Lumberhill

Tak się złożyło, że tuż przed wyjazdem do rodziny na święta wpadł nam Lumberhill do sprawdzenia na Switchu. Wziąłem go więc do testów w różnorodnym gronie.

Ideą gry jest bieganie po planszach jako drwale i wykonywanie dwóch podstawowych zadań – zbieranie drzewa i zapędzanie zwierząt do zagrody. Oczywiście drzewo do przeniesienia samo się nie pojawi, więc trzeba chwytać za siekierę i najpierw ściąć drzewa. Zwierzęta z kolei (różne w zależności od świata) niby same mogą wbiec do zagrody, ale trzeba je zachęcić popychaniem, a najlepiej łapaniem w ręce i niesieniem. Gdy zaczynamy rozgrywanie planszy, dostajemy kilka minut czasu, w ich trakcie musimy wykonać jak najwięcej zadań w postaci zanoszenia kilku sztuk danego zwierza do zagrody czy dostarczenia kilku sztuk pni danego typu drzewa do tartaku. Trzeba się jednak spieszyć, bo zadania trwają tylko określony czas. Gdy stoper dojdzie do zera, rozgrywka się kończy i zostają podliczone zdobyte punkty. Ich liczba określa, czy dostaniemy jedną, dwie czy trzy gwiazdki. Oprócz nich można też zdobyć siekiery, które są nagrodą za wypełnienie specjalnego zadania, np. nie spaść w przepaść czy nie podnieść żadnego zwierzęcia. Gwiazdki są potrzebne, żeby odblokowywać kolejne plansze i wizerunki postaci. Siekiery z kolei są kolekcjonerskie, ale też udostępniają wizerunki kolejnych zwierząt. Do zaliczenia mamy pięć lokacji po dziesięć plansz, grę gracz kontra gracz oraz zabawę online. Grę niby można przechodzić samemu, ale zadania są tak zaprojektowane, że lepiej mieć towarzystwo, najlepiej czterech osób. Na szczęście każdemu graczowi wystarczy pojedynczy Joy-Con. Zawartości w tej pozycji nie brakuje, tyle że trochę topornie się w to gra.

W Lumberhill grałem z siedmioletnim siostrzeńcem. Kilka gier w co-opie już razem przerobiliśmy, więc mały się stara i ogólnie ogarnia. Pierwsze plansze, które odkrywaliśmy, służyły za samouczek i bawiliśmy się na nich dobrze. Można było opanować, co dzieje się na planszach i zdobyć dość punktów, żeby dostać trzy gwiazdki. A gwiazdki były ważne, bo Bartek lubi odblokowywać nowe rzeczy i co chwilę sprawdzę, ile jeszcze trzeba do zdobycia nowej postaci (o siekierach nawet mu nie mówiłem). Start nie wymaga dużo, bo właściwie trzeba tylko opanować podstawy, jak łapanie siekiery, zrąbanie drzew, przeniesienie ich. Zwierzęta to też nie problem. Reperowanie mostów czy okazjonalny pożar też były do opanowania. Schody zaczynają się, gdy pojawiają się dodatkowe utrudnienia w postaci windy, mostów nie do naprawienia przez które trzeba skakać i przepaści (czasem dużej ich liczby!). W połączeniu z już występującymi przeszkodami bywało tego za dużo, nawet dla mnie, żeby sprawnie działać. Główne powody, dla których tak się działo, są dwa. Pierwszy z nich to sterowanie. W materiałach prasowych Lumberhill pojawia się przymiotnik “whimsical”, co mi się kojarzy głównie z grami z nieprecyzyjną kontrolą, która ma zapewnić dodatkową nutkę humorystyczną. Kapryśność sterowania może i jest zabawna, gdy ktoś spadnie, bo źle wycelował przy skoku czy chwycił barana zamiast siekiery, ale przestaje mieć sens, gdy gra się  z presją czasową, o punkty i ma się dużo przeszkód na planszy. Na dodatek ciężko łapie się konkretne rzeczy, gdy są zbite w jedną masę, a operowania windy jest bardzo toporne. Rzuty też są nieprecyzyjne, a przerzucanie materiału zamiast biegania z pojedynczymi sztukami jest istotne do sprawnej pracy. Przy czterech osobach, które dobrze ogarniają gry, może nie będzie miało to takiego znaczenia, ale gra w dwoje może przez to już bardziej irytować.

Drugim problemem jest grafika. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie przyjemnej, ale w trakcie gry miejscami sprawia problemy. Przede wszystkim często nie widać gdzie jest siekiera. Mimo że grałem na 50 calowym telewizorze jakoś dwa metry od ekranu, to czasem trudno było ją wyłuskać. Podobny problem jest z widocznością ściętych pni, szczególnie gdy wyrosną nowe drzewa (które, swoją drogą, mogą wyrzucić poza planszę). Nieraz też można utknąć na jakiejś skale poza planszą zamiast po prostu spaść. I nie mam pojęcia dlaczego, ale na planszach z wąskimi ścieżkami, bardzo łatwo spać (zbyt czułe sterowanie przy biegu?), trudno też określić miejsce wyskoku, co często kończy się spadnięciem w przepaść. Natomiast gdy dołączyła do nas mama Bartka, która czasem w coś gra, zupełnie nie ogarniała, co dzieje się na planszach, a trafiła na te już bardziej wymagające, gdzie było kilka pięter, pożary, przepaści i więcej wymogów. Dodatkowo kolorystyka nie pomaga – plansze rozgrywane za dnia wydają się przejaskrawione, z kolei noce trochę za ciemne (głównie przy wyborze postaci i podsumowaniu). O audio nie mam zbytnio co powiedzieć – przygrywa jakaś muzyczka i w sumie pasuje. Za to duży wybór drwali i drwalek bardzo się podobał młodemu.

Lumberhill nie jest prosty do oceny. Z jednej strony gra ma dużo zawartości i proste założenia, dzięki którym może zabrać kilka godzin przy wspólnej zabawie. Z drugiej strony plansze dość szybko robią się zbyt skomplikowane. Siedmiolatek już sobie tak sprawnie nie radzi, jak na początku, i nie próbuje trudniejszych rzeczy; koleś z tysiącami godzin w grach nie czuje sterowania przy ruchach mających ułatwić zadanie; a osoba spędzająca mało czasu z wirtualną rozrywką w ogóle nie ogarnia, co się dzieje. Może gdyby sterowanie nie było kapryśne, a plansze czytelniejsze, wtedy gra byłaby bardziej dla każdego. W Overcooked nie grałem, ale mam wrażenie, że drwale są dla osób, które bardzo lubią takie co-opy i radzą sobie w nich bardzo dobrze. Moja grupa testowa, łącznie ze mną, nie spełniała tych wymogów. Pełną cenę mogą więc dać co najwyżej osoby, które uwielbiają takie produkcje multi. A reszta może dać grze szansę w jakiejś promocji, a nuż się wciągną, bo podstawowe założenia rozgrywki jednak są w porządku i na początku dobrze się bawiliśmy z młodym. Jest to też gra polska, więc zakup będzie formą wsparcia rodzimych twórców i wydawcy, jeśli ktoś zwraca uwagę na takie rzeczy. Dodatkowo w menu można ustawić polskie napisy.


Trudno powiedzieć


Serdecznie dziękujemy ALL IN! GAMES
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: ARP Games
Wydawca: ALL IN! GAMES
Data wydania: 15 kwietnia 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2 GB
Cena: 50 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *