Metroid Prime Remastered

Stary Phazon Suit nie rdzewieje.

Na pełnoprawny powrót Retro Studio musieliśmy sporo czekać. Teksańskie studio pomocnicze Nintendo może i nigdy nie zalewało fanów premierami, ale przez ponad dekadę regularnie dostarczało szalenie dopracowane gry uzupełniające listę powodów do zakupu konsol stacjonarnych Nintendo. Po premierze Donkey Kong Country: Tropical Freeze w 2014 roku studio wpadło jednak w limbo kasowanych projektów, a przez ostatnie 9 lat ich jedyną znaną kontrybucją było przygotowanie switchowego portu wspomnianych przygód małpiszona w 2018 roku.

Oczywiście od paru lat wiemy, że Retro Studios ponownie wróciło do aktywnej produkcji gier przy okazji Metroid Prime 4 – po tym jak projekt zaliczył całkowity reboot w 2019 roku. Czy nowe Retro Studios, składające się w dużej części z innego zespołu niż ten który pracował nad oryginalną trylogią Metroid Prime, podoła latom oczekiwań fanów? To się jeszcze okaże. Na pewno mogę jednak stwierdzić, że pod względem technicznym deweloper nadal potrafi czynić cuda.

Metroid Prime Remastered to bardzo imponujący remaster. Chociaż zakwalikowanie go tylko jako “remaster” nie do końca oddaje ilość pracy włożonej w konwersję. No bo jasne, pod nową powłoką farby to wciąż ta sama gra, która 20 lat temu była jednym z najmocniejszych argumentów za zakupem Game Cube’a. Rozgrywka nie doczekała się praktycznie żadnych zmian, podobnie jak animacje, mapy lokacji i ścieżka dźwiękowo. Pod względem graficznym jest to jednak całkowity wizualny remake.

Gęsty klimat przygoda zawdzięcza nie tylko zapadającym w pamięć lokacjom, ale też doskonałej ścieżce dźwiękowej. Ten aspekt również dostał poprawiony w Remasterze, a audio jest teraz znacznie czystsze. Pokuszono się nawet o wsparcie dla dźwięku przestrzennego 5.1.

Każdy element grafiki – od metalowego kombinezonu Samus, przez geometrię lokacji, po pojedyncze źdźbła trawy wyrastające z powierzchni planety Tallon IV, został zaktualizowany. Znacząco zwiększono szczegółowość otoczenia i zmodernizowano tekstury. Efekty środowiskowe działają teraz w sposób, który byłby niemożliwy do uzyskania na Game Cubie. Mijane wodospady spowite są nastrojową mgiełką. Subtelne promienie słonecznie rozświetlają opuszczone świątynie Chozo. A efekty, które zauważyć można było już w oryginale, zostały znacząco dopracowane. Szczególnie widać to po zachowaniu wody – tafle jeziora reagują na wystrzeliwane pociski, a krople deszczu realistycznie spływają po ręcznym działku Samus z uwzględnieniem położenia kamery. No i oczywiście bliskie wybuchy wciąż ukazują odbicie twarzy bohaterki w jej hełmie. Wszystko to przy znacznie wyżej rozdzielczości oraz – tak jak w pierwowzorze, stałych 60 klatkach na sekundę.

Jeśli Retro potrafi wycisnąć tyle ze swojej najnowszej wersji autorskiego silnika przy remasterze 20 letniej gry, to z wypiekami na twarzy czekam, aby zobaczyć go w akcji przy produkcji budowanej od podstaw dla Switcha. Śmiało można bowiem powiedzieć, że Metroid Prime Remastered to jedna z najładniejszych gier na hybrydę Nintendo, która pokazuje jak wiele wciąż można wycisnąć z prawie ośmioletniej Tegry X1 przy odpowiednim podejściu i umiejętnościach.

Jeśli chodzi o timeline, cała trylogia Prime przedstawia alternatywną wersję wydarzeń po zakończeniu oryginalnego Metroida na NES-a. Space Pirates ponownie są tutaj głównymi antagonistami. Są groźni i jednocześnie szalenie niekompetentni. Czytanie logów o ich nieudanych eksperymentach (np. próbach rekonstrukcji ikonicznego Morph Balla, które poskutkowały połamanymi kośćmi testerów) przynosi uśmiech na twarzy.

Dobry remaster stoi nie tylko odświeżoną grafiką. Pochwalić należy też duży wybór schematu sterowania. Docelowym jest oczywiście unowocześniony model wykorzystujący drugą gałkę analogową do sterowania kamerą (jeśli chcemy możemy też aktywować celowanie żyroskopem). Puryści śmiało mogą też jednak korzystać z tradycyjnego modelu sterowania jedną gałką, trybu hybrydowego korzystającego z gyro aiming, a nawet Pointera symulującego Metroid Prime Trilogy na Wii. Osoby cierpiące na ślepotę barw mogą też dostosować w ustawieniach paletę kolorów (niestety wciąż rzadkość w grach Nintendo). Miłym dodatkiem jest też nowe menu z bonusowymi grafikami konceptowymi i modelami postaci – kolejne nagrody otrzymujemy wraz z postępami w grze.

Czy wszystkie te graficzne szlify i wygodne zmiany wystarczą, aby Metroid Prime dobrze zniósł próbę czasu? Ba, nawet ich nie potrzebował. Po 20 latach wciąż jest to jeden z najlepszych przykładów udanej tranzycji dwuwymiarowej serii w epokę 3D. Często mówi się o tym jak ważna grach powinna być immersyjność, ale mało który tytuł rozgryzł ten problem tak dobrze jak pierwszy Prime. Ciągłe uczucie odosobnienia i odkrywanie kolejnych tajemnic groźnej, lecz będącej kolebką upadłej cywilizacji planety, jest mistrzowsko potęgowane przez pozornie proste rozwiązania. Wspomniane odbicia twarzy w hełmie, elementy interfejsu będące częścią wizjera Samus, wnętrzności pokonanych wrogów chwilowo ograniczające nasze pole widzenia – wszystko to potęguje stałe poczucie pochłaniania odbiorcy przez grę. Fabuła nie jest natomiast opowiadana poprzez cutscenki i dialogi, lecz za pomocą naszego skanera. Niemal każdy ważny element otoczenia możemy zeskanować, a uzyskane w ten sposób dane odkrywają kolejne tajemnice planety oraz plany ścigających Samus piratów. Remaster z jakiegoś powodu automatycznie aktywuje jednak

Wciąż nie zestarzał się także projekt mapy Tallon IV, który stale kieruje gracza w odpowiednim kierunku i serwuje odpowiednio dużo zapadających w pamięć lokacji, aby chciało się do nich wracać po odnalezieniu nowego ulepszenia. Gra nie trzyma odbiorcy za rączkę i pozwala się zgubić. Eksploracja i cierpliwość jest jednak wynagradzana z nawiązką, gdy po odnalezieniu nowego rodzaju promienia natychmiast przypominamy sobie o drzwiach, których wcześniej nie mogliśmy odtworzyć. Poczucie “eureki” po odnalezieniu drogi naprzód zawsze było kluczowe dla metroidvanii, a pierwszy Prime wciąż robi to mistrzowsko (chociaż w razie czego wciąż można korzystać z systemu podpowiedzi, który jest domyślnie aktywowany w ustawieniach – na początek polecam go wyłączyć). Jedynym poważnym zarzutem może być tylko mała liczba połączeń między pięcioma lokacjami planety. Backtracking w tym gatunku jest mile widziany, ale bieganie przez Magmoor Caverns tylko po to aby przedostać się z Tallon Overworld do Phendrana Drifts po kilku razach zaczyna męczyć. Przydałoby się więcej wind.

Dla nowych graczy dosyć zaskakująca może być walka. Metroid Prime nie jest bowiem do końca FPS-em – przynajmniej według dzisiejszych standardów tego gatunku. To przede wszystkim pierwszoosobowa gra przygodowa, a potyczki tutaj przypominają raczej system walki The Legend of Zelda przeniesiony w realia FPP. Wrogów automatycznie namierzamy przyciskiem ZL, a wyzwanie polega na szybkim unikaniu nadlatujących ataków i zmianie typu pocisku w zależności od oponenta.

Drastyczne zmiany graficzne, usprawnienia w sterowaniu i wciąż zaskakująco świeży level design sprawiają, że Metroid Prime Remastered jest nie tylko jednym z najlepszych przykładów na to jak powinno się odrestaurowywać stare hity, ale też świetnie znosi porównania z zupełnie nowymi tytułami. Retro Studios (z małą pomocą Iron Galaxy Studios) dowiodło natomiast, że po latach ciszy wciąż warto czekać na ich gry. Miejmy nadzieję, że zespół wyciągnie odpowiednie lekcje z powrotu do ich (prawdopodobnie) najlepszej gry, a Metroid Prime 4 będzie wielkim powrotem Samus do świata FPP. Dzięki remasterowi z ulgą mogę powiedzieć, że jeśli komuś może się to udać, to właśnie Teksańczykom.


Zakup obowiązkowy!


Serdecznie dziękujemy ConQuest Entertainment
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Retro Studios, Iron Galaxy Studios
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 8. lutego 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (data premiery wersji pudełkowej 3. marca 2023)
Waga: 6.77 GB
Cena: 169,80 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *