Void Scrappers

Pograłem trochę w Void Scrappers i w sumie nie wiem, co mam myśleć o tej grze.

Przede wszystkim nie jestem pewny, dla kogo jest ta pozycja. Lubię twin stickowe strzelanki, czasem też arkadowe, mimo że zwykle powalają mnie trudnością. Bywa nawet, że roguelike’owe elementy zachęcają mnie do powtarzania podejść. W tej produkcji mamy z tych trzech rzeczy głównie rogalika w normalnej wersji, natomiast część strzelankowa jest już tylko połowiczna. Wszystko dlatego, że gracz nie dostaje kontroli nad korzystaniem z broni. Może tylko poruszać się lewą gałką i robić dasha, co zbyt często sprowadza całą rozgrywkę do kręcenia się w kółko, zbierania szarych kółeczek i wybierania kolejnych ułatwiaczy.

Żeby tylu wrogów pojawiło się na planszy, trzeba przetrwać dość długo.

Trzyosobowe studio 8BitSkull zadbało o treść pod kątem rogalikowym. Ulepszeń jest dużo i rzeczywiście widać ich wpływ na przebieg gry, np. przez zwiększanie pola przyciągania zbieranego złomu czy poprawę zasięgu i mocy pocisków. W przypadku broni, oprócz początkowego zwykłego działka, można trafić na różnego typu lasery czy rakiety. Jednak, jak już wspomniałem, przez to, że nie mamy żadnego wpływu na strzelanie, które odbywa się automatycznie, nie mamy z nim wiele do roboty. Właściwie tylko uciekamy przed kolejnymi falami przeciwników i próbujemy dotrwać do ostatniego bossa, czasem tylko wykorzystując broń poprzez odpowiedni ruch, jeśli na to pozwala – jak lasery aktywowane podczas dasha. Jedyną konkretną akcją, oprócz krążenia po próżni, jest użycie dasha, który musi naładować się przed kolejnym użyciem. W zależności od wybranej postaci (jest ich dziesięć i większość trzeba odblokować), będzie troszkę łatwiej lub trudniej, np. gdy weźmie się złomiarza bez tarczy. Tarcza oznacza skuchy, które można zaliczyć, domyślnie są trzy, ale czasem na planszy lub w losowaniu perków można trafić jej odnowienie. Tak właściwie główną trudnością jest wytrwanie jak najdłużej przy powoli zwiększającej się prędkości i ilości wrogów do rozwalenia. Nawet pociski, które wystrzeliwują są sporadyczne i z rzadka pojawi się deszcz meteorytów. Nie jest to jakoś specjalnie trudne, głównie dlatego, że sterowanie lewą gałką, nawet Joy-Cona, jest bardzo responsywne, a statki bardzo zwinne.

Po ubiciu bossa dostaje się broń do wyboru. Za złom głównie dostaje się perki do statystyk.

To, co mnie najbardziej zastanawia, to grupa docelowa Void Scrappers. Z powodu braku kontroli nad pociskami tak właściwie odpada część graczy najbardziej zainteresowana strzelaniem. Kręcenie się po planszy i uciekanie przed zgrupowanym wrogiem jest samo w sobie mało interesujące. Poza tym nieraz jest tak, że dosłownie kręcimy kółka, a wróg za nami leci, a gdy jeszcze boss za nami goni i ma dużo życia, staje się to dość monotonne. Mogę jednak przyznać, że gdy zacznie się planszę, to jako tako wciąga i próbowałem przetrwać jak najdłużej. Sęk w tym, że gdybym nie musiał do tej gry wracać, aby ją trochę poznać, to niczym mnie nie zachęcała do kolejnych sesji. Próbować odkryć wszystkie ulepszenia czy dostępne postaci  można w bardziej interesujących pozycjach. Nie jest to gra zła, bo technicznie, poza krztuszeniem się muzyki i trochę framerate’u, gdy wejdzie się na okolice 35 poziomu zagrożenia na handheldzie, grze niewiele można zarzucić. Jej głównym problemem jest mało przyciągający gameplay. Niby można dać te 16 złotych za Void Scrappers i wesprzeć małe studio, ale nie jest to tytuł, który warto mieć w bibliotece. Co najwyżej może posłużyć jako zapychacz, gdy już się nie ma innych pod ręką.


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy firmie 8BitSkull
za przesłanie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: 8BitSkull
Wydawca: 8BitSkull
Data wydania: 3 marca 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 391 MB
Cena: 16 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *