FurryFury: Smash & Roll

Furra zabawy z furrą problemów.

Turli, turli, tikiriki, to furrasów język dziki…

Wiecie czego nie lubię? Gdy gra ma super potencjał, jest przyjemna, zabawna, wszystko pod względem rozgrywki buczy i trąbi jak zespół Kombi, ale jednocześnie totalnie nie odnajduje się na rynku. I polskie FurryFury, szczególnie w wersji na Switcha, będzie tego idealnym przykładem.

W co-opie gra się przyjemnie, ale sterowanie dla nowych graczy jest co najmniej trudne

Założenia tytułu są proste – mamy futrzastą kulkę “w widoku z góry”, którą strzelamy w inne futrzaste kulki. Wszystkie kulki mają zdrowie, a obrażenia zadaje zawsze ten zwierzak, który turla się najszybciej. Każdy futrzak ma inne statystyki i specjalne moce, które aktywuje automatycznie po uzbieraniu specjalnych flaszek. Zachęca też do zabawy Furra zróżnicowanych map i mamy sieciową zabawę 1v1 i 2v2, przygodę dla jednego gracza, jak i kanapowy co-op przy podzielonych Joy-Conach. Drobne techniczne problemiki, jak wyskakujący error, który praktycznie nic nie robi, skopane sterowanie (wygodniej się gra na jednym Joy-Conie niż na dwóch) czy problemy po wyłączeniu co-opa (gra nie pozwalała mi grać z padami wpiętymi w konsolę – zrestartowałem tytuł i było git) to rzeczy, które da się obejść. Są tu jednak też takie decyzje twórców, które mocno zniechęcą nowych graczy.

Walutę premium da się uzbierać w zadaniach, ale można też ją bezwstydnie kupić za gotówkę.

Gra ma komórkowy rodowód. Jest to widoczne już na pierwszy rzut oka, czy to z powodu tragicznego sterowania (którego nijak nie da się zmienić) czy układzie menusów dostosowanym do dotyku (na Switchu brakuje takiej możliwości sterowania). To samo w sobie problemem nie jest, tak samo jak problemem nie jest pewnego rodzaju ligolegendowość czy fortnajtowość tytułu. Co mam na myśli? Ano odblokowywane bohaterów o różnych umiejętnościach, skiny, przepustki, zadania. Czy coś w tym złego? Broń Boże! Sęk w tym, że za FurryFury, tytuł nastawiony stricte na rozgrywkę online, zapłacimy aż 47 zł. To więcej niż za wersję ze Steama (nadal wysokie 40 zł) i koszmarnie dużo więcej niż na komórkach (w miarę akceptowalne 18 ziko). A do tego jeśli się wkręcimy, to miło byłoby kupić Season Passa (doładowanie waluty premium za minimum 26 złociszy) czy skórkę do ulubionego futrzaka (jak macie szczęście to zostanie Wam na nią waluty z Season Passa, jak nie – to kolejne 26 złotych). Jest jeszcze wisienka na torcie. Wcześniej wspomniałem, że jest tryb kanapowego co-opa i przygodę dla jednego gracza. Nie wspomniałem natomiast, że gra nie odpali się, jeśli nie macie połączenia z netem…

Uśpiłeś konsolę? Chciałbyś pograć w autobusie? Przegrywie, dzisiaj online musisz być nawet, grając solo na konsoli przenośnej!

Z FurryFury: Smash & Roll da się sporo wyciągnąć, bo mimo początkowego chaosu, gra oferuje odpowiednią głębię, by bawić się w niej dziesiątki godzin. Sama rozgrywka działa bardzo dobrze choć wymaga drobnych poprawek błędów, modyfikacji sterowania i obsługi dotyku. Gorzej z podejściem biznesowym – ciężko mi usprawiedliwić cenę gry, gdy inne pozycje tego typu są darmowe. Dwie dyszki byłyby spoko właśnie jako dodatek – czy to na kupno Season Passa czy kampanii single/co-op (tylko jeśli twórcy zniosą wymóg nieustannego połączenia z siecią).


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy firmie Cosmic Publishing
za przesłanie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Cosmic Publishing
Wydawca: Cosmic Publishing
Data wydania: 20 marca 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 603 MB
Cena: 46,99 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *