Koumajou Remilia II: Stranger’s Requiem

Jak do Castlevanii dodać trochę touhou-manii, czyli o zagrożeniach płynących z nostalgii.

To właśnie nostalgia popchnęła mnie do zainteresowania się tą pozycją – swego czasu lubiłam męczyć się nad grami z serii Touhou, więc zechciałam zobaczyć, jak formuła bullet hell sprawdza się w side-scrollowanym akcyjniaku. Od samego początku odżyły moje uczucia fanowskie do szóstej części, bo akcja rozgrywa się w najmroczniejszym z mrocznych zamczysk, czyli Scarlet Devil Mansion, a główną bohaterką jest Sakuya, z którą stoczyłam niegdyś pamiętną walkę. Nie byłam jednak pewna, czy Koumajou Remilia II: Stranger’s Requiem zaoferuje mi coś ponad odrobinę sentymentu. Na szczęście rozgrywka okazała się całkiem niezła.

Podczas zwiedzania zamczyska przyjdzie nam skopać dupę różnym duchom, demonom i demonikom, żeby odkryć, dlaczego w krainie Gensokyo nie pojawiła się wiosna. Podczas prowadzenia tego “śledztwa” przyda się bogaty zakres ruchów Sakuyi. Są pośród nich zwykły i specjalny atak, skok, ślizg, unik, atak z góry oraz możliwość chwilowego szybowania w powietrzu – to podstawowy arsenał, którego opanowanie zwiększa szansę na jakikolwiek sukces. Dodatkowymi elementami są ataki specjalne, za które płaci się duszami zbieranymi z pokonanych przeciwników. Początkowo jest to tylko klasyka, czyli rzucanie nożami i spowolnienie czasu, ale wraz z postępem fabuły do bohaterki przyłączają się jednak kolejni sprzymierzeńcy, co umożliwia przywołanie ich zdolności.

Tak właśnie prezentuje się rdzeń mechaniki – nieskomplikowany, lecz całkiem satysfakcjonujący. Granie w Stranger’s Requiem jest pełne cudownie arcade’owego klimatu, a każdy z ośmiu poziomów wypełnia świeża zawartość. Bardzo cieszy, że choć Koumajou Remilia nie jest wysokobudżetową produkcją, a remasterem fanowskiej gry sprzed 14 lat, nie ma mowy o recyklingu: na każdej z plansz czekają nowi przeciwnicy do ubicia, z unikatowymi designami oraz schematem ruchów,  więc trzeba za każdym razem stosować inne podejście. Wisienką na torcie są oczywiście walki z bossami, najbardziej nawiązujące do formuły danmaku (przy walkach z szeregowymi przeciwnikami nie jest ona aż tak widoczna) i najbardziej satysfakcjonujące – do omijania układających się w piękne wzory pocisków trzeba wykorzystać równie dużo zręczności, co intelektu.

Teoretycznie grę można przejść w godzinę, jeśli ma się umiejętności… ale faktycznie trzeba namęczyć się z nią dużo dłużej, a to dlatego, że gra jest piekielnie trudna. Niestety, czasami nie wynika to z wysokiego poziomu wyzwania, a z pewnych mechanicznych niedoróbek, co odbiera sporo przyjemności z gry. Po pierwsze, ataki przeciwników mają bardzo duży knockback, co często sprawia, że bohaterka od razu nadziewa się na kolejne ciosy bez możliwości uniku, a pasek życia znika w kilka sekund. Po drugie, mechanika „latania” jest słabo dopracowana – w trakcie skoku można zawiesić się na parę chwil w powietrzu, ale nie można wtedy obrócić postaci w drugą stronę. Jest to szczególnie uciążliwe w przypadku elementów platformowych, bo spadek w przepaść powoduje natychmiastową utratę życia. Po trzecie, atak specjalny zadaje mniej obrażeń niż atak podstawowy, co oznacza, że chociaż Sakuya ma bogaty wachlarz ruchów, czasami najbardziej opłaca się przechodzić poziomy nudną metodą doskocz-zaatakuj-odskocz. Po czwarte, przejście na łatwy poziom wywołuje drastyczną różnicę i o ile nadal trzeba się pilnować, każdą walkę z bossem na easy przeszłam za pierwszym razem bez większego problemu, a normal był nie do przejścia w ogóle. Przydałoby się coś pomiędzy.

Gra na pierwszy rzut oka wygląda dość biednie i o ile level design oraz tła faktycznie nie zachwycają, to same postaci i przeciwnicy wyglądają bardzo dobrze dzięki bardzo płynnej animacji. Dialogi skrywające niespodziewaną ilość humoru wizualnie umilają sprite’y autorstwa ilustratora Banpaia Akiry, które, jak na mój gust, może i są odrobinę przestylizowane, ale jednak wyglądają świetnie. Soundtrack zawsze był mocną częścią gier z uniwersum Touhou, więc także i w tej można odkryć muzyczne perełki, a potem je sobie odsłuchać w menu w ramach nagrody za ukończenie wszystkich poziomów. Po przejściu gry mamy możliwość odblokowania kilku bonusów: dodatkowego poziomu, trybu boss rush, oraz trybu, w którym główną bohaterką jest Reimu. Niestety, wspomniane już wcześniej niedoróbki sprawiają, że ciężko o motywację do wyciśnięcia z gry 100%.

Podsumowując, ciężko ocenić Koumajou Remilia II: Stranger’s Requiem. Gra się dobrze, ale jest to oldschoolowa, arcade’owa rozgrywka, która dobrze sprawdzałaby się na automatach, ale niekoniecznie dobrze wypada na Switchu i za pełną cenę. Widać pasję, a system walki ma pewien urok, jednak niedopracowanie i niewielka ilość zawartości sprawiają, że ciężko w pełni cieszyć się grą.


Trudno powiedzieć…


Serdecznie dziękujemy CFK
za udostępnienie egzemplarzy recenzenckich gry


Producent: Frontier Aja
Wydawca: CFK
Data wydania: 14. grudnia 2023
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (tylko po japońsku)
Waga: 1.2 GB
Cena: 120 PLN/

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *