GemaBoy Zero Origins

Mimo posiadania tuzina współczesnych sprzętów, z lubością chwytam za mojego Game Boya, aby w bujanym fotelu poczuć klimat produkcji z wczesnego dzieciństwa. Z otwartymi ramionami przyjąłem więc od Naczelnego możliwość zrecenzowania GemaBoy Zero Origins – najnowszej produkcji Nape Games, studia znanego chociażby z recenzowanego przeze mnie Reknum Cheri Dreamland.

Piksele, staroszkolny gejmplej, nostalgiczne udźwiękowienie – tak w skrócie można opisać dotychczasowe dokonania zespołu developerskiego z Hiszpanii. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanej pozycji. To oldksulowa platformówka, bardzo mocno wzorowana na pierwszych odsłonach capcomowej serii Megaman. Gra plusuje już po pierwszym (niepokojąco długim) loadingu, a to dlatego, że posiada polską lokalizację. W mojej opinii to bardzo ważne, gdyż przedstawiana poprzez animowane obrazki fabuła nie tylko jest dość zawiła, ale też nawiązuje do poprzednich produkcji Nape Games. Nie wdając się jednak w szczegóły, chodzi głównie o to, że nasz dzielny kosmonauta otrzymuje rozkaz znalezienia specjalnych dysków w uniwersach znanych z gier hiszpańskiego studia (także w tym, które pamiętam z Reknum Cheri Dreamland). Przedmioty te są oczywiście strzeżone przez bossów znajdujących się na końcu poziomów, a pokonanie każdego z szefuniów dodatkowo wzbogaca naszego protagonistę o ekstra broń. Nowe uzbrojenie jest sprawą kluczową, a ponieważ nasz międzygwiezdny wojownik (w przeciwieństwie do Mega Mana) nie został wyposażony w broń palną – mimo podróżowania najnowocześniejszym statkiem kosmicznym, po planszach przyszło mu biegać z bronią białą o znikomym zasięgu. Podobnie jak we wspominanej już sadze Capcomu, kolejność pokonywania plansz możemy wybierać, a tym samym dostosowywać zabawę pod swoje preferencje.

Problem w tym, że do rozgrywki przystąpi raczej niewielu graczy… Wszystko dlatego, ze gra cierpi na pustkę. I nie są to tylko jakieś braki, ale wszechogarniająca pustka. Gameplay jest niewyobrażalnie ubogi i ogranicza się do parcia przed siebie po smętnych planszach ciężko poruszającym się kosmonautą (dziadek Mega Man to przy nim akrobata). Levele wyglądają gorzej niż pierwsze gry na Game Boya – są do bólu monotonne i pozbawione jakichkolwiek detali graficznych. Nie tylko brakuje w nich typowych dla tego gatunku gier platform, zapadni, wind czy drabinek (przez większość gry wykorzystujemy umiejętność odbijania się od ścian), ale również przeciwników. W przypadku naszych nielicznych oponentów (ich rodzaje można policzyć na palcach dwóch rąk emerytowanego drwala) to może nawet i lepiej, gdyż kontakt z nimi to zwykle traumatyczne przeżycie. W dodatku większość z nich znika po jednym smagnięciu oręża już od początku gry, a po zdobyciu opcjonalnych broni nie stanowią w ogóle jakiegokolwiek wyzwania. Zagrożenia nie stanowią także bossowie, a część z nich można pokonać za pierwszym podejściem bezmyślnie naparzając w klawisz ataku. Na domiar złego, podzieloną na 9 epizodów grę, możemy pokonać za jednym podejściem w nieco ponad godzinę.

Czy gra posiada jakieś zalety? Przyparty do muru wskazałbym na dwa elementy. Pierwszym z nich jest udźwiękowienie, a konkretnie kawałki towarzyszące przemierzaniu ziejących pustką plansz. Utwory z soundtracku wpadają w ucho i potrafią wprowadzić w luźny nastrój 8-bitowych produkcji. Drugim jest POKÓJ ARCADE, który jest niczym innym, jak zbiorem minigier wzorowanych na klasykach z początków gamingu, np. strzelanką w klimacie Galagi. Niestety, żeby pyknąć w relaksującą partyjkę, dajmy na to np. czegoś na wzór Arkanoida, to najpierw musimy odblokować do tego dostęp, który został skrzętnie ukryty w paskudnych levelach. Jak widać, twórcy gry sprytnie zadbali o możliwość przedłużenia męczarni towarzyszącej graniu w GemaBoy Zero Origins. Szkoda tylko, że w równie twórczy sposób nie podeszli do technicznego dopracowania swojego produktu, który nie dość, że okazał brzydki jak listopadowa noc w Łodzi, to jeszcze pusty i smutny jak lej depresyjny w położonym tuż obok Bełchatowie.


Omijać z daleka…


Serdecznie dziękujemy Nape Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Nape Games
Wydawca: Nape Games
Data wydania: 27 lipca 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,4 GB
Cena: 49,20 zł

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *