Decarnation

Tańczenie w ciemnościach z koszmarami zgodne z najlepszymi tradycjami horroru psychologicznego.

Nie wiedziałam nic o Decarnation w momencie odpalania gry (naczelny mi ją wybrał), postanowiłam więc w pełni zawierzyć inwencji twórczej studia Atelier QDB i… już po pierwszych kilkunastu minutach wiedziałam, że się nie zawiodę. Sprawna ekspozycja przedstawiająca ruinę, w którą przeobraża się życie Glorii, umiarkowanie spełnionej tancerki kabaretowej, staje się podstawą do koszmaru na jawie – pewien bardzo miły stalker postanawia ją porwać. Przez następne dni i tygodnie będzie musiała zarówno przetrwać fizyczne uwięzienie, jak i wydostać się z meandrów swojego umysłu zwizualizowanych w formie surrealistycznego Paryża. Fabuła trzyma w napięciu i przywołuje na myśl „Perfect Blue” Satoshiego Kona, ale pojawiają się też bezpośrednie nawiązania pokazujące punkty odniesienia do tworów, jak „Dziecko Rosemary” Polańskiego czy „Eraserhead” Lyncha.

Ciężko mówić bardziej szczegółowo o fabule, czy to żeby jej nie zdradzać, czy ze względu na pewną nieokreśloność – ale mogę zapewnić, że jest to kawał dobrej roboty, a fakt, że przez większość czasu akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu w niczym nie przeszkadza, a wręcz pomaga. Twórcy zdecydowanie znają się na pisaniu dialogów, co widać już w pierwszej scenie, gdzie Gloria odwiedza ze swoją dziewczyną galerię sztuki, żeby zobaczyć rzeźbę, do której była modelką. Wspólne oglądanie obrazów to zarówno okazja, żeby wprowadzić humorystyczne komentarze, ale także pokazać specyfikę postaci już od pierwszych chwil. Dlatego też długie sceny toczące się w „więzieniu” Glorii, gdzie rozmawia ze sługą swojego prześladowcy, nie nudzą, a dają dodatkowy wgląd w jej postać i budują dynamikę relacji.

Gameplay jest stosunkowo ascetyczny – sporą część czasu grę się po prostu czyta, nawet jeśli w podziemnym więzieniu trzeba w coś kliknąć, to jeden klik aktywuje już następną porcję czytania. Zupełnie inaczej jest jednak w senno-surrealistycznych sekwencjach gry, gdzie faktycznie jest trochę eksploracji, parę nocnych mar do unikania, a i gdzieniegdzie pojawia się też zagadka. O ile elementów logicznych nie ma zbyt wiele i są dość łatwe, bardzo pasują do klimatu i do całego kontekstu thrillera polegającego na eksploracji psychiki głównej bohaterki. Co ciekawe, w grze pojawiają się też minigierki lub pewna zabawa z „czytanym” gameplayem. O ile część z nich jest uzasadniona (np. zabieg polegający na tym, że żeby zasnąć, trzeba przestać klikać w celu rozwijania swoich myśli) czy na swój sposób zabawna (np. minigierka rytmiczna), to inne (np. podczas robienia yogi) tylko niekiedy sprawdzają się fabularnie. Wiele osób na to narzeka w recenzjach, mnie przeszkadzało to tylko czasami. Bardziej denerwowało mnie ich niedopracowanie – np. w gierce rytmicznej kółka wskazujące, który przycisk należy nacisnąć, ciągle się obracały i były w dość nieczytelnej szacie kolorystycznej, przez co trudno je rozczytać, co jest frustrujące, mimo że niepowodzenie nie ma żadnych konsekwencji.

Psychoanalityczna wykładnia tego, co się dzieje z Glorią, wyraźnie czerpie z jungowskich archetypów i jego koncepcji zbiorowej nieświadomości, a także z analizy transakcyjnej Becka (mówiąc po ludzku – jeśli słyszeliście sformułowanie „wewnętrzne dziecko”, to u niego jest jego źródło). Jest to dość prostolinijne przełożenie świata rzeczywistego na logikę snu i można stwierdzić, że trochę finezji w tym brakuje, ale wizja twórców i tak się sprawdza. Gra zawdzięcza to przede wszystkim świetnej oprawie audiowizualnej – pixel art jest szczegółowy, odpowiednio mroczny, kiedy jest taka potrzeba (świetne elementy body horroru!), a surrealistyczny Paryż to małe arcydzieło. Z kolei jeśli chodzi o muzykę, to także cudownie się sprawdziła – za jej „mroczną stronę” odpowiada kilku artystów: Corentin Brasart, ALT236 oraz… Akira Yamaoka, znany z soundtracków do Silent Hilla. Muzyka francuskiej synthpopowej grupy fleur et bleue prezentuje za to jaśniejszą stronę muzyki, w której chwytliwe nutki wzbudzają uczucia nostalgii – warto sprawdzić np. kawałek “Generation Palmer“.

Krótko mówiąc, Decarnation to doświadczenie bardzo ciekawe. Dostarcza świetny thriller psychologiczny, który pomimo wyraźnie lynchowskiej atmosfery, potrafi zbudować też coś własnego, ciągle trzymając w napięciu i budując rozbudowany portret psychologiczny głównej bohaterki. Około 5-godzinna przygoda okraszona jest świetną oprawą audiowizualną i bardzo dobrze napisanymi dialogami, które czasem są poważne, a czasem humorystyczne. Dodatkowych zakończeń się nie uświadczy, ale „domyślny finał” uważam za satysfakcjonujący. Przeszkadza tylko niedopracowanie minigierek – może zamiast nich lepiej byłoby postawić na większą ilość zdecydowanie bardziej udanych zagadek?


Polecamy!


Serdecznie dziękujemy Shiro Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Atelier QDB
Wydawca: Shiro Games
Data wydania: 31. marca 2023 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 642 MB
Cena: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *