać lokacje z listy. Generalnie wychodzenia na mapę i błądzenia w poszukaniu odpowiedniego miejsca jest za dużo i z czasem lekko to zaczyna irytować. Poza tym niby pierdoła, ale wybieranie miejsca za pomocą przycisków kierunkowych działa według jakiegoś kompletnie niezrozumiałego dla mnie schematu. Ponownie pojawia się „Max Mode”, lecz tym razem nie zadajemy pytań, a potwierdzamy swoją tezę jednym z kilku zdań z wcześniej zdobytych podpowiedzi. W Letter ta część była trochę wyzwaniem, bo trzeba było wyczuć przepytywaną osobę, natomiast w Film jest to zbyt proste, bo nawet jeśli popełni się błąd czy dwa, łatwo doprowadzić do udanego rozwiązania sprawy. W ramach dodatków w każdym rozdziale jest ukryta maskotka do odnalezienia oraz pojawia się dziwny mężczyzna, który zadaje pytania związane z historią zwiedzanych miejsc czy miast. Nie mają one jednak wpływu na fabułę i można je sobie odpuścić (w końcu trofka za to nie będzie).

Nie zapominaliśmy jednak o dbaniu o formę fizyczną.

Oprawa graficzna jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Styl graficzny poszedł w inną stronę niż poprzednio. Tym razem kolory są dużo żywsze ze swobodnym cieniowaniem, a postaci są narysowane w stylu anime bardziej dla młodych dorosłych, co zresztą dobrze współgra z raczej luźniejszą atmosferą wykreowaną przez interakcje między obsadą. Kadokawa ponownie przybliża nam prefekturę Shimano i wykorzystała do tego prawdziwe miejsca, jak świątynie czy ulice miast. Widać, że graficy przyłożyli się do swojej pracy i oprawa cieszy przez całą grę. Natomiast audio ma kilka wad. Aktorzy głosowi w kilku przypadkach postaci drugo- i trzecioplanowych rozmijają się z wiekiem, który sugeruje rysunek – tu winne są czasem projekty graficzne tych osób. Jednak już główna obsada zgrywa się bardzo dobrze z bohaterami. W przypadku efektów dźwiękowych tragicznie wypada dźwięk kroków, który zwykle brzmi jak chamskie dreptanie po żwirze i często trwa za długo, tyle więc dobrze, że reszta jest w porządku. Do muzyki nie mam zastrzeżeń, gdy chodzi o wszelkie utwory, które mają podbić klimat napiętej sytuacji czy tajemnicy. Okropne natomiast są kawałki, które mają udźwiękowić sielankę i inne swobodniejsze momenty. Denne i płaskie organki ponownie kojarzą mi się z lipnym disco polo, zupełnie jak miało to miejsce w Aokanie. Nawet więcej, mam wrażenie, że główny lekki utwór jest jak żywcem z niej wyjęty.

Ostry umysł okazał się jednak kluczowy.

Inny charakter Root Film sprawił, że na początku miałem trudność z wbiciem się w jego klimat. Jednak właściwie już w drugim rozdziale przyzwyczaiłem się do settingu i z przyjemnością śledziłem główny wątek poszukiwania prawdy o tajemniczym nagraniu. Z rytmu wybiła mnie niestety dwurozdziałowa wstawka z Riho jako protagonistą i dopiero po powrocie do głównej fabuły w pewnym sensie można ją nawet docenić. Zasadniczo nie mam większych zastrzeżeń do części fabularnej, to po prostu sprawnie napisane lżejsze czytadło kryminalne. Natomiast już większe uwagi mam do gameplayu, konkretnie do zbyt częstego wychodzenia na mapę, a czasem nawet trzeba wracać z powrotem w to samo miejsce! Zawodzi też „Max Mode”, który jest zbyt prosty. Oprawa graficzna jest naprawdę przyjemna, a muzyka w większości dobra, nawet do tego kawałka disco polo da się przyzwyczaić, choć za każdym razem rani uszy. Jeśli więc szukacie ciekawej czytanki, która nie zajmuje nie wiadomo ile czasu (profil Nintendo pokazał mi przedział 15-20 godzin z grą), to Root Film mogę Wam polecić, choć bez wykrzyknika.


Polecamy


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Kadokawa Games
Wydawca: PQube
Data wydania: 19 marca 2021 r.
Dystrybucja: fizyczna i cyfrowa
Waga: 4,9 GB
Cena: 160 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *