Evenicle II (18+)
Rok po publikacji recenzji Evenicle przyszła pora zaprezentować część drugą!
Pod kątem fabularnym nie jest to kontynuacja. Świat jest niby ten sam, dostajemy nowe postaci oraz zupełnie nową historię. Ten niby inny świat ma te same podwaliny, ale są tu pewne różnice, które będą miały wpływ na rozwój wydarzeń. Wszystkie podobieństwa i rozbieżności zostają wyjaśnione, więc nie będę ich tu rozpisywał, choć do niektórych nawiążę. Zamysł sprawia, że nawet jeżeli nie graliście w pierwszą część serii, wtedy spokojnie możecie sięgnąć po drugą odsłonę cyklu, co dla niektórych będzie lepszą opcją, ale tym też później.
Najpierw fabuła jako taka. Protagonistą Evenicle II jest Alex, już niemal licencjonowany doktor. Poza bardzo dobrą szkołą, którą zrobił mu dziadek, wyróżnia go specjalna umiejętność zwana Medica. Dzięki niej jest w stanie wyleczyć każdą chorobę. Ba, może nawet więcej – potrafi w pełni uodpornić pacjentów na nawrót danej przypadłości. Jako że omawiamy eroge, pełną odporność chorzy mogą uzyskać tylko po wchłonięciu spermy Aleksa. A, no i muszą być oni płci żeńskiej oraz go podniecać. Naturalnie prowadzi to do wielu scen z seksem oraz masy komediowych gagów. I tu trzeba przyznać, że sequel tak samo dobrze sobie radzi w części humorystycznej, jak jedynka. Nie tylko dialogi związane z codziennością bycia w podróży czy (haremowym) życiem domowym potrafią rozbawić, ale także i seks często jest zaprezentowany na wesoło. Również rozweselają choroby, na które zapadają dziewczyny, od ich nazw, po objawy, a już szczególnie badania. Na przykład długo nie zapomnę jednego przypadku Charlotte. Złapała chorobę zwiększającą łaknienie, nakręciła się na spermę Aleksa i po obsesyjnym obciąganiu wręcz dusiła się jego spermą – seiyuu wykonała tak sugestywne dźwięki, że scena znalazła sobie szufladkę w mojej pamięci.
Skoro prowadzimy lekarza, wątek główny kręci się wokół chorób. Oprócz chęci znalezienia stosownych dla nich leków, drużyna stanie też do walki z organizacją, która pragnie zmienić świat na własną modłę. I tu wchodzi jedno z wielu podobieństw do pierwszej części – struktura rozwoju historii jest właściwie taka sama. Bardzo podobnie jest też z żonami. Od razu po poznaniu Yuragi trudno nie pozbyć się wrażenia, że to zmieniony wizualnie i osobowo archetyp Ramius z takimi samymi wątpliwościami względem swojego większego ciała i nawet nieśmiałością. Podobnie jest z Kano i podobieństwem do Kathryn. Platina to z kolei wersja Gurigury, tyle że jest półsmokiem, więc niby jest starsza od całej reszty. Ale to wciąż bardzo loli, więc dziwi mnie, że innych dziwi, że Steam odrzucił tę grę. Nawet same postaci mają wątpliwości, czy uleczenie jej byłoby legalne. Nie mówiąc o powtarzającym się potem żarcie o dziecięcym wyglądzie Platiny. Najlepiej pod kątem oryginalności wypada Charlotte, począwszy od jej historii po zachowanie. Jednak mimo tych kalek muszę przyznać, że szybko zaczyna się traktować postaci oraz historię jako coś nowego do poznania. I nawet gdy zauważy się kolejny schemat, staje się to bardziej ciekawostką.
Pierwsza część Evenicle zaskoczyła mnie stosunkowo dużą dawką powalonych motywów. Zaczęła się od gwałtu i to samo stało się w dwójce. Potem, ku mojemu zaskoczeniu, gra mocno zelżała pod kątem wartości szokowej. Ma to związek z obecną grupą terrorystyczną oraz tym, że ten świat jest generalnie spokojniejszy. Jeśli więc wszelkie gore nie jest dla Was, ale chcielibyście dać tej serii szansę, to Evenicle II ma masę scen seksu, ale bez obrazoburczych i odpychających akcji (o ile pominie się kwestię Platiny). Poza czterema żonami, które aktywnie towarzyszą Aleksowi w walce, koleś przygarnie jeszcze aż osiem innych kobiet. Co mi przypomniało, że jest jeszcze jedna rzecz, której można nie chcieć – duża dawka kazirodztwa. Od matek z córkami, po siostrę matki przez dwie siostry i pewnie jeszcze coś pominąłem. A wszystko dlatego, że najwyraźniej Alex ma tendencję do zaliczenia wszystkich kobiet z danej rodziny, choć kilka przypadków było nieświadomych. Skoro mowa o dodatkowych żonach, poza pojawianiem się ich w trakcie fabuły, można je też głębiej poznać bliżej w domu w specjalnych scenach. Większość z nich została ciekawie napisana, nie wszystkie kończą się ruchaniem, co jest w sumie miłą odmianą. Generalnie scenarzyści nie oszczędzali na znakach i tekstu w grze jest od zajebania. Po doświadczeniach z długością jedynki część scen przewijałem (turbo na Decku i jazda!, bo nie ma opcji szybkiego przewijania nieprzeczytanych jeszcze dialogów), a i tak spędziłem z dwójką więcej czasu. Co śmieszne, po luźno 60 godzinach gry zakończenie i tak musiałem obejrzeć na YouTube, ale to już problem gameplayu. Pod kątem scenariusza i dialogów byłem zaciekawiony do samego końca.
Część RPG w Evenicle II jest właściwie kopią z jedynki, więc po szczegóły zapraszam do poprzedniej recki. Pierwsza zauważalną zmianą jest prezentacja walki z chibi postaciami zamiast stylu dungeon crawlerowego. Druga to system leczenia – oczywiście teraz zajmuje się tym Alex i potrzebuje do tego punktów MP (maks 10 można mieć na koniec gry). Stosowne leczenie oczywiście ma swoją cenę, a o odnowę punktów magii ciężko, bo daje ją tylko nocleg w zajeździe, sporadyczne talerze na mapie i źródełka pojawiające się przed bossami. Tym razem nie ma opcji podleczenia się przedmiotami, bo te z tych używalnych zostały zredukowane do biletu na podniesienie poziomu postaci w terenie oraz napojów odnawiających BP. Poza tym poziom trudności znów jest dość wyśrubowany, więc nie dość, że nie można pomijać walk z mobami, to jeszcze trzeba wręcz robić ich więcej, żeby być na bieżąco. Za niski poziom to konieczność wycofywania się z lochów do miast, gdy zabraknie MP. Zdarzyło mi się to jakoś trzy razy, w tym na samym końcu.
Jak przez całą grę nie miałem potrzeby używać flaszek BP, tak w ostatnim lochu okazały się niezbędne, żeby pokonać czterech minibossów przed głównym szefem (powtórka z rozrywki). Po ostatnim poszedłem do źródełka, żeby odnowić HP i MP, a potem wskoczyłem do ostatniej walki. Dostałem po dupie, ale spodziewałem się tego, więc po powrocie do check pointa sprzed tej potyczki ruszyłem na rajd po miastach, żeby nakupować odnawiaczy BP (można ich użyć tylko przed walką) oraz przejrzeć skille, aby lepiej się przygotować. Jakie było moje zdziwienie, gdy po dotarciu do drzwi z wrogiem nie było ponownie źródełka… Był to ogromny problem, bo mimo 70 poziomu postaci przebicie się przez cały loch pochłania całe MP, a bez MP nie ma co podchodzić do finalnego przeciwnika. Może grind do 99 levelu byłby rozwiązaniem, ale, kurna, i tak już utopiłem z 60 godzin w tej grze… Okazało się, że jest opcja cheatów, ale jakimś specjalnym programem, więc olałem zabawę z tym. Finalnie musiałem zwrócić się do YouTube’a… Nie jest to pierwszy taki przypadek przy grze w jRPG (God Wars i Labyrinth of Refrain), więc nawet nie jestem zaskoczony i zostało mi machnąć na to ręką.
Żeby nie było, tak jak i wcześniej, ten niby prosty gameplay erpegowy dobrze pasuje do tej serii. Tak, ciułanie kasy na bronie i pancerz bywa żmudne, a skoki trudności irytujące. Nawet trafiła mi się sytuacja, w której miałem nie dość, że zablokowany powrót do miast, to jeszcze zabrakło MP, a fabula trwała w najlepsze. Wymusiło to na mnie nie tylko uciekanie z walk, ale też grzebanie w skillach, żeby zmniejszyć liczbę randomowych potyczek. I tu trzeba zaznaczyć, że nie zawsze uda się uciec. Do tego trzeba było ubić bossa (a tak, wtedy jedyny raz użyłem zalegających flaszek BP) oraz jeszcze wrócić do miasta docelowego na piechotę. Ja pierdzielę, szargało mi to nerwy! O dziwo udało się, ale widać po to, by polec na samym końcu. Jeśli podejdziecie do Evenicle II ze świadomością problemu na końcu gry i przygotowani do tego (obkupcie się we flaszki BP przed ostatnim mini bossem i zróbcie zapis przed użyciem źródełka!!!), to na koniec powinniście stwierdzić, że część RPG była po prostu w porządku.
Pod kątem graficznym właściwie tylko te walki z postaciami w 3D są czymś nowym. O ile zyskali na tym trochę zwykli przeciwnicy i postaci, tak niestety stracili na swoich ohydnych obliczach bossowie. Ale, super wypadły efekty związane z niektórymi chorobami. Na przykład Kano przy jednej przypadłości po prostu wychodziła z pola walki, a Yuragi robiła coś zupełnie innego niż się jej kazało. Do tego dochodzą jeszcze odpowiednie zdania wypowiadane przez nie. A skoro przy tym jesteśmy, dubbing wciąż jest pierwszorzędny i dotyczy to nie tylko rozmów, ale też scen seksu. Aż jestem ciekaw, jak wygląda taka sesja nagraniowa, może są jakieś filmiki, poszukam, a co! Muzyka może być, niektóre utwory są lepsze, inne takie se, ostatecznie nie przeszkadzają. Gorzej bywa z efektami dźwiękowymi, ale mam wrażenie, że w Evenicle II było mniej tych irytujących niż w jedynce. A, przeskoczyłem do audio, a nie wspomniałem o CG – co tu dużo mówić, Nan Yaegashi utrzymał poziom! W tym miejscu trzeba jeszcze zaznaczyć, że omawiana pozycja jest dostępna tylko z mozaiką na narządach płciowych. I mimo że gry nie znajdziecie na Steamie, to na pozostałych platformach sklepowych jest tylko ta opcja. A wszystko dlatego, że Alice Soft samo chciało wydać tę grę na Zachodzie. Powiem Wam jednak, że ta mozaika nie jest żadnym problemem, bo reszta elementów scen robi robotę.
Tę część Evenicle również ograłem na Steam Decku. Wtedy miałem wersję ze Steama i może przez brak własnego procesu instalacji brakowało dźwięku w opie i endzie. Przy dwójce zrobiłem instalkę przez Lutris. Wyskoczyło info, że potrzebny jest jakiś kodek, został doinstalowany przez program i cyk, wszystko ładnie działa. No prawie, bo mniej więcej co trzy godziny gra ma najpewniej jakiś memeory leak przez co klatkaż spada podczas poruszania się, więc trzeba zrobić zapis i ją zresetować. Nie był to jakiś znaczny problem, bo produkcja nie marnuje naszego czasu masą ekranów z logami firm podczas uruchomiania. Przy zrzucie klatek na 40 i 5 TDP bateria trzyma nawet siedem godzin, co daje sporo czasu na bawienie się w doktora.
Jeśli chodzi o sterowanie, nie ma tak kolorowo jak w jedynce. Wtedy prawie całą można było ogarnąć przyciskami fizycznymi. W tym przypadku niezbędne jest korzystanie z touchpada podczas walk. Za to można poruszać się analogiem, ale po upewnieniu się, że kursor znajduje się na ekranie z mapą. Grałem w ten sposób na zmianę z myszką (pierwszy raz tak grałem w jRPG, śmiesznie tak) i w sumie nie ma na co narzekać, bo oba sposoby są całkiem wygodne.
Przez mniej więcej jedną trzecią Evenicle II zastanawiałem się, czy sobie nie odpuścić, napisać o tym, co widziałem i że jest podobna do jedynki, tyle że łagodniejsza pod kątem scen seksu i fabuły. Nawał rzeczy na głowie nie szedł w parze z tak długim czasem, jaki trzeba tej grze poświęcić. Jednak w pewnym momencie tak się przyzwyczaiłem do nowych postaci i wymogów gameplayu, że mimo około dwutygodniowej przerwy po czwartym rozdziale wróciłem do gry z zamysłem dotarcia do końca. I można powiedzieć, że mi się to udało oraz ostatecznie nie żałuję czasu spędzonego z sequelem. Muszę jednak stwierdzić, że Evenicle II nie musiało zajmować tyle czasu. O ile ta cała masa dialogów ma sens, tak rozgrywka spokojnie mogłaby być mniej czasożerna. Jeśli trafi mi się kiedyś podobna pozycja, to z ciekawości obadam tę opcję cheatów, gdyby była dostępna. Przynajmniej nie opadłyby mi ręce z powodu głupiego źródełka…
Koniec końców muszę stwierdzić, że Evenicle II to dobra pozycja, bo zasadniczo miło spędziłem przy niej czas. Ponieważ nie ma bezpośredniego związku z jedynką, jest nawet lepszą opcją dla tych, którzy nie chcą widzieć jakichś bardziej gorszących motywów seksualnych (och Natal, nadal pamiętam, co cię spotkało…). Ogólnie fabuła też wypadnie dla nich lepiej, bo nie będzie przewijał się motyw wspominanych schematów. Natomiast ci, którzy znają już jedynkę i chcą więcej przyjemnych dla oczu grafik Yaegashi-sana, i tak będą zadowoleni. W takim razie…
Serdecznie dziękujemy MangaGamer.com
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Alice Soft
Wydawca: Alice Soft
Data wydania: 23 lutego 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2,1 GB
Cena na MangaGamer: 39,99 USD
Najnowsze komentarze