POST VOID

Czyli jak przestałem się martwić i pokochałem nicość.

Odpalcie sobie pierwszy lepszy trailer lub gameplay z POST VOID, a wasze sensory zostaną prawdopodobnie całkowicie przytłoczone. Gra będzie prezentować się jak całkowity chaos i odpychać od siebie niemal każdą sekundą. I podobnie wyglądają pierwsze minuty spędzone ze strzelanką studia YCJY. Potem jednak ten chaos staje się całkowitą normą. Po dwudziestym rozpoczęciu pierwszego aktu w końcu zrozumiałem…

Nicość jest niczym i jednocześnie wszystkim. Nicość jest pustką i nadzieją. Sensem życia i jego końcem. Nicość to nasz największy wróg i nasz najlepszy przyjaciel. Nie ma sensu, lecz jest całkowicie logiczna. Jest końcem wszystkiego i ostatecznym celem. Nicość to jedyna rzecz jakiej potrzebujemy.

POST VOID to tania mieszanka FPS-a z roguelikiem. Gra stawia nas naprzeciw jedenastu krótkich poziomów, których ukończenie w jednym fartowym podejściu zajmie maksymalnie kilkanaście minut. Diabelnie wysoki poziom trudności gwarantuje jednak, że metę ujrzycie znacznie później. Widzimy jedynie dłonie naszej postaci – pierwsza trzyma pistolet, a druga kryształową czaszkę wypełnioną tajemniczym płynem reprezentującym nasz poziom zdrowia. Stracić je możemy klasycznie po otrzymaniu obrażeń, ale też przez zbytnią powolność. Naczynie najwidoczniej nie jest zbyt szczelne, więc aby dotrwać do kolejnego poziomu, musimy wykazać się nie tylko celnością (zabicie wroga skutkuje małą dolewką życiodajnego eliksiru), ale przede wszystkim prędkością.

Nie przejmujcie się, jeśli pierwsze kilka podjeść zakończy się bardzo szybkim zgonem. Nowicjusze mogą popełniać dosyć oczywiste błędy – zatrzymają się w miejscu, aby dokładniej wycelować; zawrócą na kilka sekund, aby zabić pominiętego wroga; okrążać będą pojedynczą halę, aby wyeliminować wszystkie wiszące wieżyczki. W skrócie – największym błędem, jaki można tu popełnić, jest myślenie.

Myślenie w POST VOID oznacza prędką śmierć. Pędzimy więc na zabój przez kolejne coraz bardziej deformujące się korytarze hotelu. Po drodze staramy się ustrzelić jak najwięcej głów i jakimś cudem dotrzeć do źródła transportującego nas dalej (i pozwalającego na wybranie jednego z kilku buffów lub nowych pukawek). Przy pierwszych podejściach trzeba się przyzwyczaić do szalenie psychodelicznego stylu i masy mrygających świateł, w taki sam sposób, jak z niesmakiem trzeba przełknąć pierwsze kilka kolejek podczas wieczornego wypadu na miasto. Potem ich działanie daje jednak o sobie znać. POST VOID wprowadza nas wszystkimi bodźcami w trans, z którego naprawdę ciężko się otrząsnąć.

Widowiskowe headshoty wpadają same bez większego problemu. Pomimo proceduralnej struktury zaczynamy przewidywać położenie czającego się za rogiem demona, eliminując go w ułamku sekundy. Błyskawicznie szybką bestię rzucającą się nam do gardła dzielimy na pół jednym celnym wystrzałem. Ale nawet nie podziwiamy wtedy gore’owego spektaklu. Nie ma na to czasu. W głowie mamy tylko cel. Ważna jest wyłącznie Nicość. I to, co znajduje się na jej końcu.

POST VOID to doświadczenie, które naprawdę ciężko porównać do czegokolwiek innego. Niby mógłbym napisać, że styl graficzny nawiązuje do klasycznego Dooma. Albo że diabelny poziom trudności i niewielka ilość czasu na reakcje przywołuje na myśl Hotline Miami. Suma końcowa jest jednak za bardzo unikatowa, aby można ją było wyrazić nawet tysiącem porównań. Dlatego odpalcie sobie główny zapętlony temat muzyczny, zamknijcie oczy i pozwólcie, aby Nicość was pochłonęła. Spokojnie, nie ma się czego bać. W końcu wszyscy, wcześniej czy później, do niej kiedyś wrócimy…


Zakup obowiązkowy!


Serdecznie dziękujemy Super Rare Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: YCJY
Wydawca: Super Rare Games
Data wydania: 16 marca 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 319 MB
Cena: 22 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *