Robotic;Notes Elite

Czy pasja potrafi ocalić świat tak jak przyjaźń?

Robotic;Notes Elite wziąłem właściwie w ciemno. Wiedziałem tyle, że należy do serii Naukowych Przygód, w którą nie grałem. Ponieważ i tak potrzebowałem VN do czytania podczas jedzenia w pracy oraz cena była odpowiednio niska, wziąłem grę na promce. Jakież było moje zdziwienie, gdy przez jakieś dziesięć pierwszych godzin czytałem licealną, właściwie obyczajową historię o pasji do mechów. I to w ogóle był tylko pierwszy rozdział! A ja nawet niespecjalnie lubię mechy… Ostatecznie po blisko 50 godzinach zobaczyłem ending.

Gdyby nie spuścizna siostry, Akiho pewnie robiłaby bardziej dziewczęce rzeczy. I nie musiałaby się użerać z zrzędliwym mechanikiem.

Początek tej visual novel nie wciągnął mnie zbytnio, ale, mimo wszystko, całkiem dobrze czytało się dialogi. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy tak ma wyglądać cała produkcja. W końcu robot, którego w ramach szkolnego klubu próbuje zbudować Akiho, jest w dość kiepskim stanie, ale dziewczyna ma na to  rok. Niby rok to dużo, ale musi robić właściwie wszystko sama, bo jej przyjaciel i jedyny inny członek Klubu Robotów, Kaito, jest tam tylko po to, żeby dotrzymywać jej towarzystwa. Wydawałoby się, że w tej sytuacji to dziewczyna jest protagonistką, ale przez większość czasu poznajemy historię z perspektywy chłopaka. Warto w tym momencie wspomnieć, że obsesyjnie gra w mobilne mordobicie z robotami. Jest w nie taki dobry, że zajmuje piąte miejsce w światowym rankingu. Zrządzeniem losu, którym okazało się ultimatum postawione przez dyrektorkę szkoły, Kaito zostaje pilotem małego robota, którego Akiho podrasowała na turniej walk robotów. Jeżeli klubowicze zdobędą na nim pierwsze miejsce, wtedy klub będzie mógł nadal istnieć, a Akiho budować swojego mecha na EXPO. Jeśli nie wygrają, klub zostanie rozwiązany, co dobiłoby uczennicę. Niby nic specjalnego fabularnie, ale czytało się tę szkolną historię całkiem miło.

Frau jest najbardziej powaloną postacią w tej grze – nie dość, że jest geniuszem komputerowym, to jeszcze jest hikikomori i mocno zboczona. O ogromnej traumie nie wspominając. A dopiero ma 17 lat.

Dopiero na koniec tego zaskakująco długiego i niepozornego wstępu powoli zaczyna wchodzić wątek główny. Na początku majaczy gdzieś w tle, ale z czasem nabiera rozpędu aż znienacka uderza w naszych bohaterów oraz zdobytych w międzyczasie nowych znajomych oraz innych pomagających im w ten czy inny sposób mieszkańców wyspy. Co prawda z tak długiej gry mógłbym wyłuskać jakieś informacje fabularne, które nie byłyby spoilerami, a przynajmniej nie oczywistymi, ale daruję to sobie i Wam. Za to warto ogólnie napisać, że pakiet postaci, które poznamy w trakcie Robotic;Notes Elite, jest interesująco napisany. Każda z nich ma interesującą przeszłość, swoje problemy i po prostu próbuje sobie radzić w danych okolicznościach, dzięki czemu niemal wszyscy wydają się rzeczywiści. Dodatkowo różnorodność charakterów dała twórcom dobre pole do popisu przy tworzeniu dialogów, które nie tylko w niespiesznym przez większość czasu gry tempie rozwijają historię, ale też charaktery bohaterów. Natomiast końcowe kilka godzin  gry to już jazda w dość szybkim tempie, bo czas goni, a roboty jest do zrobienia masę!

Jest i nauka w tej przygodzie.

Zanim jednak dojdziemy do właściwego zakończenia, trzeba poznać cztery mniejsze. Są one związane z wcześniej wspomnianym rozwojem kilku postaci. Wszystkie są kobiece, co, powiem szczerze, trochę mnie zdziwiło, bo Subaru miał spory prywatny wątek, no ale przynajmniej nie został on potem porzucony, więc bez różnicy. Niby gdzieś w necie mi przemknęło, że lepiej grać z poradnikiem, bo inaczej łatwo pominąć sceny, w tym nawet całe rozdziały. Poleciałem jednak bez i na koniec piątego rozdziały trafiłem zakończenie z Nae. I co dalej? To dopiero połowa gry (jest dwanaście rozdziałów), zrobiło się interesująco, a ja nie mam pola manewru… Wstępnie wyglądało na to, że musiałbym zacząć od nowa. Po chwili grzebania w necie znalazłem bezspoilerowy poradnik, który pozwolił mi zobaczyć trzy pozostałe mniejsze zakończenia i dotrzeć do właściwego. Tym samym przyznaję, że internet miał rację i warto grać z poradnikiem. Polecam ten: https://www.kirikiribasara.com/2020/10/15/roboticsnotes-elite-route-guide/

Gdyby ktoś chciał próbować sam to ogarnąć, to krzyżyk mu na drogę. Aby zobaczyć wszystko i się nie zablokować, trzeba odpowiadać na posty w odpowiedniku Twittera, iść do odpowiednich lokacji w odpowiednim momencie, a także stosownie wygrać lub przegrać we wspomnianej wcześniej bijatyce. Co więcej, w zalewie możliwości w każdej z tych kategorii tylko nieliczne mają znaczenie i nie jest łatwo je wyłapać. Gra też nie daje podpowiedzi. Poza tym trzeba dwa razy zrobić zapis w konkretnym miejscu w grze, żeby móc łatwo się cofnąć do zmiany wyborów pod ścieżkę.

Screen z handhelda, który dobrze pokazuje wspominane poniżej problemy z obrazem.

W przypadku grafiki dostajemy ruchome modele 3D w trakcie dialogów, rysowane grafiki do bardziej dobitnych wydarzeń oraz kilka pomniejszych rysowanych animacji. Przez większość czasu, szczególnie dialogowego i gdy akcja dzieje się na wyspie, wizualia są dość proste i mało różnorodne. Jednak dzięki ruchom postaci, ogląda się to przyjemniej. Dość mocno uderzyła mnie różnica w jakości grafiki pomiędzy grą w doku i handheldzie. W tym drugim, najpewniej przez zmniejszenie rozdziałki, część kresek w modelach 3D jest albo poszarpana, albo ich jakby brakuje, co np. bardziej rzuca się w oczy na jasnych elementach koszul mundurków szkolnych. Natomiast przy przejściu na duży ekran wszystko jest znacznie lepiej „wypełnione” i ostrzejsze. Co zabawne, w rysowanych nowelkach takich różnic zwykle nie ma, więc coś za coś najwyraźniej. Gdybym miał się jeszcze czegoś przyczepić pod kątem grafiki, to byłyby to projekty postaci – właściwie wszystkie są jakoś dziwnie porozciąganie, głównie w nogach, i wygląda to po prostu dziwnie. Bywa też w niektórych CG, że anatomia jest po prostu dziwna. Ale to detal, szczególnie w porównaniu z audio.

W przypadku udźwiękowienia dobijające jest to, jak bardzo nierówny poziom mają przeróżne składowe. Każda postać ma ustawioną inną głośność, co niby mam sens, ale np. Kony bez podgłośnienia jej w menu niemal nie słychać. Co więcej, poziom głośności mowy danej postaci różni się też w zależności od tego, czy z jej perspektywy oglądamy sytuację, czy jest jednym z pełni widzianych rozmówców. Takie same wahania są między poszczególnymi utworami… A już najbardziej frustrujące są niektóre efekty dźwiękowe, które zwykle są i upierdliwe, i zadziwiająco głośne. Naprawdę, ustawienie głośności w menu nigdy nie wpływa na wszystko tam samo i jest to naprawdę denerwujące. Przynajmniej nie mogę narzekać na japońskich aktorów głosowych, którzy wykonali świetną robotę. Dobrze też, że Kaito dostał seiyuu, bo ile to razy mieliśmy protagonistę bez własnego głosu. Co do muzyki, powiem tyle, że jest OK. Niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale dość dobrze pasuje do danych sytuacji. Większość została stworzona komputerowo, a nie na żywych instrumentach, ale pasuje to do robotycznej tematyki gry.

Co patrzę na tę grafikę, to się zastanawiam, jak została zaakceptowana do puszczenia jej w grze xD

Specjalnie dość enigmatycznie napisałem o części fabularnej gry, bo chcę, żebyście podeszli do tej produkcji z jak najmniejszą wiedzą o wydarzeniach. Wtedy czeka na Was tak miła niespodzianka, jaka mnie spotkała, co znacznie podbija przyjemność z lektury Robotic;Notes, szczególnie że późniejsze wydarzenia potrafią zaskoczyć, czasem nawet zszokować. Warto też zaglądać do lokalnego Twittera i czytać zawarte w nim różne posty, bo dają ciekawy wgląd w sytuację nie tylko bohaterów, ale też ogólnoświatową w kontekście zaprezentowanych wydarzeń. I pod tym kątem nie ma uwag do tej produkcji i gorąco ją polecam. Gdyby nie część techniczna, dałbym najwyższą ocenę.

Niestety problemy z audio są tak duże i upierdliwe, że automatycznie obniżają ocenę do zwykłej polecajki. Już mi się gdzieś zdarzył taki cyrk z dźwiękami, ale takiej skali jak tu jeszcze nie miałem. Dodatkowo tłumaczenie miejscami wydawało się średnie. Ponieważ też właściwie wskazane jest granie z poradnikiem, sięganie co jakiś czas po telefon, żeby się upewnić, co dalej zrobić, trochę wybija z rytmu opowieści.

Mimo tych niedogodności zdecydowanie warto zapoznać się z Robotic;Notes Elite, szczególnie że często już lata w cyfrowych promkach za mniej niż połowę ceny.

PS. Nie wiem, czym się różni Elite od wersji pierwotnej, więc to musicie sobie sprawdzić sami. Podczas pisania przez przypadek zauważyłem, że Nae pojawiła się w Steins;Gate, ale jeśli interesuje Was, czy jest więcej jakichś takich nawiązań, potrzebujecie opinii kogoś, kto grał we wszystko z Naukowych Przygód. Ja tu jestem nowy, R;N jest moim pierwszym tytułem z tego zestawu opowieści. Wiem już jednak, że nie ostatnim. Nawet jestem w trakcie czytania drugiego!


Polecamy!


Producent: Mages
Wydawca: Spike Chunsoft
Data wydania: 17 października 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (zestaw z DaSH)
Waga: 4,2 GB
Cena: 140 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *