Genesis Noir

Growy ekwiwalent Cézanne’a oprawionego w brudne szkło. Ewentualnie nauczka, że nie wszystko co indie, koniecznie musi trafić na Switcha.

Genesis Noir to dobra gra. Powiem więcej, to kawałek naprawdę świetnej sztuki – nawet jeśli trochę rozbija się o swoje niezdecydowanie między zaimplementowaniem faktycznego gameplayu, a byciem po prostu minimalnie interaktywnym filmem. Niestety, jakość portu skutecznie utrudnia cieszenie się nią, ale żeby w pełni poczuć żal, należy zrozumieć, co się traci.

Zainteresować od pierwszego momentu potrafi nie tylko naprawdę oryginalna i przykuwająca uwagę oprawa audiowizualna, ale też sam koncept. Główny bohater to everyman jakoś radzący sobie w życiu składającym się z ciułaniem pieniędzy i odwiedzaniem klubów jazzowych w poszukiwaniu  rozrywki lub miłości. Niestety, ta druga kwestia wychodzi mu średnio. Obiecujący romans zostaje gwałtownie przerwany strzałem ze strony wschodzącej gwiazdy jazzu. Kochanki nie ma, zabójca jak narozrabiał tak zniknął, a głównego bohatera pochłonęła rozpacz tak wielka, że aż zdolna zatrzymać świat. Dosłownie. Od Wielkiego Wybuchu.

Więc zamiast stonowanej przygody w stylu noir mamy eksperymentalne eksploracje na kosmiczną skalę (chociaż wciąż wpisane w kryminalną intrygę). I nie da się ukryć, to robi wrażenie. Nie tylko wizualiami, ale też płynnością, surrealizmem, pomysłowością; gdyby był to arthouse’owy film lekko inspirowany niemieckim ekspresjonizmem, kupiłabym to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Niestety, to gra, która z tych źródeł kinematograficznych rzeczywiście sporo korzysta, ale nie nadrabia tego wykorzystywaniem możliwości medium. Większość „grywalnych” fragmentów to minigierki o dość męczącym i nijakim charakterze (typu wyrywanie pojedynczych płatków z kwiatka, rozbijanie bąbelków, etc.), ewentualnie fragmenty eksploracyjne ze złudzeniem trójwymiarowości, która  wydaje się zbyteczna, bo i tak tytuł wymusza podążanie do przodu w sposób bardzo liniowy. Nawet plansze, które faktycznie korzystają z trójwymiarowego środowiska, nie pozwalają na chociażby złudzenie otwartości i eksploracji – styl rozgrywki wymusza jedną “poprawną” linię przejścia, bo jeśli przyjdzie do głowy chwile się „pokręcić”, zostaje wyłącznie nuda i pustka.

Jednak o ile wszystko dzieje się płynnie, zachwyt estetyczny oraz satysfakcja z kreatywności potrafi przesłonić każdą wadę, ponieważ to doświadczenie po prostu warte przeżycia; niestety, problemy z portem niszczą tą płynność. Zaczynają się już u podstaw, tj. od braku możliwości sterowania dotykowego, co jest jakimś żartem. Najeżdżanie na elementy wymaga mozolnego posługiwania się gałką analogową, a do tego kursor porusza się okrutnie wolno. Ilość minigierek związanych z klikaniem w dużą ilość małych, pojedynczych przedmiotów efektywnie przypomina o tym, dlaczego to nie był dobry pomysł.

To jednak tylko i aż irytuje – poważniej zaczyna się, gdy niedoróbki niszczą gameplay. W jednej łamigłówce, wymagającej łączenia ze sobą gwiazd i momentami usuwania już powstałych połączeń, potrafi się np. nie załadować funkcja usuwania, no i klops – trzeba powtarzać cały segment, bo postęp nie jest zapisywany na bieżąco. A gdy się już załaduje, ponownie należy bawić się w najeżdżanie na cienką linię analogiem w odpowiednim miejscu. To potrafi naprawdę zmęczyć. Do tego momentami niereagujące sterowanie, zacinanie się postaci bohatera, i ogólnie piętrzące się dowody braku optymalizacji zwyczajnie nie pozwalają się cieszyć przygodą, bo jeszcze bardziej uwidaczniają naskórkowość jej interaktywności, a przy tym po prostu denerwują.

Szkoda tej gry. Szkoda kreatywności, stylu, wspaniałego soundtracku, ogólnie potencjału na naprawdę unikatowe przeżycie. Nie jestem nawet w stanie z czystym sercem jej ocenić, bo wiem, że większość mojej niechęci również do gameplayu i słabego wyważenia tempa „akcji” wynika z toporności portu. Na PC-ecie myślę, że warto spróbować. Na Switchu – być może też, ale dopiero po jakimś czasie, kiedy to może część problemów zostanie naprawiona.


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy Fellow Traveller
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Feral Cat Den
Wydawca: Fellow Traveller
Data wydania: 26 marca 2021 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 3.5 GB
Cena: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *